Obudziłam się późno. Bardzo późno. Nie mogłam usnąć do 7
rano. Ostatnia noc była cudowna. Dobrze było go mieć przy sobie, tak jakby
ponownie był tylko mój. Harry zaprowadził mnie do łóżka, gdy usłyszał moje
ziewanie. Ale teraz jestem sama. Mieszkanie wydawało się takie zimne, gdy nie
było go w pobliżu. Czułam się zdesperowana, zwłaszcza po ostatniej nocy.
Poszłam do kuchni zobaczyć co mamy do jedzenia. Zdecydowałam
się zabrać banana, żeby się czymś zająć. Usłyszałam mamrotanie dobiegające z poza
mieszkania. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Zobaczyłam Harrego
rozmawiającego przez telefon.
- Nie, nie zrobię tego! – stwierdził.
- Musisz.
- Nic nie muszę.
- Nie rozłączaj się Styles! – drugi głos krzyknął. Harry
rozłączył się i uderzył pięścią w ścianę. Później spojrzał na mnie. Byłam
przerażona, nie wiedziałam co mam myśleć.
- Rose. – próbował wyjaśnić, lecz cicho wycofałam się do
wnętrza mieszkania przerażona tym co zobaczyłam.
- Rose! – krzyknął ponownie. Otworzył drzwi i spojrzał na
mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam, by ukryć swój strach, lecz Harry zauważył
go. – To jest…
- Nie musisz mi mówić.
- Ale chcę. – zatrzymał się. – Muszę wyjechać na jakiś czas.
- Gdzie?
- Nie mogę Ci powiedzieć. – szepnął cicho pod nosem.
Przewróciłam oczami i wstałam, lecz Harry złapał mnie za nadgarstki i
przyciągnął z powrotem do siebie.
- Puść. – nawet na to nie zareagował.
- To będzie tylko na tydzień. – kontynuował.
- Puść mnie.
- Cholera Rose, posłuchaj mnie. – krzyknął, czym jeszcze
bardziej mnie wystraszył. Potarł swoim grubym, szorstkim kciukiem moje ciało.
Jego wzrok zatrzymał się na miejscu, gdzie kilka dni temu robił mi malinkę. –
Czy ja to zrobiłem? – zapytał nie odrywając oczu od zaczerwienionego śladu. Nie
spojrzał na mnie. Czekał na moją odpowiedź. – Czy ja to zrobiłem? – zapytał
ponownie z odrobiną namiętności.
- Tak. – powiedziałam cicho.
- Tak mi przykro. – pochylił się i pocałował zaczerwieniony
ślad. Wzdrygnęłam się, ponieważ nadal to było wrażliwe miejsce, lecz on nie
zwrócił na to uwagi i kontynuował. – Nie mogę ufać samemu sobie.
- Harry.
- Przepraszam Cię. – upadł na kolona i położył twarz na
moich nogach. – Tak bardzo Cię przepraszam, Rose.
- Harry w porządku. – podniosłam jego twarz, by spojrzeć w
jego oczy. – Czuję się dobrze. – obiecałam
Telefon, który znajdował się w kieszeni jego spodni zaczął
dzwonić. Wyciągnął go.
- Muszę to odebrać. – spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Idź. – ponagliłam go.
- Zostań tu, nie idź za mną. – upomniał mnie. Przewróciłam
oczami i przegoniłam go.
Jak tylko Harry wyszedł byłam strasznie ciekawa, co on robi.
Poczułam potrzebę pójścia za nim. Wiedziałam, że znowu jest na korytarzu. Nie
chciałam żeby wiedział, że go podsłuchuję, więc poszłam do kuchni i zaczęłam
piec. Miałam wszystkie potrzebne składniki do zrobienia ciasteczek. Z użyciem
miksera postanowiłam poczekać, aż Harry wróci.
- Dobrze. – warknął nisko. – Nie, nikomu nie powiedziałem. –
powiedział niegrzecznie. – Tak, wciąż z nią mieszkam. – warknął ponownie. –
Nie, ona jest w mieszaniu. – zatrzymał się czekając na odpowiedź tajemniczego
rozmówcy. – Tak, pa. – rozłączył się, a ja zaczęłam grzebać w szafkach w
poszukiwaniu foremek na ciastka.
- Co Ci mówiłem? – zacisnął szczękę, kiedy zobaczył mnie w
kuchni.
- Robię ciasteczka. Nie podsłuchiwałam. – powiedziałam
ciągle pochylając się nad dolnymi szafkami.
- Rose! – krzyknął, by przyciągnąć moją uwagę w swoją
stronę. Wyciągnął foremki do ciastek, kładąc je na stole i opuścił kuchnię.
Udał się do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi, zostawiając mnie, bym dokończyła
bezużyteczne pieczenie ciastek sama.
JEŚLI TO PRZECZYTAŁEŚ, BARDZO CIĘ PROSZĘ SKOMENTUJ! xx