poniedziałek, 23 września 2013

21

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Chodzi o to, że kończą mi się wakacje. Tak, zaczynam studia. I nawet jeśli rozdziały nie są zbyt długie coraz ciężej znaleźć mi czas na tłumaczenie. Nie chcę Was zawieść, więc nie będę zawieszała tego bloga w połowie, bo to bez sensu. Jednak teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje Waszego zrozumienia i cierpliwości. Będę starała się dodawać co tydzień nowy rozdział, ale jeśli mi się to nie uda, nie gniewajcie się. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie. A i jeszcze jedno, gdyby był tu ktoś kto ma czas i chęci i ogarnia angielski jako tako, chętnie przydałaby mi się pomoc w tłumaczeniu. Wtedy rozdziały byłyby dodawane częściej. Także chętnych zapraszam na mojego Twittera { https://twitter.com/luuuv1D } lub Tumblra { http://ily-hs.tumblr.com/ }. Piszcie do mnie!

PS. Dodałam zakładkę INFORMOWANI i każdego kto chce być informowany o nowych rozdziałach proszę o wpisanie twitterowego nicka TAM w komentarzu. Ponieważ ciężko mi śledzić wszystkie komentarze pod każdą notką, gdzie prosicie mnie o informowanie. Więc nawet jeśli już Cię informowałam o nowych rozdziałach i nadal chcesz być informowany wpisz się tam, zaoszczędzisz mi czasu na szukanie. Tylko stamtąd będę brała nicki i informowała, więc do dzieła.

Zapraszam na 21 rozdział, enjoy. x

                                                                                                                                                                   

Zdjęłam swoje klapki i stanęłam na macie. Moje stopy zatonęły w miękkim materacu. Harry poszedł na drugi koniec maty i założył rękawice bokserskie. Rzucił mi parę i niechętnie wsunęłam je na ręce.
- Zawsze najpierw musisz blokować! – naciskał Harry. – Ręce do góry w ten sposób. – demonstrował, wcześniej widziałam to tylko w filmach i programach telewizyjnych. Powtórzyłam jego ruchy, na co zaśmiał się lekko. – Nie Rambo! Podoba mi się! – poprawił moją pozycję. – Kiedy ktoś robi zamach na Twoją twarz, upewnij się, że osłaniasz i twarz i brzuch. – nalegał, gdy próbowałam się poruszyć. Zachichotał nisko, gdy popatrzyłam na niego z miłością w oczach. Wydawało się, że wszystko co robi, robi z wielką pasją. Śmiało mogę powiedzieć, że to jest to co kocha. I chociaż jestem przeciwko temu, naprawdę mogę zobaczyć jaką radość mu to sprawia i szanuję to. Harry mógłby być wspaniałym ojcem, wiedziałam to już podczas naszego pierwszego spotkania.
Posłał mi bezczelny uśmiech i złożył delikatnego całusa na moich wargach. Łapczywie oddałam pocałunek, owijając ręce wokół jego szyi. Przez przypadek trąciłam go wielką rękawicą, na co zaśmiał się w moje usta. Pochylił się i wziął mnie na ręce tak jak to mają w zwyczaju nowożeńcy. Następnie uśmiechnął się i zdjął moje rękawice. Dołeczki w jego policzkach pojawiły się gdy złączył nasze nosy razem.
- Gdzie idziemy? – zapytałam, opierając głowę o jego ramię. Skóra na zgięciu jego szyi była ciepła. Mogłam poczuć jego naturalny zapach, kiedy szliśmy korytarzami.
- Czas na prysznic. – pocałował mnie agresywnie w szyję, na co zachichotałam. Chwilę potem zatrzymał się, więc popatrzyłam na jego twarz. Jego ciało był coraz cieplejsze, gdy jego temperatura wzrastała. Jego duże zaciśnięte wokół mnie ramiona trzymały mnie blisko niego. Spojrzałam na kogoś kto stał przed nami i mimowolnie wzmocniłam uśmiech na szyi Harrego.
- Harry, Rose. – brat Jamiego – Freg, stał przed nami. Moja ciało napięło się jak tylko jego północny akcent dotarł do moich uszu. Brzmiał jak Jamie, przez co wywołał u mnie gęsią skórkę.
- Co? – agresywny ton Harrego przeraził nawet mnie.
- Upewniam się, że Twój marny tyłek nie wycofa się z walki.
- Walczysz Freg? – popatrzyłam na Harrego. Jego szczęka była napięta. Postawił mnie na ziemię. Odzyskałam równowagę, gdy moje stopy dotknęły podłoża, ale nie puściłam Harrego. Zacisnęłam w pięści jego białą koszulkę. Jego zielone oczy popatrzyły na mnie. Pochylił się nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, zanim przemówił.
- Zostań tu, Rose. Wiesz co mam na myśli! – stwierdził Harry i spojrzał na mnie z góry. Pchnął Frega do drugiego pokoju. Zanim wyszedł spojrzał na mnie ponownie i wyszeptał ,,Stay.’’ Przerażony tym co może się stać, jeśli nie posłucham. Nie byłam w stanie nic usłyszeć. Zastanawiałam się nad przyczynami tego, czemu Harry chce walczyć z Fregiem. Przecież on jest kompletnym dupkiem. Nienawidzę go tak bardzo jak jego mama. Ale to nie jest powód, dla którego Harry ma z nim walczyć. A może to sprawa losowa. Podobnie jak Igrzyska Śmierci.
Jak moje myśli wędrowały do Jennifer Lawerence Harry wszedł do pokoju, a Freg udał się w zupełnie przeciwnym kierunku.
- Wychodzimy. – powiedział bardziej jako żądanie niż zwykłe stwierdzenie. Patrzyłam jak zabiera nasze torby i zaczyna zmierzać w kierunku wyjścia.

5 komentarzy:

  1. ŚWIETNE !
    ŚWIETNE !
    ŚWIETNE !
    Ja niestety angielskiego nie umiem za bardzo więc nie możesz na mnie liczyć :<
    A rozdział świetnie przetłumaczony
    Tamira. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. tak długo czekałam, w końcu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W zasadzie gdybym nie pisała swojego opowiadania mogłabym ci pomóc w tłumaczeniu, no ale.. nie wiem czy bym się wyrobiła, więc na razie nie będę zawracała głowy. :)
    Co do samego rozdziału to jest świetny. :D
    http://troublemaker-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń