piątek, 28 lutego 2014

50

Kolejny rozdział pojawi się we wtorek.

*Harry*
Stałem w drzwiach pokoju Rose, czekając aż wróci w trzecim już stroju. Powiedziała, że chcę wyglądać dziś idealnie, ale nie miała pojęcia co planuję.
Usłyszałem trzeszczenie otwierających się drzwi i gdy ją zobaczyłem moje usta musiały ukazywać satysfakcje gdy wściekle się do niej uśmiechałem. Miała na sobie koszulkę z napisem "I love you to the moon and back", szarą bluzę i skórzaną kurtkę, a do tego parę leginsów i białe Conversy, które pasowały do moich.
Uśmiechnęła się nieśmiało ukazując przy tym swoje dołeczki, podczas gdy bawiła się końcem swojego warkocza. - Wyglądam dobrze?
- Jeśli powiedziałabym że nie, kłamałbym. - przyciągnąłem ją bliżej siebie za rękę. Uśmiechnęła się trzymając moje dłonie w swoich, zanim znów coś powiedziała.
- Chodźmy więc. - ścisnęła moje ręce, żeby podkreślić swoje słowa.
- Chodźmy gdzie? - oczywiście udawałem, czego ona nie uważała za śmieszne.
- Harry... - jęknęła, sprawiając że się topiłem. Uśmiechnąłem się patrząc na błyskotliwe obiekt leżący na jej koszulce. Był to wisiorek, który jej dałem.
- Nosisz go. - mruknąłem bezgłośnie.
- Hmm? - wymruczała zmieszana. Wypuściłem jej rękę i złapałem wisiorek pomiędzy mój kciuk i palec wskazujący. Uśmiechnęła się powoli pokazując dołeczki.
- Nie jestem Supermanem...
- Ale zrobię dla ciebie wszystko. - dokończyła za mnie, unosząc swoje dłonie do moich policzków. Schyliłem głowę, całując ją lekko. Miała mnie owiniętego dookoła palca. Będzie moim gwoździem do trumny.
- Chodźmy. - splotłem nasze palce i pociągnąłem ją za sobą. Stukała swoimi palcami w spód mojej dłoni gdy szliśmy, a ona nuciła Skinny Love.
Zaprowadziłem nas do pobliskiego baru, gdzie na tablicy przed nim było napisane "OPEN MIC". Nie zwróciła na to uwagi tylko weszła do środka. Przyprowadziłem nas do baru. Rose zajęła miejsce na wysokim stołku obok mnie, puszczając nasze splecione dłonie gdy ja stałem obok. Machnąłem na barmana i Rose zamówiła cole z wódką. Gdy podawałem barmanowi pieniądze poczułem jak Rose przenosi swoje ręce na krawędź moich spodni przyciągając mnie bliżej. Spojrzała na mnie uśmiechając się lekko. Uśmiechnąłem się łapiąc jej ręce w moje i układając na jej kolanach.
- Po prostu mnie oglądaj. - nakazałem.
Uśmiechnęła się przytakując i wzięła łyka swojego napoju. Wszedłem na scenie biorąc do ręki starą, poobijaną gitarę akustyczną podczas gdy alkohol wywołał w widowni krzyk podekscytowania.
- Cześć. - zacząłem, przerywając w oczekiwaniu na odpowiedź pijanego tłumu i uśmiechnąłem się słysząc Rose przekrzykującą wszystkich. - Jestem Harry i mam zamiar zaśpiewać Skinny Love. - tłum zawył, ale nie zwróciłem na to uwagi. Moja cała uwaga była skupiona na Rose. Jej brwi uniosły się momentalnie, a usta były rozchylone. Mogłem zobaczyć błysk dzieciństwa w jej oczach.

Come on skinny love, just last the year.
Pour a little salt we were never here.

Zacząłem gdy przygryzła wargę, a jej twarz rozjaśniła się. Usiadła wyprostowana biorąc głębokie oddechy. Jej klatka piersiowa wznosiła się wysoko, a potem opadała do normalnego położenia.

And I told you to be patient
And I told you to be fine
And I told you to be balanced
And I told you to be kind
And in the morning I'll be with you.
But it will be a different kind.
I'll be holding all the tickets.
And you'll be owning all the fines.

Moje palce przesuwały się po strunach gitary, gdy zobaczyłem Rose zamykająca swoje oczy. Trzymała je zamknięte, a jej warga wciąż była przygryziona.

Who will love you?
Who will fight?
Who will fall?

W końcu otworzyła swoje oczy i mogłem zobaczyć jak dobrze się czuła gdy spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się grając instrumentalna część piosenki, a Rose odpowiedziała mi tym samym.
Skończyłem piosenkę i Rose otarła łzy kiwając na mnie.
- Chciałbym powiedzieć jeszcze jedną rzecz. - powiedziałem gładko do mikrofonu. - Rose, obiecuję, dla ciebie zrobię wszystko i dotrzymam tej obietnicy na zawsze. Ale ciężko jest Cię chronić, kiedy nie jesteś moją dziewczyną. Więc, Rose, zostaniesz moją dziewczyną?
Jej usta otworzyły się szeroko, a jej klatka piersiowa uniosła się gdy wzięła głęboki oddech. Jej oczy były szeroko otwarte w zdziwieniu i niedowierzaniu.
- Tak. - wyczytałem z jej warg.
- Tak? Zgodziła się! - wykrzyczałem do mikrofonu i wszyscy zaczęli wiwatować. Odłożyłem gitarę i wbiegłem w rozentuzjazmowany tłum mając moje oczy skupione na Rose.
Owinąłem moje ramiona dookoła niej trzymając ją przy sobie, podczas gdy ona zaczęła płakać, a właściwie szlochać. Trzymała mnie jak najbliżej siebie, gdy chlipała. Osunęła się ode mnie i patrzyła na mnie nic nie mówiąc i wtedy już wiedziałem czemu płakała.
Powiedziała mi kiedyś, że jej tata śpiewał jej Skinny Love gdy obudziła się z koszmaru. I zaraz przed tym jak dostała telefon o jego śmierci słuchała tej piosenki. Była przywiązana do tej piosenki, emocjonalnie przywiązana co podziwiałem.
Włożyła swoje ręce do tylnych kieszeni moich spodni i trzymała mnie blisko przyciskając nasze biodra do siebie. Nasze usta szybko się spotkały. Odsunęła swoją twarz i jej usta znajdowały się poniżej moich. Otworzyła swoje wargi pozwalając ciepłemu powietrzu połaskotać moje usta zanim przemówiła.
- Zabierz mnie do swojego łóżka. - prosiła. Moje serce waliło w klatce piersiowej gdy to powtórzyła. - Zabierz mnie do swojego łóżka.
Przytaknąłem łapiąc lekko jej ręce w moje i wychodząc z budynku. Gdy zimne powietrze dotarło do nas, poczułem jak zacieśnia swój uścisk na mojej ręce i zakaszlała nerwowo.
Gdy weszliśmy do budynku wciągnęła mnie do windy i gdy drzwi się zamknęły popchnęła mnie na ścianę ssąc moją szyję. Była niesamowicie agresywna i w potrzebie.
- Rose...
- Pozwól się temu stać. - wyszeptała. Posłuchałem pozwalając jej kontynuować. Znaleźliśmy się na drugim piętrze, gdzie złapała mnie za rękę ciągnąc w kierunku drzwi. Wyciągnęła klucze z mojej kieszeni i otworzyła drzwi najszybciej jak mogła.
Zatrzasnęła i zablokowała drzwi gdy ja patrzyłem na nią zdejmująca swoją kurtkę i rzucającą ją na podłogę. Zrzuciła swoje buty i podeszła bliżej następnie kładąc swoje dłonie na moich plecach pod bluzą. Zaczęła obniżać swoje ręce gdy położyłem moje dłonie na jej ramionach, na co spojrzała na mnie.
- Uspokój się. - nalegałem. Wzięła głęboki oddech i przytaknęła.
Złapała moją rękę i pociągnęła przez korytarz.
- Moje łóżko czy twoje? - zapytała z ciekawością.
- Nasze. - powiedziałem powoli. Uśmiechnęła się gdy ją podniosłem i owinęła nogi dookoła mnie. Wszedłem do mojego pokoju odstawiając ją i zamykając za nami drzwi. Zdjęła swoją bluzkę ukazując czarny, koronkowy stanik.
- Rozbierz się dla mnie. - rozkazała.

poniedziałek, 24 lutego 2014

49

Nowy rozdział pojawi się jakoś w czwartek/piątek. Enjoy.

Jamie ''uprzejmie'' zawiózł mnie do mojego mieszkania. Wiedziałam, że popełniłam błąd i byłam strasznie wkurzona na to, co się stało. Nie na to, że musiałam ponownie zobaczyć Jamie'go, ale na to, że złamałam obietnicę, ponownie.
Rozmowa z Jamie'm była...miła. To nie tak, że przestałam się o niego troszczyć, ani tak, że przestałam go nienawidzić. Nie można tak po prostu zapomnieć o kimś kogo kochałeś...albo nadal kochasz.
Myślę, że wiem dlaczego Jamie jest jaki jest. Jak sam powiedział, przez swojego ojca. Kiedy miałam okazję go spotkać był uroczy. Naprawdę słodki, dżentelmen. Zauważyłam jednak, że nie spuszczał z oczu Susan, jego żony.
Myślenie o Jamie'm sprawia, że pragnę Harry'ego bardziej.
Weszłam do budynku i skierowałam się schodami w górę, aż do naszego pietra. Jak tylko zbliżyłam się do drzwi mieszkania ścisnęło mnie serce, a moje powieki stały się cięższe. Włożyłam klucze do zamka i przekręciłam dwukrotnie. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi. Telewizor był włączony. Zobaczyłam wspaniałą sylwetkę Harry'ego na kanapie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam się skradać do swojego pokoju, żeby go nie obudzić.
Stałam w łazience rozbierając się z ubrań Jamie'go. Byłam przerażona jak kolejno odkrywałam siniaki, zadrapania i malinki, którymi Jamie przyozdobił moje ciało zeszłej nocy. Weszłam pod prysznic. Obróciłam się, by woda zwilżyła całe moje ciało. Chwyciłam mydło i wcierałam w siebie tak mocno jak tylko umiałam. Piana na moim ciele sprawiła, że czułam się czysta. Opuściłam kabinę i podeszłam do lustra. Spojrzałam na swoją skórę. Była czerwona, od szorowania i posiniaczona, szczególnie biodro i dolna część pleców. Przewróciłam oczami i chciałam wyjść z łazienki, kiedy zobaczyłam mój kołnierzyk na ladzie. Otworzyłam szeroko oczy, gdy podniosłam rozdartą tkaninę.
On rzeczywiście mnie słuchał.
Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam na kanapę. Harry'ego już nie było. Dużymi krokami zbliżałam się do swojego pokoju. Drzwi były uchylone. Przełknęłam gulę w gardle i pchnęłam drzwi. Harry siedział, uśmiechając się do mnie. Widząc jego głębokie, zielone oczy i cudownie piękne dołeczki w policzkach nie mogłam się nie uśmiechnąć. Puścił mi oczko i ruchem głowy poprosił, bym podeszła bliżej. Posłuchałam i zbliżyłam się, jednak zatrzymałam się w odległości jego ręki, tak by nie mógł mnie dotknąć.
- Jak było wczoraj?
- Uroczo. - skłamałam, pauzując. - Spotkałam się z przyjaciółmi, świetnie się bawiliśmy. Wypiliśmy trochę drinków, dużo rozmawialiśmy, LeeAnne wychodzi za mąż. Przypuszczam, że ma 21 lat. Ale, wow, czas tak szybko leci. - kłamałam, wiedząc że już dawno jest po ślubie. Nie spotkałam się z nią. Rozmawiałam z nią o tym przez Internet. - A jak Twój wieczór?
- W porządku. - wzruszył ramionami i spuścił wzrok. Następnie znowu spojrzał na moją twarz. - Tęskniłem jednak. - położył dłonie na materacu za plecami i oparł się o nie.
- Jestem pewna, że tak. - skinęłam. Odwróciłam się i podeszłam do swojej szuflady. Ręcznik, którym owinęłam swoje ciało zjechał do moich kostek. Otworzyłam szufladę z bielizną i zdecydowałam się na stringi, które Harry kupił mi na Walentynki, ale zanim je założyłam spojrzałam na Harry'ego. Wspomnienia znowu dały o sobie znać.
- Bezczelny. - mrugnęłam do niego z diabelskim uśmiechem.
- Czyż nie? - wyśmiewał się, patrząc na mnie. Harry po prostu wybrał dla mnie biustonosz i majtki i włożył do torebki.
- Cóż, mogę Cię zapewnić Styles, że to...najbardziej intymny prezent jaki dostałam. - odpowiedziałam, po czym skierowałam się do drzwi. Głos Harry'ego zatrzymał mnie w połowie kroku. 
- To nie jest prawdziwy prezent. - gdy się odwróciłam, był już za mną. Sięgnął rękami za głowę i odpiął naszyjnik, który zawsze nosił. Zdjął go i pokazał bym się obróciła. Posłuchałam i odwróciłam się zbierając włosy z jednej strony, by ułatwić mu dostęp do mojej szyi. Zimny metal dotknął mojego ciała, sprawiając że jakaś energia przeszła przez nie. Chwycił go, patrząc w moje oczy. Pochylił się i przycisnął swoje usta do mojego czoła obdarowując je kameralnym pocałunkiem, który zaparł mi dech w piersi. - To jest mój bandaż dla Ciebie. Bandaż na wszystkie blizny, które posiadasz, każdy ból serca jaki miałaś okazję odczuć. Każdą utratę, jakiej doświadczyłaś. To sprawi, że poczujesz się lepiej. Wezmę od Ciebie cały ten ból i będę trzymał z dala. I tak długo jak bije moje serce , będę Twoim obrońcą. Nie jestem Supermanem, ale dla Ciebie zrobię wszystko. - szepnął na wprost mojego czoła. Zamknęłam oczy, żeby się nie popłakać.
Nic nie powiedziałam. Owinęłam ręce wokół jego talii, trzymając nasze ciała zaciśnięte razem. Jego ciepłe ciało ogrzewało moje pół nagie ciało jak tak staliśmy w milczeniu. Po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem. 
Wsunęłam moje majtki. Chwyciłam stanik i założyłam go. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry gapi się na mojego siniaka. Próbowałam wymyślić coś co odwróci jego uwagę i jedyne co przyszło mi do głowy to...
- Myśl szybko. - wskoczyłam na niego. Złączyłam nasze usta w agresywnym pocałunku. Moje mokre włosy opadały na jego ramiona. Położył duże dłonie na moim tyłku, a jego czuły dotk sprawił że serce w klatce piersiowej waliło mi niemożliwie szybko. Jego język szybko trafił do moich ust. Pozwoliłam mu, bo trudno było mi odmówić. Zawsze był taki łatwy, nie naciskał na mnie, przez co wierzyłam, że jest inny. Nie jakoś bardzo inny, ale inny w taki sposób, że naprawdę chciałam go mieć. Zawsze odchodził w takim momencie, kiedy pragnęłam go do szaleństwa.
Harry poluźnił zaciśnięte dłonie na moich pośladkach i wycofał swój język z mojego gardła. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się lekko i uniósł mnie w powietrzu, a następnie postawił obok siebie.
- Rozumiem, ze czujesz się na tyle dobrze, żeby ze mną gdzieś wyjść wieczorem? - wywnioskował z uśmiechem.
- Dla Ciebie wszystko. - szepnęłam. To było całkowicie zgodne z tym co czułam. Po ostatniej nocy okropnie żałuję, że nie robiłam tego nigdy z Harry'm. Wiem, że to nie jest wszystko co on ode mnie chcę, jednak ja pragnę tego teraz. To nie było przez przywiązanie czy też miłość jakiej doświadczyłam kiedyś, ale po prostu poczułam, że na to zasługuję. Tak samo jak Harry.
Zeszłam z łóżka. Wzrok Harry'ego spoczywał na mnie jak zakładałam na siebie ciuchy. Splótł swoje palce razem, łokcie oparł na kolanach. Twarz oparł na palcach wskazujących. I tak po prostu mnie obserwował. Ściągnęłam moje legginsy z wieszaka i wciągnęłam na nogi. Potem chwyciłam za bluzę, którą Harry mi kupił, kiedy poszliśmy po raz pierwszy razem na koncert Coldplay. Odwróciłam się i zaczęłam pozować przed nim. Uśmiechnął się i kręcił głową z niedowierzaniem.
- Pamiętasz tą noc? - powiedział z pytającym wyrazem twarz.
- Oczywiście. - wciągnęłam na siebie bluzę stwierdzając że to nadruk i znów skierowałam swój wzrok na niego. - Oczywiście, że pamiętam. - przygryzłam wargę na samo wspomnienie.
Harry zerwał się z łóżka obracając nas po całym pokoju. Śmiałam się, gdy postawił mnie z powrotem na łóżko.
- Jesteś doskonała. - szepnął mi do ucha, kiedy uniósł nieco moje spoczywające na łóżku ciało.
- Nie, Ty jesteś. - uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jego urocze dołeczki.
- Nie wydaje mi się modelko Victoria Secret.
- Och, zamknij się! - zepchnęłam go figlarnie. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Zabrałam podarty kołnierz z lady. Obejrzałam go dokładnie, licząc na to, że uda mi się go zszyć.
- Jakaś dziewczyna upuściła go zeszłej nocy, po czym powiedziała mi, żebym go zatrzymał. - zaśmiał się do siebie, idąc do kuchni. Zostawiłam kołnierzyk tam, gdzie leżał i podążyłam za Harry'm do kuchni i usiadłam po przeciwnej stronie. Przeszedł dokoła wysepki i usiadł na niej, tak by być na przeciwko mnie. Pociągnął mnie za nogę, układając sobie moją stopę na jego kolanach. Obejrzał moje palce i poruszył każdym z osobna. - Pamiętasz jak kiedyś nie nosiłaś innego lakieru na paznokciach jak tylko czarnego? - liczył, kiedy poruszałam palcami niezależnie.
- Tak. - zachichotałam ze wstydu.
- Teraz jest granatowy?
- Po prostu chciałam spróbować czegoś innego. Podoba Ci się?
- Uwielbiam go! - uniósł moją stopę i delikatnie pocałował.
- Jesteś taki dziwny. - szarpnęłam nogę z jego uścisku.
- Jestem?
- Tak. - powiedziałam z przekonaniem.
- Ciekawe. - złączył swoje brwi po czym zeskoczył z lady. Wyszedł z kuchni. Byłam tak ciekawa gdzie idzie, że nie mogłam nie pójść za nim. Dotarliśmy do łazienki. - Chcesz mi towarzyszyć? - poruszył bezczelnie brwiami i przewrócił oczami.
- Nie! Chcę ogarnąć swoje włosy, więc się pospiesz i wskakuj pod prysznic. - założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Dobrze, dobrze. - wszedł do kabiny, a para wodna szybko wypełniła całe pomieszczenie. Wzięłam grzebień i przejechałam po moich wciąż wilgotnych lokach. Zebrałam włosy na jedną stronę i zaplotłam warkocza. Popatrzyłam w lustro. Poczułam jak moje serce spowalnia, gdy za swoim odbiciem zobaczyłam uśmiechniętego Harry'ego wyglądającego zza zasłonki. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - przygryzłam wargę, nieco zakłopotana. Zanim wrócił do swojej kąpieli, puścił mi oczko sprawiając, że po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.

czwartek, 20 lutego 2014

48

Kilka słów zanim zaczniecie czytać. Zdejmujemy limit komentarzy do odwołania. Jednakże mamy nadzieje, że nadal będziecie komentować, ponieważ to naprawdę wiele dla nas znaczy. Dzięki komentarzom mamy z Wami kontakt. I bardzo chcemy, żeby to się nie zmieniło. Następny rozdział dodam w poniedziałek. A teraz łapcie 48!
PS. W pierwszej części jest 67 rozdziałów, powstaje nowa, druga część Staya, którą też planujemy dla Was tłumaczyć. Także jeszcze sporo przed nami :)


Weszłam do środka zrzucając moje buty. Było dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy byłam tu ostatnim razem, czyli półtorej roku temu. Ciemno i zimno. Weszłam do salonu i zobaczyłam nasze zdjęcie. Przedstawiał nas, całujących się pod wieżą Eiffla na Boże Narodzenie, dwa lata temu. Wyglądałam inaczej. Taka mała przy jego wysokiej sylwetce. Wtedy byliśmy ze sobą około 4 miesiące. Zanim to wszystko się zaczęło.
Jamie nie zmienił się jakoś bardzo. Wciąż ma kanciaste rysy twarzy, krótkie, naturalnie piękne, brązowe włosy. Nadal jest Jamie. Nadal głośny. Nadal arogancki. Ale wciąż jest przystojny. Dziś w nocy, słysząc jego śmiech myślałam tylko o tych dobrych 4 miesiącach, które przeżyliśmy będąc normalną parą, bez uciekania się do odwiedzin w szpitalu.
Nie mówię, że Jamie był dobrym człowiekiem, ale nie był zły. Miał swoje słodkie chwile, kiedy był opiekuńczy. Miał też gorsze momenty, kiedy był straszny. Myślę, że my wszyscy je mamy.
Po tym wszystkim co się stało, nigdy byś się nie domyślił, że był, jaki był. Bywał zabawny i agresywny, to jest Jamie, w którym się zakochałam. Lecz kiedy inni ludzie zaczęli się mną interesować, a ja sama odkrywałam samą siebie i swoje pragnienia, Jamie zaczął mnie bić. Zaczęło się od tego, że chciał więcej mojego wkładu w nasz związek, tego fizycznego i emocjonalnego. Przypuszczam, że kochał mnie za mocno.
Jedyną rzeczą, która mnie zaskakuje w tej sytuacji jest fakt, że miał więcej dziewczyn niż można to sobie wyobrazić. Mam tylko nadzieje, że traktował je lepiej niż mnie. Mimo to on nie był złym człowiekiem.
Szczerze dzisiaj był pierwszy raz, kiedy powiedział mi o swoim ojcu. Tak bardzo jak nie powinnam czuć niczego względem niego, czułam dużą sympatię. Mam na myśli, skąd mogłam o tym wiedzieć? Może doszukuję się zbyt wiele, ale sądzę, że gdybym doświadczył innej miłości w dzieciństwie, kochałby lepiej.
Ludzie mówią mi, że wybaczam zbyt łatwo. Wybaczałam Jamie'mu pomimo tego wszystkiego, ponieważ był tym, który mnie uszczęśliwiał i dlatego się spotykaliśmy.
Teraz kiedy myślę o tym, mam na myśli analizując to wszystko, wiem że Jamie nie był tym, w którym się zakochałam. Jest niczym w porównaniu do chłopaka, w którym się zakochałam. Nie walczył, ani mnie nie bił. Nie próbował mnie zabić i nie zmuszał mnie do seksu. Ten Jamie, w którym się zakochałam przychodził specjalnie do mojej pracy codziennie, tylko po to, by ze mną porozmawiać. Przedstawił mnie swoim rodzicom, gdy obchodziliśmy miesięcznice naszego związku. Myślał, ze zakup prezentu był koniecznością. Kochał mnie, nie krzywdził mnie. I nie był Jamie'm, którego chciałam.
- Rose. - głos Jamie'go wyrwał mnie z zamyślenia. Brzmiał słodko. Przełknęłam gulę w gardle, utworzoną z nerwów i wzięłam głęboki wdech. Poszedł do sypialni, a ja wolno podążałam za nim. Przedpokój wydawał się taki długi i ciemny, taki ponury, naprawdę. Moje ręce zaczęły drżeć ze strachu przed dzisiejszą nocą.
Weszłam do pokoju, a Jamie natychmiastowo mnie złapał. Jego koszula leżała już na podłodze. Obrócił mnie i zaczął rozpinać moją sukienkę. Bawił się z zamkiem przez dłuższą chwilę.
- Zrobię to. - powiedziałam, lecz szybko tego pożałowałam. Jamie uśmiechnął się, a gdy poradził sobie z rozpięciem sukienki, obrócił mnie z powrotem. Sukienka zjechała do moich kostek.
- Wyglądasz...
- Nic nie mów, po prostu miejmy to już za sobą. - mruknęłam, patrząc na podłogę.
- Rose. - Jamie chwycił mnie w pasie, przyciągając moje ciało do jego. - Przykro mi. - wyszeptał.
- Nie sądzę, że naprawdę jest Ci przykro. - zamknęłam oczy, poddając się. Pokręciłam głową gdy otworzył usta, żeby coś powiedzieć. W ciągu ostatnich kilku godzin złagodniał, ale nie na tyle aby odpuścić mi i pozwolić, abym wycofała się z naszego układu. Wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie do łóżka. Usiadłam na nim, a następnie położyłam się na plecach, wpatrując się w sufit. Usłyszałam jak jego spodnie opadły na ziemie, a pasek uderza o łóżko.
- Gotowa? - powiedział z pytającym wyrazem twarzy. Skinęłam głową i zamknęłam mocno oczy. Jamie rozerwał zębami opakowanie prezerwatywy. Po jej wyjęciu rzucił opakowanie na ziemie. Wszedł na łóżko i usiadł okrakiem na mojej talii. - To sprawi, że zechcesz mnie znowu. - szepnął, zanim pocałował moje wargi i wsunął gorący język do mojego gardła.
To uczucie było tak obce. Przyzwyczaiłam się do Harry'ego i jego smaku.

sobota, 15 lutego 2014

47

60 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ


- Jak się masz? - spytał Jamie, gdy zajęliśmy nasze miejsca.
- Obiecaj mi, że po tym już nigdy w życiu się nie spotkamy. - powiedziałam zirytowana. Jamie spojrzał na mnie intensywnym wzrokiem.
- Rose.. - zaczął.
- Zamieniłeś moje życie w piekło, gdy się spotykaliśmy. Nie chcę żebyś był w moim życiu ponownie. Obiecałeś, że jeśli to zrobię zostawisz mnie. Lepiej dotrzymaj tej obietnicy. - powiedziałam rozkazującym głosem. Chłopak przełknął, nie patrząc w moim kierunku.
- Przepraszam. - wymamrotał - Rose, pozwól mi tylko coś powiedzieć. Miłość, którą znałem była agresywna. To jedyny rodzaj miłości jaki kiedykolwiek widziałem. Mój ojciec bił moją mamę i ciężko wiedzieć jak postępować słusznie. Jest mi tak bardzo przykro za wszystko co Ci zrobiłem. Wiem, że nie powinienem nigdy dotknąć Cię i skrzywdzić tak jak to zrobiłem. - przestał mówić, może czekając na jakąś reakcję z mojej strony, ale nie wiedziałam co powiedzieć. - Kocham Cię Rose i zawsze będę. Jest mi tak piekielnie przykro. Nie proszę Cię o zaakceptowanie tego. Proszę tylko o zrozumienie. Jeśli wiedziałbym jak powinienem Cię kochać nie byłabyś z Harry'm, wciąż byłabyś ze mną.
Podniosłam swój wzrok na niego. Czy on naprawdę przepraszał? Czy naprawdę było mu przykro? Może dzisiejszy wieczór nie będzie taki zły...
- Muszę skorzystać z łazienki. - wstał i odszedł.
Spojrzałam na zegarek, a potem znów na puste miejsce. Moje serce zaczęło bić niesamowicie szybko i głośno w mojej piersi. Słowa Jamie'ego sprawiły, że się denerwowałam. Denerwowałam się swoimi uczuciami. Nie mówię, że opuściłabym Harry'ego dla Jamie'ego, ale może Jamie wcale nie był zły, może był tak naprawdę dobry...
Rozejrzałam się po barze i wtedy go zobaczyłam.
- Damon. - jego imię opuściło moje usta tak cicho, że było praktycznie niedosłyszalne dla ludzkiego ucha. Jego wzrok spotkał się z moim, gdy spoglądał na mnie zszokowany. Moje usta otworzyły się, a ciałem zawładnął szok. Pokręciłam głową przekazując Damon'owi nieme "nie". Kiwnął głową w lewą stronę, gdzie zobaczyłam stojącego obok niego Harry'ego. Na szczęście odwrócony w kierunku baru z głową patrzącą w dół, jak myślę na swój telefon. Przyłożyłam palce do ust i zasunęłam je, jakbym zasuwała suwak, mówiąc mu żeby był cicho. Damon przytaknął w zgodzie.
- Idź. - wyczytałam z ruchu warg Damon'a. Przytaknęłam łapiąc moją torebkę i wstając. Ruszyłam w kierunku łazienek podczas gdy Damon rozpraszał Harry'ego. Wtargnęłam do męskiej toalety i ignorując dziwne spojrzenie posyłane w moim kierunku złapałam ramię Jamie'ego.
- Nie chcę kolacji, chcę ciebie. - jęknęłam. Prawdę mówiąc umierałam z głodu, ale musiałam się stąd wydostać zanim Harry mnie zauważy.
- Kochanie.. - zaczął.
- Chcę Cię teraz Jamie. - błagałam. Uśmiechnął się, jednocześnie lekko chichocząc i złapał moją dłoń.
- Chodźmy. - westchnął, pozornie zirytowany, gdy wyprowadził mnie z łazienki.
Gdy prawie wybiegliśmy z restauracji, poczułam jak mój kołnierz spadł z moich ramion. Pochyliłam się żeby go podnieść, ale wtedy stopa odziana w białe Conversy nadepnęła go. Pociągnęłam, przerywając go na pół i pisnęłam w szoku. Znajoma, duża dłoń złapała kawałek spod swojej stopy. Trzymałam swoją głowę spuszczoną i przeklęłam pod nosem.
- Przepraszam. - jego głęboki głos podbił moje serce szczerością.
- Zatrzymaj to. - krzyknęłam biegnąc do samochodu. Usiadłam na bocznym siedzeniu. Moje serce biło niesamowicie szybko, a moje myśli powędrowały w stronę chłopaka. Mimo podobieństwa, nie wydaję mi się żeby wiedział, że to byłam ja.
- Gotowa? - spytał, brzmiąc tak samo na zdenerwowanego jak ja byłam.
- Jedź tak szybko jak tylko potrafisz. - zatrzasnęłam drzwi, gdy Jamie przyspieszył.

wtorek, 11 lutego 2014

46

60 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ


Siedziałam w barze, w którym Jamie miał się ze mną spotkać. Spojrzałam na swoją szklankę, na której widziałam pot pojawiający się przez temperaturę w środku. W powietrzu można było wyczuć alkohol, co tylko zwiększało pokusę. Popatrzyłam na moją cole i natychmiastowo chciałam dostać wódkę. Machnęłam do barmana, który podszedł do mnie z uśmiechem na ustach.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego gest niewielkim uśmiechem i spojrzałam ponownie na mój napój.
- Mógłbyś dać mi kieliszek wódki?
- Mogę zobaczyć twój dowód? - spytał w sposób, jakby wcale nie chciał o to pytać.
Przesunęłam się do przodu patrząc na niego. - Mówisz poważnie?
- Zasady to zasady. - pochylił się z bezczelnym uśmiechem przyklejonym na twarzy.
Wywróciłam oczami i włożyłam rękę do torebki. Wyjęłam z niej mój portfel i pokazałam mu dowód. Przytaknął, przy okazji mrugając do mnie i wyciągnął spod baru kieliszek, napełniając go po chwili wódką. Podziękowałam uśmiechem i zaczęłam wyjmować pieniądze, ale jego ręce znalazły się na moich powstrzymując mnie.
- Na nasz koszt Rose. - mrugnął. Podziękowałam szerokim uśmiechem i powróciłam do mojego drinka, gdy on odchodził. Przewróciłam oczami wlewając zawartość kieliszka do szklanki. Miałam słabą głowę do picia i nienawidziłam smaku czystej wódki.
- Jesteś sama?
- Czekam na kogoś. Mojego byłego chłopaka. - dodałam po chwili zastanowienia, gdy moje palce krążyły po krawędzi szklanki.
- Specjalna okazja? - zauważył, przyglądając mi się.
- Tak myślę. - wzruszyłam ramionami, w końcu podnosząc na niego wzrok i łapiąc kontakt wzrokowy. Mrugnął i odszedł zająć się innymi klientami.
Odwróciłam się na krześle i przyjrzałam zatłoczonemu barowi. Zobaczyłam Jamie'ego wchodzącego do środka w czarnej koszulce z długim rękawem i czarnych spranych dżinsach. Jego koszulkach była ciasno opięta na jego umięśnionych rękach. Przewróciłam oczami, dopiłam drinka i podniosłam się wychodząc mu naprzeciw.
Podszedł do mnie i przysunął swoje usta do mojego ucha, podczas gdy jego ciepły oddech połaskotał moją szyję. - Wyglądasz olśniewająco. - skomplementował mnie. Westchnęłam głośno zirytowana. Złapał mnie za ramię i ścisnął mocno, posyłając w moją stronę spojrzenie, które mną wstrząsnęło. - Nie bądź taka. Kochanie. - Jego słowa ociekały irytacją. Przytaknęłam, a on puścił moje ramię lekko się odsuwając. - Chodźmy. - Pociągnął moje ramię prowadząc nas do samochodu zaparkowanego na zewnątrz. Zatrzymałam się przed drzwiami, czekając aż je dla mnie otworzy. Zatrzymał się w drodze do jego drzwi i popatrzył na mnie zmieszany.
Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej. - Jeśli robimy to co chcesz, będziesz traktował mnie jak damę. Mówiąc prościej, otwórz mi drzwi. - stałam pewna siebie. Zawrócił i otworzył mi drzwi z widocznym na jego twarzy niezadowoleniem.
- Mam też zapiąć twój pas? - wyrzucił z siebie. Uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Nie, ale dziękuję. - przytaknęłam. Położył swoje ręce na mojej talii i przyglądał się mojemu ciało z głodem w oczach.
- Nie mogę się doczekać, aż pozbędziesz się tej sukienki. - warknął. Zrzuciłam jego ręce, a on skupił swoją uwagę na moich oczach. Zmrużył oczy i trzasnął drzwiami, po czym ruszył odszedł samochód i zajął swoje miejsce. - Wiesz, że masz szczęście, że się zmieściłaś. - mruknął. Przygryzłam wewnętrzną stronę moich ust, zdenerwowana tym, jak potoczy się dzisiejszy wieczór.

niedziela, 9 lutego 2014

45

60 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ

Podniosłam prostownicę do nasady moich włosów i przejechałam nią w dół, prostując ich kawałek. Powtarzałam tą czynność dopóki moje ramiona nie zaczęły boleć. Zakończyłam prostowanie i poszłam do mojego pokoju żeby się ubrać. Zdjęłam swoje spodnie i koszulkę i stanęłam przed szafą.
- Mogę pomóc? - głos Harry'ego połaskotał moje ucho, podczas gdy on objął moją talię zatrzymując swoje ręce na moich biodrach.
- Co powinnam założyć? - zapytałam w odpowiedzi, podczas gdy jego dotyk elektryzował moje ciało.
- Nic. - jego ręce zjechały w dół i zatrzymały po bokach majtek, które miałam na sobie.
- Nawet nie próbuj. - posłałam mu swoje spojrzenie. Jego twarz była tak blisko, podejrzewałam że spoczywała na moim ramieniu. Obrócenie mojej głowy spowodowało, że nasze usta były tylko centymetry od siebie. Pochyliłam się do przodu, całując go z wielką pasją. Jego dłonie odwróciły mnie i popchnęły na ścianę. Uniósł moje nogi do góry, owijając dookoła swojej tali i ruszył w kierunku łóżka. Postawił mnie na podłodze przy łóżku, a sam usiadł na jego krawędzi przyglądając się mojemu pół nagiemu ciału. 
- Zatańcz dla mnie. - uśmiechnął się szeroko.
Moje oczy otworzyły się w szoku. - Co? - spytałam owijając ręce dookoła mojego brzucha w uczucia dyskomfortu.
- Zatańcz. Dla. Mnie. - powtórzył
- Słyszałam za pierwszym razem. - wymamrotałam odwracając się.
- Więc, na co czekasz?
- Nie mam zamiaru tańczyć. - zaprotestowałam chcąc wyjść z pokoju, jednak powstrzymał mnie, łapiąc moją rękę i przyciągając do siebie.
- W takim wypadku, zatańcz ze mną. - wyszeptał.
Obróciłam nasze ciała i zaplotłam moje ręce na jego karku trzymając moją klatkę piersiową blisko jego. Kołysaliśmy się, tak samo jak w zeszłym roku na ślubie mojej kuzynki. Poczułam dreszcz przebiegający przez moje ciało gdy uniósł swoje ręce w górę moich pleców i zaczął bawić się zapięciem od mojego biustonosza. Zapinał i odpinał je chichocząc przy tym. Odsunęłam się od niego zanim po raz kolejny udało mu się je zapiąć i zdjęłam z siebie biustonosz, rzucając nim w niego. Użyłam moich rąk żeby zasłonić moją klatkę piersiową i uciekłam do mojego pokoju. Szybko zamknęłam drzwi na klucz zanim Harry zdążył dostać się do środka.
- Rose. - powiedział spokojnie po drugiej stronie drewnianych drzwi. - Rose, wpuść mnie. - nalegał. Wzięłam sukienkę z mojej szafy zanim usłyszałam jego oddalające się kroki. 
Złapałam nowy biustonosz i założyłam go razem z sukienką. Dopasowaną na mojej piersi i spływającą w dół od moich żeber. Była średniej długości gdy stałam. Złapałam futerkowy kołnierz i założyłam go na moje ramiona.
Spojrzałam na moje buty i wybrałam parę keds'ów. Proste, a naprawdę nie chciałam zakładać obcasów. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego stojącego w drzwiach. Jego usta była otwarte, tak jak i moje w szoku, że udało mu się pokonać zamek. 
- Rose. - jego głos był miękki i słaby. Podszedł bliżej biorąc moje dłonie w jego. - Jesteś taka piękna. - przyznał. Mój głos zamarł gdy przycisnął swoje usta do moich tylko na moment. Moje serce się złamało gdy się odsunął. Moje ciało prosiło o więcej.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Skinął głową w odpowiedzi. - Chcę cię jutro gdzieś zabrać. - oznajmił.
- Dobrze, jeśli będę się czuła wystarczająco dobrze. - wyrzuciłam z siebie właściwie słowa, a jego uścisk na moich dłoniach automatycznie się wzmocnił.
- Co? - zapytał.
- Nic. To będzie długa noc. - ustałam na palcach i pocałowałam jego policzek. Przeniosłam moje ręce na jego kark, przyciągając jego twarzy do moich ust. Przycisnęłam moje usta do jego ucha. - Proszę, nie czekaj na mnie. - złożyłam pocałunek na jego uchu i poszłam do łazienki.
Wybrałam czerwoną szminkę i pomalowałam nią moje usta. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam odbicie Harry'ego w rogu. Uśmiechnęłam się wesoło do niego. Zrobił to samo, podczas gdy jego ręce były w kieszeniach spodni, a nogi były skrzyżowane gdy opierał się o futrynę drzwi. 
- Lubię kiedy nosisz czerwoną szminkę. - mrugnął do mnie uwodzicielsko.
- Czyżby? - uśmiechnęłam się do samej siebie, przeglądając moją kosmetyczkę.
- Tak, ale wyglądasz równie pięknie bez niej. - zrobił krok w moim kierunku. Mogłam poczuć jego ciepłe ciało za moimi plecami. Jego ręce owinęły się dookoła mojej tali, a mój oddech się urwał. Wybrałam tusz do rzęs z kosmetyczki i moje ręce siłowały się z jego odkręceniem. Niespodziewanie przycisnął swoje usta do mojej szyi.
- Harry. - powiedziałam na wydechu.
- Rose. - jęknął.
- Proszę nie. - próbowałam. Zachichotał, a jego klatka piersiowa zawibrowała przy moich plecach. Jego uścisk zacieśnił się, po czym wypuścił mnie.
- Wiesz, nigdy mi nie powiedziałaś co planujesz dziś robić. - westchnął siadając na toalecie, po jej zamknięciu oczywiście.
- Wychodzę tylko na kilka drinków, ale mogę nie wrócić do domu albo wrócić bardzo późno. - odpowiedziałam idąc w kierunku drzwi i przyglądając mu się. - Idziesz? - spytałam będąc już za drzwiami. Podążył za mną, porzucając temat.
- Baw się dobrze. - pocałował mnie krótko, zanim wrócił do salonu włączając telewizor. - Bądź ostrożna. - ostrzegł mnie, zanim otworzyłam drzwi przed wyjściem. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Stracił swoje zainteresowanie mną i przeniósł je na telewizor. Uśmiechnęłam się na jego niewinność.
- Harry. - przykułam jego uwagę do mojej osoby i odwrócił się powoli, żeby na mnie spojrzeć. - Kocham cię.
- Ja też cię kocham Rose. - uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki. Odwróciłam się walcząc ze łzami. 

piątek, 7 lutego 2014

44

DZIĘKUJEMY ZA PONAD 100 000 WEJŚĆ, JESTEŚCIE NIESAMOWICI, WSZYSCY, NAWET CI CO NARZEKAJĄ, LOV.


50 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
*kursywa - wspomnienie


Zapięłam kurtkę, gdy chłodne powietrze zaczynało dawać we znaki. Nie wiedziałam dokąd idę i czy nie powinnam po prostu biec przed siebie w stronę metra, ale ostatecznie po prostu szłam. Potarłam dłońmi, czując ciepło pomiędzy nimi. Czułam jak moje ręce zamarzają i rozmarzają i znów zamarzają na chłodnym powietrzu. Nie pomyślałam, żeby założyć coś cieplejszego. Legginsy i lekka kurtka nie dały jednak rady. Patrzyłam na ludzi wokół mnie, a moje myśli wędrowały do Harrego. Ostatnio między nami było tak, jakbyśmy nigdy nie zerwali. Jakbyśmy byli razem. Ale fakt jest taki, że nie jesteśmy. I zerwaliśmy. Nie możemy zaprzeczyć, że to nie miało miejsca, ze nigdy się nie wydarzyło. Aż szkoda, że nie.

Złapałam jego telefon do ręki, bez chwili namysłu wciskając Odbierz. Nie zdążyłam nawet zauważyć kto dzwoni. Połączenie zostało natychmiastowo przerwane, co wzbudziło moje podejrzenia. Weszłam w ostatnie połączenia i zobaczyłam - Jenna. To właśnie ona dzwoniła. Natychmiast opadłam na kanapę i wpatrywałam się w wyświetlacz. Nie wiedziałam czy szukać więcej czy nie. Wbrew rozsądkowi chciałam wiedzieć. Moje palce drżały gdy czytałam jego wiadomości.

Jenna: Przyjedziesz dzisiaj?
Harry: Pewnie, potrzebuję tylko jakiejś wymówki.
Jenna: Po prostu z nią zerwij,
Harry: Nie mogę tego zrobić.
Jenna: W takim razie się pospiesz. 

Moje serce pękło na milion kawałeczków. Wstałam z kanapy jak poparzona i popatrzyłam się na niego. Jego uśmiech znikł zaraz po tym, jak zauważył że trzymam w ręce jego telefon. Zacisnęłam wargi i potrząsnęłam głową. Rzuciłam telefonem na ziemie. Użyłam takiej siły, że w sekundzie telefon rozpadł się na kawałki. Jego oczy rozszerzyły się, zanim zdecydował się coś powiedzieć.
- Rose.
- Nie, nawet nie staraj się wyjaśniać tego. Nie próbuj mi powiedzieć, że to nie jest tak jak myślę. Że to nie jest takie na jakie wygląda. Bo to jest dokładnie to, na co wygląda. Czy to dlatego, że ja nie..
- To nie dlatego, że Ty nie zrobiłaś tego. To dlatego, że...
- To dlatego, że jesteś idiotą. - wybiegłam z pokoju wymijając Harrego. Starałam się tak bardzo nie uronić ani jednej łzy, 
Wbiegłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi za sobą. Położyłam się na łóżku. Nie mogłam zasnąć, ani wstać, ani się ruszyć. Płakałam dużo przez te 3 dni.

Moje usta zadrżały na to wspomnienie. Było ono tak wyraźne, jak film w HD. Z rozmyśleń wyrwał mnie wibrujący telefon w kieszeni. Jamie dzwonił.
- Cześć. - warknęłam.
- Hej kochanie. - zaczął, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Co? - uśmiechnęłam się szyderczo przez zaciśnięte zęby.
- Po prostu sprawdzam co u Ciebie.
- Muszę kończyć. - chrząknęłam
- Nie rozłączaj się! - krzyknął, a ja przyłożyłam z powrotem telefon do ucha. Jego głos złagodniał. - Przyjdź przygotowana, dobrze?
- Oczywiście kurwa. - zakończyłam rozmowę. Nieświadomie moje tempo stało się szybsze. Praktycznie biegłam do mieszkania, by wyładować swój gniew.

Kontrolował moje życie.
Znowu.

wtorek, 4 lutego 2014

43

50 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :)

Przewróciłam się na łóżku, by wziąć mój telefon ze stolika. Skrzywiłam się, gdy jasność wyświetlacza podrażniała moje zmęczone oczy. Zamknęłam mocno oczy, by po chwili otworzyć i odblokować telefon. Czekałam, aż załadują się wszystkie moje wiadomości, przypominając sobie przeszłość moją i Harrego. Właśnie wtedy załadowała się ta wiadomość, która mnie przeraziła.

Od: Jamie
Odbiorę Cię około 18.00. Koniecznie załóż sukienkę. To będzie prawdziwa randka.

Moje wszystkie mięśnie spięły się na tą wiadomość. Rzuciłam telefonem. Przetarłam dłońmi twarz kilka razy i przewróciłam się na drugi bok. Wyjrzałam za okno, panicznie bojąc się dzisiejszego dnia. Nie dlatego, że musiałam zobaczyć Jamiego, w jakiś dziwny sposób na to czekałam, ale tego, że ta noc ma na dobre skończyć to co jest między mną, a nim.

-Rose. - niski głos Harrego rozniósł się echem po pokoju. Mruknęłam w odpowiedzi, na co zaśmiał się, a następnie wczołgał się na moje łóżko układając się wygodnie obok mnie. - Myślę, że powinniśmy dzisiaj wieczorem gdzieś wyjść. - nalegał. Czułam jego ciepły oddech przy moim uchu. Sięgnęłam ręką pod koc, złapałam go za nogę i owinęłam ją wokół siebie tak, że nasze ciała były teraz splątane razem.
-Nie mogę. - westchnęłam. Harry owinął swoją rękę wokół mojej talii, przyciskając moje plecy do swojego torsu.
- Dlaczego nie? - zadrwił.
- Wcześniejsze ustalenia. - potarłam nogą o jego.
- Dobrze. - odpowiedział uparcie.
- Nie bądź taki skwaszony, kochanie. - położyłam swoje dłonie na jego, złączając je razem. Jego dłonie ogrzewały moje.
Harry rozplątał nasze nogi, zszedł z łóżka i klęknął przede mną. Jego dłonie spoczęły po obu stronach mojej twarzy, a kolana ułożył równolegle do mojej talii. Właśnie uświadomiłam sobie, że ponownie zaczął spać w bokserkach. Położyłam dłonie na jego plecach i lekko wbiłam paznokcie, kiedy Harry przysunął nasze ciała do siebie. Stałam się ofiarą jego namiętnych pocałunków. Co jakiś czas agresywnie zasysał moją szyję. I było tak, dopóki mój telefon nie zaczął dzwonić pod nami. Krzyknęłam jak tylko poczułam wibracje i popchałam Harrego. Klęczał przede mną z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej i bacznie mnie obserwował.

Połączenie przychodzące - Jamie

- Idź. - powiedziałam bezgłośnie, na co wywrócił oczami. Zostawił mnie samą w pokoju. Położyłam się z powrotem na łóżku wciskając Odbierz.
- Cześć. - powiedziałam cicho.
- Dostałaś moją wiadomość?
- Oczywiście. - przewróciłam oczami, chociaż on nie mógł tego zobaczyć. I dzięki Bogu, bo gdyby to widział nadziałby mnie na patyk i usmażył jak kiełbaskę.
- Dobrze, załóż coś ładnego, krótkiego i opiętego. No i nie zapomnij o słodkiej bieliźnie.
- Stop. - powiedziałam z obrzydzeniem.
- Co?! - warknął, powodując u mnie migawki.
- Muszę kończyć, ale założę coś odpowiedniego, obiecuję. - zacisnęłam powieki i zakończyłam rozmowę. 

Poszłam do kuchni, by zrobić sobie herbatę. Zabrałam kubek, stawiając na ławie i usiadłam na kanapie obok Harrego wtulając się w niego. Spojrzałam na niego. Jedyne o czym mogłam myśleć, to to jak źle czuję się z tym wszystkim wobec niego.
- Rose. - mówił powoli. Jego twarz odwróciła się w moją stronę. - Co się gapisz? - zapytał z wyrachowaniem.
- Jesteś taki piękny. - te słowa wyszły ze mnie tak gładko, że Harry nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Czułam jak jego pierś wibruje, a ten chichot wprawiał mnie w zakłopotanie.
- Nie. - uśmiechnął się do mnie. - Ty jesteś. - pocałował mnie w czoło. Gdy przytulił się do mnie poczułam dziwny ból w brzuchu.
- Muszę iść. - wstałam szybko. Odgarnęłam włosy z twarzy i pobiegłam do drzwi.
Harry uniósł się i spojrzał na mnie zdezorientowany. - Dokąd idziesz?
Szukałam jakiegoś sensownego usprawiedliwienia, ale zdałam sobie sprawę, że nie ma sensu kłamać. - Na spacer.
- Mógłbym pójść... - zasugerował.
- Nie, potrzebuję trochę czasu do namysłu.

sobota, 1 lutego 2014

42

Powróciłyśmy z nowym rozdziałem. To co zrobiliście tydzień temu jest niewiarygodne. Tyle miłych komentarzy, liczba wyświetleń i w ogóle. Dziękujemy. Co prawda, bez limitów komentarzy ich ilość jest nadal taka jak była ( :( ), no ale ponoć nie można mieć wszystkiego. Ilość komentarzy nie jest ustalana ze względu na to ile ich chcemy widzieć, tylko potrzebujemy czasu na tłumaczenie, bo zaczynają się coraz ciekawsze i dłuższe rozdziały, dlatego limity będą duże. Ale nabijacie po 40 komentarzy w jeden wieczór, więc wierzymy w was. :) A no i anonimki niech się popisują.

50 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ


*Harry*

Popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze kontrolując mój ''nowy'' wygląd. Moje wargi były czerwone i napuchnięte. I ta mała rana na boku. Pokręciłem głowę z niesmakiem. Nie mogłem w to uwierzyć. I po tym wszystkim co się stało, zacząłem się przekonywać, że to co chce zrobić Rose jest bardziej uzasadnione niż myślałem. Ona jest mniejsza ode mnie, ale zdawałem sobie sprawę, że lepiej z nią nie zadzierać. I niestety w tej sprawie nie posłucha ani mnie ani nikogo innego. Myśli, że spanie z Jamiem jest w stanie tu pomóc, ale w rzeczywistości nawet jak to zrobi, to ten dupek nadal może chcieć mnie dopaść. Szczerze wątpię, żeby był na tyle głupi żeby wpakowywać się w takie gówno, jak morderstwo (mam nadzieję), ale to wystarczy, żeby Rose była przerażona. Nie jestem na jej miejscu, więc nie mogę mówić co ma robić, ale po prostu chciałbym, żeby wysłuchała to co mam jej do powiedzenia.
Spojrzałem w bok i zobaczyłem ją. Patrzyła się na mnie przez ten cały czas. Oparła swoje małe ciało o framugę drzwi. Jedna ręka była skrzyżowana na jej klatce piersiowej a drugą podniosła do ust.
- Rose. - podszedłem do niej, ale od razu wycofała się, prostując się. Pokręciła głową, jakby chciała żebym trzymał się z dala od niej. - Proszę, nie...
- To nie jest...
- Moja decyzja. - mruknąłem, przewracając oczami.
Odwróciła się, aby wrócić do swojego pokoju, ale złapałem ją za rękę i przyciągnąłem ją do siebie. Rzuciła mi spojrzenie, które prawdopodobnie powinno mnie zabić. Jednak stałem tam, nie puszczając jej. Trzymałem ją cały czas. Wpatrywała się we mnie, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Zaprowadziłem ją do salonu i poprosiłem, by usiadła na kanapie. Posłuchała obserwując jak docieram do zakurzonej gitary, która stała w kącie. Minęły wieki od kiedy ostatni raz grałem na gitarze, więc moje umiejętności nieco zardzewiały, ale dobrze wiedziałem, że Rose kochała kiedy śpiewałem. Usiadłem na krześle po przeciwnej stronie pokoju. Jej twarz rozjaśniała, kiedy zacząłem grać ,,Making memories of us'' - Keith Urban.

I'm gonna be here for you baby
I'll be a man of my word
Speak the language in a voice that you have never heard

Jej twarz złagodniała, zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać z większą pasją. Słuchała intensywnie, nie poruszyła się i nie wydobyła z siebie żadnego dźwięku.

And I'm gonna love you like nobody loves you
And I'll earn your trust making memories of us


Nadal brzdąkałem z zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyłem, zobaczyłem jak Rose spogląda prosto w moje zielone oczy.

I wanna steal your attention like a bad outlaw

Uśmiechnąłem się z powodu tego momentu. Uwielbiałem tą część tekstu. Podczas mojego śpiewu można było dostrzec pojawiające się w jej policzkach dołeczki. Oboje zamknęliśmy oczy, po tym jak zauważyłem łagodny uśmiech na jej twarzy proszący, bym kontynuował.

I'm gonna be here for you from now on
This you know somehow
You've been stretched to the limits but it's alright now
And I'm gonna make you a promise
If there's life after this
I'm gonna be there to meet you with a warm, wet kiss


Ten kawałek tekstu był najbardziej prawdziwy, jaki kiedykolwiek mogłem przeczytać. Rose naprawdę przekroczyła granice i chciałbym, żeby było w porządku, ale jest zupełnie inaczej. Jest naprawdę zdeterminowana do zrobienia ostatniej rzeczy, jakiej chce. 
Jej spojrzenie stało się intensywne i pełne miłości. Wstała, wzięła gitarę i oparła ją o krzesło  po czym usiadła na moich kolanach. Oparła usta o moje czoło, przymykając oczy. Jej oddech był spokojny. Wyprostowane włosy łaskotały moje policzki. Położyłem ręce na dolnej części jej pleców, trzymając ją tam. Spojrzała na mnie, gdy przeniosłem swoje dłonie pod jej bluzkę. Przytrzymała swoimi dłońmi moje, bym nie posunął się za daleko. Ułożyła głowę w zgięciu mojej szyi, zostawiając tam czułe pocałunki. Nasze oczy się spotkały.

- Ironicznie to ty jesteś bandytą... - pocałowała moje usta lekko.
- Nie jestem bandytą... - szepnąłem, sprawiając, że gęsia skórka pojawiła się na jej ciele.
- Jesteś moim bandytą.. - powiedziała. Uśmiechnąłem się, widząc jej uśmiech. Jej dołeczki znowu się ukazały.
- Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. - wyznałem. Rose trzymała dłonie na mojej szyi.
- Mogę być Twoim bohaterem, kochanie. - Rose żartobliwie podśpiewywała. Podniosłem swoje usta na wysokość jej i namiętnie pocałowałem. Oparła moje ramiona mocno o krzesło, nie przerywając pocałunku.
- Zapierasz mi dech w piersi. - szepnąłem prosto w jej różowe usta. Uśmiechnęła się, ponownie złączając nasze usta. Zaraz po tym zeszła z moich kolan.
- Harry. - przykuła moją uwagę. - Przestań się na mnie gapić. - zażądała, kiedy się zaczerwieniłem. Nigdy nie chciałem wierzyć, jak mi mówili, że kobiety mają oczy z tyłu głowy, ale widocznie tak jest skoro widziała, że patrzę jak odchodzi.

*********************************************************************************
Dzisiaj 1 lutego, więc urodziny Stylesa. Tyle się ostatnio dzieje, że zapomniałam o nich. Nie mam pojęcia czego mam życzyć temu chłopakowi. Ale z całego serca, życzę Ci Harry, żebyś zachował ten dystans do siebie i do reszty i żebyś nigdy nie pozwolił na to, żeby ktoś Cię zmieniał. Kocham Cię za to jak żyjesz, jak czerpiesz radość z tego co masz! Pozazdrościć.  Na koniec dodam, że chcę żebyś był szczęśliwy i odnalazł gdzieś tam tą prawdziwą miłość. YOU ARE MY HERO!

A ja - Patrycja dodam coś jeszcze do życzeń Natalii. Harry życzę Ci, żebyś wreszcie kupił nowe spodnie, bo te Twoje dziurawe już długo nie pociągną. ;)