PS. Dodałam zakładkę INFORMOWANI i każdego kto chce być informowany o nowych rozdziałach proszę o wpisanie twitterowego nicka TAM w komentarzu. Ponieważ ciężko mi śledzić wszystkie komentarze pod każdą notką, gdzie prosicie mnie o informowanie. Więc nawet jeśli już Cię informowałam o nowych rozdziałach i nadal chcesz być informowany wpisz się tam, zaoszczędzisz mi czasu na szukanie. Tylko stamtąd będę brała nicki i informowała, więc do dzieła.
Zapraszam na 21 rozdział, enjoy. x
Zdjęłam swoje klapki i stanęłam na macie. Moje stopy
zatonęły w miękkim materacu. Harry poszedł na drugi koniec maty i założył
rękawice bokserskie. Rzucił mi parę i niechętnie wsunęłam je na ręce.
- Zawsze najpierw musisz blokować! – naciskał Harry. – Ręce do
góry w ten sposób. – demonstrował, wcześniej widziałam to tylko w filmach i
programach telewizyjnych. Powtórzyłam jego ruchy, na co zaśmiał się lekko. –
Nie Rambo! Podoba mi się! – poprawił moją pozycję. – Kiedy ktoś robi zamach na
Twoją twarz, upewnij się, że osłaniasz i twarz i brzuch. – nalegał, gdy
próbowałam się poruszyć. Zachichotał nisko, gdy popatrzyłam na niego z miłością
w oczach. Wydawało się, że wszystko co robi, robi z wielką pasją. Śmiało mogę
powiedzieć, że to jest to co kocha. I chociaż jestem przeciwko temu, naprawdę
mogę zobaczyć jaką radość mu to sprawia i szanuję to. Harry mógłby być
wspaniałym ojcem, wiedziałam to już podczas naszego pierwszego spotkania.
Posłał mi bezczelny uśmiech i złożył delikatnego całusa na
moich wargach. Łapczywie oddałam pocałunek, owijając ręce wokół jego szyi.
Przez przypadek trąciłam go wielką rękawicą, na co zaśmiał się w moje usta.
Pochylił się i wziął mnie na ręce tak jak to mają w zwyczaju nowożeńcy.
Następnie uśmiechnął się i zdjął moje rękawice. Dołeczki w jego policzkach
pojawiły się gdy złączył nasze nosy razem.
- Gdzie idziemy? – zapytałam, opierając głowę o jego ramię.
Skóra na zgięciu jego szyi była ciepła. Mogłam poczuć jego naturalny zapach, kiedy
szliśmy korytarzami.
- Czas na prysznic. – pocałował mnie agresywnie w szyję, na
co zachichotałam. Chwilę potem zatrzymał się, więc popatrzyłam na jego twarz.
Jego ciało był coraz cieplejsze, gdy jego temperatura wzrastała. Jego duże
zaciśnięte wokół mnie ramiona trzymały mnie blisko niego. Spojrzałam na kogoś
kto stał przed nami i mimowolnie wzmocniłam uśmiech na szyi Harrego.
- Harry, Rose. – brat Jamiego – Freg, stał przed nami. Moja
ciało napięło się jak tylko jego północny akcent dotarł do moich uszu. Brzmiał
jak Jamie, przez co wywołał u mnie gęsią skórkę.
- Co? – agresywny ton Harrego przeraził nawet mnie.
- Upewniam się, że Twój marny tyłek nie wycofa się z walki.
- Walczysz Freg? – popatrzyłam na Harrego. Jego szczęka była
napięta. Postawił mnie na ziemię. Odzyskałam równowagę, gdy moje stopy dotknęły
podłoża, ale nie puściłam Harrego. Zacisnęłam w pięści jego białą koszulkę.
Jego zielone oczy popatrzyły na mnie. Pochylił się nie przerywając naszego
kontaktu wzrokowego, zanim przemówił.
- Zostań tu, Rose. Wiesz co mam na myśli! – stwierdził Harry
i spojrzał na mnie z góry. Pchnął Frega do drugiego pokoju. Zanim wyszedł spojrzał
na mnie ponownie i wyszeptał ,,Stay.’’ Przerażony tym co może się stać, jeśli
nie posłucham. Nie byłam w stanie nic usłyszeć. Zastanawiałam się nad
przyczynami tego, czemu Harry chce walczyć z Fregiem. Przecież on jest
kompletnym dupkiem. Nienawidzę go tak bardzo jak jego mama. Ale to nie jest
powód, dla którego Harry ma z nim walczyć. A może to sprawa losowa. Podobnie
jak Igrzyska Śmierci.
Jak moje myśli wędrowały do Jennifer Lawerence Harry wszedł
do pokoju, a Freg udał się w zupełnie przeciwnym kierunku.
- Wychodzimy. – powiedział bardziej jako żądanie niż zwykłe
stwierdzenie. Patrzyłam jak zabiera nasze torby i zaczyna zmierzać w kierunku
wyjścia.