poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wednesday

Obudziłam się na nagim torsie Harrego. Kiedy wczoraj dotarliśmy do domu postanowiliśmy nie ryzykować obudzeniem reszty rodziny i po prostu poszliśmy spać. Oboje byliśmy nieco niezadowoleni z takiego rozwoju sytuacji, ale nic nie mogliśmy zrobić. Zsunęłam z siebie sukienkę w czarne wzorki, zanim udałam się do łazienki, by wyszczotkować zęby. Gdy pochyliłam się nad umywalką uderzyły mnie wspomnienia z imprezy, konkretnie zachowanie Harrego. To była przerażająca myśl o nim, powracającym do swoich starych nawyków. Wiem, że dusi w sobie wielki gniew z przeszłości. Wiem też, że nie walczy od pewnego czasu. Damon obiecał dbać o jego bezpieczeństwo. Wypłukałam usta, gdy Harry wszedł do łazienki. Złapał za moje biodra i stanął za mną. Czułam, że krew pulsuje mi szybciej. Sprawia, że wariuje gdy jest w pobliżu. Spięłam się gdy poczułam jego usta na moim karku.
- Powinniśmy dzisiaj tu zostać. - zaproponował.
- I robić co?
- Coś czego nie robiliśmy przez dłuższy czas... - mruknął mi do ucha. Jego niski głos sprawiał, że chciałam więcej.
- Myślę, że nie powinniśmy... - dorzuciłam swoje dwa grosze do rozmowy.
- Ale chcesz, prawda? - zapytał. Odwróciłam się. Nasze ciała nadal były złączone.
- Możemy to zrobić tutaj. - zażądałam.
- Gdzie dokładnie? - zapytał niecierpliwie.
- Nie wiem, to nie jest jak nasz dom. - jęknęłam. Pocałował mnie w usta. To było to, co rozwiało wszystkie wątpliwości. Seria pieszczot przy otwartych drzwiach w domu moich dziadków.
- Nie zjedźcie swoich twarzy.- mój dziadek dokuczał, przechodząc. Odsunęliśmy się od siebie zażenowani.
- Dzisiaj. - to wszystko co powiedziałam, na co zaśmiał się nisko. Skierowałam się do kuchni.
Nasze mamy siedziały jedząc śniadanie. Nalałam sobie soku pomarańczowego i zabrałam kiść winogron po czym dosiadłam się do nich.
- Dzień dobry. Udała się impreza? - zapytała mama. Włożyłam winogron do ust. Poczułam kwaśny smak z tyłu gardła.
- Tak, było fajnie. - zadławiłam się.
- To dobrze, bo wróciliście dość wcześnie... - drążyła.
- Musieliśmy wracać, bo Calum nie czuł się dobrze. - skłamałam, biorąc łyk soku. Posłałam im delikatny uśmiech.
- Och, to niedobrze. Będę musiała z nim porozmawiać. - wzruszyła ramionami.
- Nie ma takiej potrzeby, już czuje się lepiej. - ciągle kłamałam. Przerwanie tego byłoby zbyt oczywiste. - Ma biegunkę. - zjadłam kolejny winogron. Mama zrobiła zniesmaczoną minę.
- Jemy. - zwróciła mi uwagę.
- Jestem tego świadoma. Po prostu uzupełniam twoje informacje. - uśmiechnęłam się kończąc jeść winogrona. Zobaczyłam Harrego który zmierzał w naszym kierunku. Miał na sobie obcisłe czarne jeansy i biały podkoszulek. Uwielbiałam go w takim wydaniu. Koszulka była cienka i można było zobaczyć tatuaże nią zakryte.
- Dzień dobry kochanie. - Anne powitała go.
- Dzień dobry wszystkim. - przywitał się i usiadł obok mnie z pełnym talerzem.
- Co dzisiaj zamierzacie robić? - zapytała Anne.
- Nic konkretnego. - odpowiedziałam, zerkając na Harrego. - Cokolwiek macie w planach brzmi świetnie...  - skinęłam głową szczerze.
- Mamy zamiar wybrać się na zakupy na targ. - dodała moja mama.
- Niemożliwe! To brzmi niesamowicie. - zwróciłam uwagę. Uwielbiam chodzić na targ.
- Wiem jak bardzo to kochasz. - mrugnęła do mnie mama.
- Cała ja. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak czy inaczej.. - zaczęła Anne kiedy dziadek wszedł.
- Gotowi do wyjścia? Wciąż jecie? Nie martwcie się, na targu jest mnóstwo jedzenia. Podrzucił kilkakrotnie klucze.
- Yay! - ucieszyłam się. Harry złapał moje udo pod stołem. Popatrzyłam na niego, na co puścił mi oczko. Nie byłam pewna dlaczego i nie za bardzo chciałam o tym mówić...

niedziela, 22 czerwca 2014

Mini Seria: Tuesday Evening

Założyłam na siebie ulubioną parę szortów i bluzę. Skierowałam się w stronę samochodu pełnej chłopców. Czekałam, aż Harry złapie mnie za rękę, kiedy szliśmy razem. Michael, Calum, Luke i Ashton zabierają nas dzisiaj na prawdziwa amerykańską imprezę.
Usiadłam na kolanach Harrego gdy jechaliśmy na drugi koniec miasta. Gdy dotarliśmy zobaczyłam dom o wielkich rozmiarach i tłum nastolatków poza nim. Czułam się zszokowana i nieco przytłoczona gdy wysiedliśmy z samochodu. Ścisnęłam dłoń Harrego nieco mocniej. Zauważył, że czuję się nieco zagubiona więc pocałował mnie w czoło dodając mi otuchy.
- No to jesteście wolni, ale o pierwszej spotykamy się tutaj, ponieważ musimy wracać. - powiedział Calum na odchodne. Skinęłam głową patrząc na Harrego. Starałam się przygotować na wejście do środka.
Gdy tylko weszliśmy do domu poczułam mocny zapach alkoholu, sporo testosteronu, gdzie w tle można było usłyszeć pijackie oszczerstwa. Poprosiłam by Harry zaczekał na mnie i poszłam po drinki. Gdy w końcu znalazłam kuchnie, była ona pełna ludzi. Szukałam czegoś, czego moglibyśmy się napić. Zabrałam dwie puszki piwa, jedno z nich było smakowe i margarita mix. Nie byłam fanką amerykańskiego alkoholu, ale chciałam poczuć klimat tutejszej kultury. Próbowałam na swój sposób wydostać się z zatłoczonej kuchni, kiedy wpadłam na kogoś. Spojrzałam w szoku i upuściłam jedno z piw na swoją stopę. Krzyknęłam z bólu. Złapał mnie za talię kiedy traciłam równowagę.
- Przykro mi kochanie, nie zauważyłem Cię. - zapewniał. Spojrzałam na niego ponownie. Typowy Amerykanin. Jego wyżelowane włosy wyglądały idealnie, wraz z jego lśniącym uśmiechem i niebieskimi oczami.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam z lekką irytacją w głosie.
- Ty nie jesteś stąd... - wywnioskował.
- Nie. - posłałam mu fałszywy uśmiech. Wydostałam się z jego uścisku, trzymając w ręce jedno piwo. Podążał za mną w stronę napojów.
- Pozwól, że pokażę Ci jak tutaj się witamy. - uśmiechnął się i pochylił by mnie pocałować. Odepchnęłam go i spoliczkowałam, co wydawało mi się najlepszym rozwiązaniem. Szturchnęłam go na odchodne.
- Głupi kutas... - mruknęłam, gdy wracałam do Harrego. Był otoczony przez kilka dziewczyn. Spojrzał z ulga gdy mnie zobaczył.
- Drogie panie, to moja dziewczyna. - pocałował mnie delikatnie, po czym posłał mi zniesmaczone spojrzenie. Dziewczyny odeszły przed tym jak zaczął mówić. - Smakujesz jak wódka. - zwrócił uwagę.
- Jeden kretyn mnie pocałował. - przewróciłam oczami. - Mam na myśli próbował mnie pocałować. - skuliłam się.
- Co?! - warknął. Położyłam dłonie na jego torsie.
- Nie rób tego. - ostrzegłam.
- Kochanie, nic nie zrobię. Nic nie słyszę. Zaufaj mi, nic mu nie zrobię. Tylko powiedz mi jak wygląda ten kawał dupka, żebym mógł sobie wyobrazić jak wygląda jego twarz. - powiedział.
Owinęłam ręce wokół jego szyi i uśmiechnęłam się całując go. - Był sportowcem, brązowe włosy, niebieskie oczy. - pocałowałam go ponownie. - Miał na sobie kamizelkę i spodnie khaki. - pocałowałam jego szyję. - Nawet w najmniejszym stopniu nie był tak niesamowity jak Ty. - złączyłam nasze nosy.
- To tamto dziecko? - wskazał palcem na chłopaka po drugiej stronie pokoju.
- Tak. - potwierdziłam, ufając mu.
- Okej, chciałbym złapać go za szczękę, kolano podnieść do jelita i nokautować go przez co najmniej 5 dni. - mówił. Czułam jak temperatura jego ciała wzrasta wraz z pojawieniem się żył na szyi.
- On nie sprawił, że czułam się tak dobrze jak z Tobą. - dodałam chcąc go uspokoić. Niestety bezskutecznie.
- I powiedziałbym mu jakim brakiem szacunku się wykazał chcąc Cię zmusić do czegokolwiek.
- Przestaniesz w końcu?! - zażądałam. - Sprawiasz, że to bardzo trudne dla mnie, kiedy chcesz... - prosiłam. Spojrzał na mnie. W jego zielonych oczach można było dostrzec co planuje zrobić.
- Kochanie... - starał się.
- Nie! - jęknęłam, przyciskając nasze ciała mocniej do siebie. Napięcie było tak wielkie, że czułam jakbyśmy byli tam tylko w trójkę. Mogłam zauważyć jak Harry obserwuje tego kretyna.
- Możesz przestać? - błagał. Pocałowałam go ale odepchnął mnie i pobiegł w stronę tego kolesia. Biegłam za nim mijając tłum spoconych ciał. Zaczęłam wbijać paznokcie w jego ramię, ale nie ruszyło go to.
- Hej! - Harry krzyknął. Jego głos odbił się echem w całym domu, powodując u mnie gęsią skórkę. Jego niski głos dzwonił w moich uszach kiedy ten dzieciak odwrócił się.
- Co jest stary? - zapytał patrząc na Harrego. Nie wydawał się wystraszony.
- Słyszałem, że dobierałeś się do mojej dziewczyny. - Harry wyrzucił to z siebie. Ścisnęłam jego ramie ponownie. Wydostał sie z mojego uścisku powodując, że ciężko było mi oddychać.
- To ona chciała czegoś ode mnie, człowieku. - skłamał. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
- Nazywasz moją dziewczynę kłamcą? - wkurzył się jeszcze bardziej. Chłopak skrzyżował ręce na klatce piersiowej i sporzał raz na mnie, raz na Harrego.
- Może po prostu ona wie czego chce. - zadrwił.
- Słuchaj, kim Ty jesteś? 15-latkiem? Dlaczego nie pójdziesz do domu, dorośniesz i wrócisz tutaj kiedy będziesz mężczyzną? - nawrzucał mu Harry. Przygryzłam dolną wargę. Nagle ktoś wyłączył muzykę, jakby czekając na rozwój sytuacji.
- A Ty jesteś co? 20-latkiem? Nie nakręcaj się tak. Twoja dziewczyna po prostu pragnie być moja.
- Jedynym powodem, dla którego ona nigdy nie będzie krzyczeć Twojego imienia jest to, że musiałaby mówić do Ciebie tylko wtedy kiedy nadszedł by czas na zmianę pieluchy i kolejną dobranockę. - Harry syknął. Założyłam ręce na piersiach i uśmiechnęłam się szyderczo. Wyglądał na pokonanego, ale przeniósł ciężar swojego ciała na jedną nogę i wycelował pięścią w twarz Harrego, ale ten złapał jego rękę w połowie zamachu. - Ładna próba. - powiedział Harry i uderzył go w brzuch, sprawiając że tamten położył się na podłodze.
- Chodź Harry. - złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie. Widziałam że czuł niedosyt. Uderzył go w twarz. Skarcił go. Obserwowałam jak jego twarz zmienia się. Od gniewu, przez szok, realizacje aż do miłości. Pocałował mnie, po czym wyszliśmy razem tanecznym krokiem. Usiedliśmy na tylnym siedzeniu. Byłam okrakiem na biodrach Harrego, całując go. Nasze języki w nieswoich ustach miały zdecydowanie lepszą zabawę niż ktokolwiek na tej imprezie. Zaczęłam poruszać się na biodrach Harryego. Czułam go pod sobą, ale zanim do czegokolwiek doszło usłyszeliśmy walenie w okna.
- Naprawdę spoliczkowałaś Tannera Logana? - zapytał Calum.
- Tak się nazywa? Tanner? - zapytałam siadając ponownie na kolanach Harrego, przez brak miejsca w samochodzie.
- Czekaj...dlaczego wy już tutaj jesteście? - zapytałam patrząc na zegar. - Nie ma jeszcze 12. - przypomniałam.
- Pomyśleliśmy że po tym całym zajściu będziecie chcieli wracać do domu. - wytłumaczył Luke.
Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił.
- Świetnie się bawiliśmy. - dokuczał Harry.
- Tak, w moim samochodzie. - odparł Michael, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

sobota, 14 czerwca 2014

Mini Seria: Tuesday

Wyszłam z łazienki owinięta tylko ręcznikiem, na co Harry uśmiechnął się. Przewróciłam oczami i podeszłam do niego, stając pomiędzy jego nogami.
- Co dziś zakładasz? - zapytałam, trzymając jego twarz w dłoniach.
- Nie jestem pewny... A ty? - umieścił swoje dłonie na moich biodrach, patrząc bezpośrednio w moje oczy.
- Sukienkę... - odsunęłam się spomiędzy jego nóg i podeszłam do swojej walizki. Wyjęłam sukienkę i włożyłam ją na siebie, Materiał delikatnie opadał na moje uda. Harry podszedł do mnie od tyłu i owinął swoje ramiona dookoła mojej tali. Jego usta zostały przyciśnięte do mojej szyi, na co zachichotałam.
- Przestań, muszę się przyszykować! - zganiłam go.
- Teraz też wyglądasz dobrze. - wymamrotał w mój kark.
- Oh zamknij się. - próbowałam wykręcić się z jego uścisku, ale nie udało mi się to i zostałam rzucona na łóżko.
- Co to było? - spytał, podtrzymując ciężar swojego ciała na łokciach. Jego ciemnoczerwone usta przykryło moje.
- Jesteś głupkiem. - wyszeptałam w te cudowne usta.
- Głupkiem dla ciebie. - pocałował moje usta, przenosząc następnie pocałunki na moją szczękę, skroń i do linii moich włosów. Zachichotałam jak małe dziecko pod jego delikatnym dotykiem.
- Kocham cię. - obiecałam.
- Kocham....
- Jesteście gotowi dzieciaki? - babcia zapukała do drzwi. Zepchnęłam go z siebie i złapałam spinkę do włosów w drodze do drzwi.
- Tak babciu. Zejdziemy za dziesięć minut. - zapewniłam ją.
- Dobrze. - mrugnęła do mnie. Uśmiechnęłam się gdy wyszła. Odwróciłam głowę by spojrzeć na Harrego.
- Chodź. - nalegałam, gdy założył na siebie cienki, biały t-shirt i jego jeansy podwinięte na dole.
- Idę. - podkreślił, zmierzając w moim kierunku.
Wyszliśmy na dwór i czekaliśmy na tarasie aż wszyscy będą gotowi. Moja mama była w sukience maxi w kolorze ciemnej śliwki, a babcia w koszulce i szortach. Były to dość odważne rockowe spodenki. Mój dziadek też był w koszulce i jakiś szortach. Anne miała na sobie szorty i ładną, przewiewną koszulkę. Wszyscy zajęliśmy miejsca w dużym mini vanie, w którym było okropnie gorąco i duszno, i rozpoczęliśmy naszą podróż.
Moja mama kierując robiła również za przewodnika. Powiedziała nam, że musimy odwiedzić tak wiele różnych restauracji i chciałaby się z nami wybrać na spacer znajdującym się nieopodal szlakiem. Bycie tu było jak marzenie. Takie magiczne i pełne kultury, zupełnie jak powiedziałam Harry'emu. Ludzie z dumą ubrani w tradycyjne stroje. Wszyscy machali do nas gdy jechaliśmy. W końcu dotarliśmy na parking i zostawiając samochód w cieniu, wysiedliśmy z niego.
Harry i ja szliśmy daleko za wszystkimi, nie chcąc być pierwszymi zauważonymi. Starszy afroamerykanin podszedł w swoich znoszonych jeansach i starym podkoszulku pozdrawiając moich dziadków ciepłym uściskiem, na co się uśmiechnęłam.
- Benny, to Anne, Harry i moja wnuczka Rose. - babcia przedstawiła nas. Zarumieniłam się gdy Benny podszedł bliżej i zatrzymał się przy mnie. Złapał moją twarzy w dłonie i spojrzał w moje oczy.
- Jesteś piękna! Masz ducha zupełnie jak twoja babcia! - pocałował moje czoło i odwrócił się idąc w kierunku ogródka. Ruszyliśmy za nim, zauważając ogrom ludzi.
Grupka dzieci, wydających się być w podobnym wieku co my, była naszym celem.
- Hej, jestem Rose. - przedstawiłam się. Czworo chłopaków spojrzało na nas i uśmiechnęło się.
- Musisz być dzieckiem Felicity? To z Anglii? - chłopak z pięknymi blond lokami zapytał, na co przytaknęłam wyciągając moją rękę.
- Hej, tu się przytulamy. - uświadomił mi, przyciagając do siebie. - Jestem Ashton. - uśmiechnął się do mnie ciepło. - A ty kim jesteś? - zapytał przyjacielskim głosem.
- Jestem jej chłopakiem, Harry.
- Fajnie! - rozpromienił się, przyciągając Harry'ego do męskiego uścisku. - Ashton. - przytaknął odsuwając się.
- Jestem Michael. - ten z nastroszonymi czarno-fioletowymi włosami przedstawił się. Przytulił mnie lekko, po czym to samo zrobił z Harry'em.
- Calum, miło mi cię poznać! - chłopak z czarnymi włosami i uroczą twarzą uściskał mnie krótko, po czym przeniósł się do Harry'ego.
- Luke. - uścisnął nas szybko. Wydawał się bardziej zdystansowany od reszty.
- Więc co tu robicie? - Ashton spytał.
- Z drugiej strony morza. - Calum dodał z okropnym akcentem.
- Wakacje. - odpowiedziałam im z moim najlepszym amerykańskim akcentem.
- Dobra robota, jak na Brytyjczyka. - Michael zażartował. Zaśmiałam się przytulając bardziej do Harry'ego.
Patrząc na chłopaków i Harry'ego, mogę powiedzieć, że ta wycieczka wspaniała.

sobota, 7 czerwca 2014

Mini Seria: Monday

Wysiadłam z samolotu. Powietrze było tak wilgotne, że zaczęłam się pocić.
- Jestem pewny jak diabli, że nie jesteśmy już w Anglii. - jęknął Harry.
- Och, przestań narzekać. - zażądałam. - Im szybciej stąd wyjdziemy, tym szybciej...
- Kochanie! - usłyszałam znajomy głos po przeciwnej stronie hali do przylotów. Odwróciłam się i zobaczyłam moją mamę.
- Mama! - krzyknęłam i pobiegłam w jej kierunku. Owinęłam ramiona wokół niej. Łzy szczęścia zaczęły spływać z moich policzek. Pachniała tak samo, wyglądała tak samo i była taka sama. Czułam się tak nierealnie trzymając ją w moich ramionach, zwłaszcza po tak długim czasie. - Tęskniłam za Tobą tak bardzo. - płakałam przez łzy.
- Ja za Tobą też. - wyszeptała. Poluzowałyśmy uścisk i spojrzałyśmy na siebie. Jednomyślnie podniosłyśmy dłonie do naszych twarz, tak jakby dotyk miał przekonać nas o tym że to dzieje się naprawdę. Mama była bardzo szczęśliwa widząc nas. Co było dobre...
- No cóż, myślę że wszyscy powinniśmy się już stąd zbierać. - zasugerowałam. W odpowiedzi wszyscy skinęli głową.
Harry złapał mnie za rękę. Na ramie zarzucił plecak, a w drugą dłoń złapał rączkę od walizki. Zrobiłam to samo, gdy podążaliśmy za naszymi mamami, które pochłonęła wspólna rozmowa.
- Czego mam się spodziewać w Luizjanie? - zapytał optymistycznie.
- Kilku aligatorów, węży, wielu zabawnych ludzi, nowej kultury...-przerwałam, spoglądając na niego.
- I mnóstwa zabawy z Tobą. - dodał, pochylając się żeby mnie pocałować. Uśmiechnęłam się na dotyk jego warg.
- Ton zabawy. - wymamrotałam.
- Wy dwa kochane ptaszki musicie przestać się całować, żebyśmy mogli zacząć naszą amerykańską przygodę. - rzuciła moja mama.
- Tak, tak mamo. - powiedziałam, całując ponownie mojego przystojnego chłopaka. Nasze mamy zaczęły się śmiać.
- Gdybym miał przeżyć amerykańską przygodę, nie chciałbym jej przeżyć z nikim innym. - obiecał.

niedziela, 1 czerwca 2014

Mini Seria: Sunday

Związałam moje włosy w luźnego kucyka, po czym zabrałam się za ciągnięcie mojej walizki przez lotnisko. Zatrzymałam się, nie zauważając Harry'ego czy też Anne obok mnie. Odwróciłam się, widząc ich pochłoniętych rozmową i idących w moim kierunku.
- Ślimaki z was. - zażartowałam, na co oboje się zaśmiali kontynuując wędrówkę już we trójkę.
Jesteśmy właśnie na lotnisku. Jestem strasznie podekscytowana naszymi wakacjami. Tak bardzo potrzebnymi...
- Wszystko w porządku? - wyszeptałam w kierunku Harry'ego. Odwrócił się w moim kierunku i uśmiechnął.
- Tak, a z tobą? - zapytał równie cicho. Uśmiechnęłam się lekko zauważając jego zdystansowanie.
- Tak. - patrzyłam na moje strony idąc w kierunku odprawy. Poprawiłam mój bagaż podręczny na ramieniu i westchnęłam ciężko. Ostatni raz widziałam moją mamę dwa lata temu. Widziałam ją osobiście. Byłam zdenerwowana.
- Nie martw się skarbie. - usłyszałam ciężki głos, odrywający mnie od własnych myśli.
- Kocham cię. - westchnęłam.
- Ja też cię kocham. - obiecał.
Weszliśmy do samolotu, krótko po naszej małej wymianie czułości. Usiadłam trzymając moją torbę przy piersi. On z kolei wrzucił swoją torbę na półkę nad nami i opadł obok mnie z westchnięciem spowodowanym zmęczeniem.
Nie mogłam nic zrobić z tym, że myślałam o nas. Od złożenia naszej obietnicy o zostaniu razem, trzy miesiące temu, zrobiliśmy sobie tatuaże. Jego tatuażem był szkic, który zrobiłam jeszcze podczas nauki na studiach. Dwa ptaki, wytatuowane na jego klatce piersiowej. Miał również duży statek na jego ramieniu, który chłopak Perrie, Zayn narysował. A ja? Wytatuowałam sobie charakterem pisma mojego taty słowa skarbie, wszystko ze mną w porządku. W czasie gdy to napisał, nie było to prawdą...
Poczułam dużą, ciepłą dłoń łapiącą mój podbródek i przyciągającą do pocałunku. Uwielbiałam kiedy mnie całował. Zazwyczaj niespodziewanie, delikatnie i słodko.
- Nie martw się - nalegał. - Twoja mama będzie szczęśliwa żeby cię zobaczyć.
- Będzie też prze szczęśliwa żeby zobaczyć ciebie. - przyznałam.
Moja mama go kochała. Ciężko tego nie robić...
Usiadłam wygodnie. Sprawiał, że tak łatwo było mi się zrelaksować. Jego dłoń spoczywała na moim kolanie, podczas gdy moje nogi były podciągnięte na mój fotel.
Mruczał coś, gdy moja głowa była oparta o jego ramię. Czułam że zasypiam, dopóki jego mama nie odwróciła się i uśmiechnęła do nas. Ruszył ramieniem, sprawiając że się rozbudziłam.
- Czyż nie jesteście razem uroczy.  - zachwycała się. Uśmiechnąłem się śpiąco, wtulając w Harry'ego.
- Annie, myślę że powinnaś się trochę przespać. Wiesz, że moja mama nie przestaje mówić jak tylko zacznie. Nie jestem pewna jak dużo snu uda ci się zaznać gdy tam będziemy. - ostrzegłam, drocząc się z nią.
- Masz rację, wyglądasz na wymęczoną. Myślę że powinniśmy pozwolić się jej trochę rozluźnić. - pocałował mnie w czoło a jego mama przytaknęła.
- Śpijcie dobrze wy dwoje. - wyszeptała. - Następny przystanek, Ameryka. - za wiwatowała cicho.


*****

Po krótkiej przerwie, wracamy z mini serią. Ma ona dwadzieścia rozdziałów, a potem czas na Stay 2, który aktualnie ma 41 rozdziałów, ale autorka od dłuższego czasu nie dodała nic nowego. Mam jednak nadzieję, że niedługo to się zmieni.