*Harry*
Rose leżała spokojna w moim łóżku. Jej włosy pokręciły się
po wczorajszym prysznicu, a jej nogi leżały w poprzek łóżka. Małe oddechy były
wciągane do jej płuc i wypuszczane chwilę potem.
Ostatniej nocy rozmawialiśmy, głównie o Jamie’m ale także o
nas. Mówiąc o Jamie’m, powiedziała mi, że kochała go naprawdę i że on też ją
kochał. Był nadgorliwie opiekuńczy i przerażający gdy był zły, jednak wiedziała że
był dobrą osobą, mimo że lubił dostawać to czego chce. Powiedziała mi, że wciąż mnie
kocha i będzie kochać zawsze, tylko nie wie jak mi zaufać.
Powiedziałem jej, ze tęskniłem za nią w moim łóżku, a ona
zaczęła płakać. Płakała dużo ostatniej nocy, ale to był inne. Prawdziwy płacz
dla miłości. I to jest jedyne czego ona chce. Miłość i zabieganie o nią i nigdy
nie udaje mi się zrobić tego dobrze, niezależnie jak bardzo się staram.
Poczułem jak mój telefon wibruje w mojej kieszeni, więc
szybko go odebrałem nie chcąc jej
przeszkadzać.
Damon: Pośpiesz się. Pociąg będzie tu za godzinę, a my
musimy porozmawiać.
Przewróciłem oczami dorzucając trochę ekstra ubrań do mojej
torby i udałem się do przedpokoju. Zatrzymałem się naprzeciwko jej pokoju i
pozbierałem ubrania. Zanim wyszedłem moja stopa stanęła na czymś ostrym.
Schyliłem się i podniosłem mój naszyjnik. Ścisnąłem go w dłoni i zaniosłem na
biurko gdzie ułożyłem go dokładnie. Rozejrzałem się po jej pokoju i zobaczyłem
nasze zdjęcie z urodzin mojego kolegi Louis’a. Rose robiła małpią twarz i ja
też przybrałem dziwną minę. Powiedziała mi, że to najlepsze przedstawienie nas,
a ja się z nią zgodziłem. Kochała zabawę, była pełna energii i cudowna. Podziwiałem jej siłę pomimo drobnego ciała. Była Wonder Women w moich oczach.
Otworzyłem drzwi frontowe i obejrzałem za siebie jeszcze
jeden raz. Westchnąłem ciężko, biorąc moją torbę i wychodząc.
Zszedłem na dół żeby złapać taksówkę i kiedy już w niej
byłem, powiedziałem kierowcy żeby jechał na najbliższą stację kolejową, a on
przytaknął. Patrzyłem za okno i myślałem o tym, co Rose mi powiedziała.
***
Przyglądałem się kątem
okna na Rose która obserwowała to co dzieję się za oknem przez ostatnie 20
minut.
„Kochanie” zacząłem.
Mruknęła w odpowiedzi, że mnie słyszy i czeka aż będę kontynuował. „Czemu
wyglądasz przez okno?”
„Jeśli o tym pomyślisz, okno jest
jak twoje oczy. Widzi wszystko co ty widzisz, a kiedy jedziesz, to twoje życie
rozciąga się za oknem. I jeśli nie będziesz się przyglądał przegapisz wszystko”
Skończyła myśl z uroczym spojrzeniem na mnie. Patrzyłem na nią i uśmiechnąłem się
na jej rozważania. Odwróciła się i znów wyglądała za okno.
„Jesteś jedną z
najcudowniejszych dziewczyn jaką kiedykolwiek spotkałem” powiedziałem
zaskoczony. Patrząc na tablicę na jezdni niezauważoną przeze mnie wcześniej.
„Nie bądź taki pewny”
rzuciła zagubiona w swoich myślach.
***
***
Budynki zlały się ze sobą tworząc abstrakcję przed moimi
oczami. Może po prostu nie rozumiałem tego. W moich oczach to wygląda jak
bałagan, ale w jej oczach to wszystko wygląda pięknie i ma jakieś znaczenie. Zamknąłem
moje oczy czując się jak idiota, ktoś tak idealny i mądry z takim bałaganem jak
ja.