sobota, 25 stycznia 2014

41

Kolejna notka od nas. Coś ostatnio dużo ich bywa.
Tym razem nie będzie limitu komentarzy. Rozdział dodajemy dziś, ale musimy wziąć tydzień wolnego. Natalia ma sesje, ja też mam kilka spraw do załatwienia w najbliższym tygodniu i po prostu nie chcemy obiecywać że dodamy nowy rozdział, wiedząc że raczej nie będzie to możliwe. W związku z tym, ciąg dalszy Stay'a pojawi się w najbliższy weekend.. Dziękujemy też bardzo, za wszystkie komentarze. Nie macie pojęcia jakie to cudowne móc je czytać. Mała prośba do anonimów: może moglibyście się podpisywać?
A teraz zgodnie z obietnicą, kolejny rozdział. :D

_____________________________________________________________________________________________


Kazali mi siedzieć w pokoju, gdzie bawiłam się kciukami na moich kolanach. Moje ciało grzało się od swetra, a moje palce poruszały się po materiale dżinsów gdy czekałam cierpliwie.
- Proszę pani. - moje zainteresowanie przeniosło się na wysokiego mężczyznę patrzącego na mnie. Wstałam i poprawiając koszulkę weszłam do pokoju.
Mężczyźni stali w linii za kratą patrząc na mnie. Zobaczyłam Harry'ego w tym rzędzie i moje serce opadło w mojej klatce piersiowej. Był rozczochrany, a na jego ustach widziałam krew z rozcięcia po lewej stronie. Przyłożyłam moje drżące palce do ust, gdy patrzyłam na jego niewzruszona postawę.
- Który z nich to on?
- Numer 10327. - Czułam jak moje oczy zachodzą łzami. Po tym jak przerwałam ciszę, wywołał Harry'ego. Moje ręce drżały gdy podchodził bliżej. Ruszyłam do przodu chcąc go dotknąć. Policjant złapał go silnie za ramię, ograniczając mój dotyk do minimum. Moje palce musnęły jego posiniaczone usta.
- Harry. - wychrypiałam. Spojrzał na mnie błagającym spojrzeniem. Ogarnęłam loki z jego czoła, trzymając jego policzki.
- Musimy zabrać go na przesłuchanie.
- Czekaj, czy mogę z nim przynajmniej porozmawiać?
- Dobrze. - Puścił go i wepchnął nas do poczekalni, w której wcześniej czekałam.
Usiedliśmy obok siebie na niewygodnych krzesełkach.
- Co się dzieje? - spytałam. Zamknął moje dłonie w swoich. Nawet pomimo tego jak źli oboje byliśmy, nie mogłam mu nie pomóc widząc go takiego.
- Ferg. - wymamrotał.
- Myślałam, że byłeś na siłowni?
- Byłem. Potem poszliśmy do baru, Ferg się pokazał i zaczął walkę.
- Ja pierdolę. - skwitowałam - Czemu nie ma tu jego głupiego tyłka?
- Uciekł, a ja nie.
- Pójdziesz przez to do więzienia?
- Nie wydaję mi się. - przyznał. Skinęłam głową na jego przypuszczenia.
To cztery dni temu otrzymałam tamtą wiadomość i Harry wyglądał jak zombie. Obdarty i dotknięty. Po raz kolejny pomyślałam o obietnicy złożonej Jamie'mu i wyglądała na dobrą decyzję, biorąc pod uwagę to co się teraz stało.
- Dobra, czas na przesłuchanie. - Policjant wszedł do pokoju i popatrzył się na nas. Oboje wstaliśmy i złapałam jego duże, szorstkie dłonie w moje i uniosłam do moich ust, przyciskając je do jego miękkiej skóry. Zamknęłam oczy pozwalając mu zapomnieć, ale potem wypuściłam go i patrzyłam jak wychodzi z wielkim mężczyzną. Usiadłam i czekałam, aż wróci do mnie.
Minęła godzina, podczas gdy ja siedziałam w pustym pokoju. Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą mojej torebki albo czegoś, żeby zabić nudę narastającą w tym pokoju. Zajęłam się splataniem i rozplataniem mojego warkocza żeby utrzymać mój mózg zajęty czymś.  Czekałam na to, aż ktoś wejdzie do pokoju i powie mi, że Harry może być zabrany do domu.
- Ty jesteś Rose? - mężczyzna otworzył drzwi witając mnie pytaniem.
- Tak. - przytaknęłam, gdy motylki niebezpiecznie zatrzepotały w moim żołądku.
- Możesz zabrać go do domu. - wepchnął Harry'ego do pokoju i wyszedł. Harry patrzył na drzwi które się zatrzasnęły, po czym odwrócił się do mnie.
Stałam tam, tak samo jak i on. Mrugnęłam dwukrotnie, zanim kompletnie przekonałam się do wyjścia. Komisariat był bardzo chłodnym miejscem i kiedy znalazłam się na zewnątrz mroźna pogoda, była całkiem przyjemna. Jazda taksówką była cicha. Siedziałam jak najdalej od Harry'ego. Nie mogłam uwierzyć, że wdał się w bójkę! I Ferg! Nie ma żadnej możliwości, która pozwoli mi nie zrobić tego co Jamie chce.

piątek, 24 stycznia 2014

40

NOWY ROZDZIAŁ=33 KOMENTARZY

Wiem, że razem z Natalią powiedziałyśmy, że Wy decydujecie o tym, kiedy pojawi się nowy rozdział. Staramy się najbardziej jak możemy, jednak mamy też swoje życie, naukę a Natalia jest na studiach. Liczę na to, że zrozumiecie.
Rozdział miał być trochę wcześniej, jednak blogspot odmówił współpracy i musieliście poczekać. 

_____________________________________________________________________________________________

Nie rozmawialiśmy od trzech dni. Byliśmy cicho. Próbował zacząć rozmowę i mimo iż bardzo chciałam odpowiedzieć, wiedziałam że nie mogę. Był bardzo zły, że zamierzałam to zrobić, ale wiedziałam, że to może być moja ostatnia szansa zakończenia tego, na dobre. Przez zakończenie tego, mam na myśli zakończenie gówna jakie zaczął na samym początku.
Wyszłam ze swojego pokoju słysząc pukanie do drzwi. Ruszyłam w ich kierunku, wiedząc że Harry wyszedł na siłownię dwie godziny temu. Poprawiłem moje dopasowane, krótkie szorty żeby zrobić lepsze wrażenie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam policjanta. Odsunęłam włosy z twarzy zatrzymując palce na moim warkoczu.
- Dzień dobry. - powiedziałam spokojnie. Otrzymałam skinięcie głową w odpowiedzi.
- Proszę pani, czy zechciałaby pani założyć jakieś ubranie? - spojrzałam w dół i posłałam mu uspokajający uśmiech. Przesunęłam się na bok zapraszając go do środka. Spełnił moją prośbę i stał tam, podczas gdy ruszyłam do mojego pokoju. Wciągnęłam na siebie parę spodni leżących na podłodze i wróciłam do policjanta.
- Więc w czym mogę pomóc?
- Prosiłbym, żebyś pojechała na komisariat z nami. - powiedział, brzmiąc oficjalnie. Włożyłam ręce do moich tylnych kieszeni będąc zdezorientowaną.
- Czy coś jest nie tak?
- Mam kogoś na posterunku, kto twierdzi, że Cię potrzebuję. - moje dłonie zacisnęły się w pięści w kieszeniach. Przekręciłam głowę w bok i zmrużyłam oczy.
- Wszystko w porządku? - spytał, sugerując mi swoim głosem żebym się uspokoiła.
- Po prostu chodźmy. - powiedziałam biorąc mój sweter i narzucając go zanim znalazłam się za drzwiami. Szłam za nim w kierunku radiowozu. Otworzył mi drzwi zapraszając do środka. Posłałam mu uśmiech i zajęłam miejsce, podczas gdy moje serce biło szybciej.

środa, 22 stycznia 2014

39

25 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ


*Harry*

Trzy dni kompletnej ciszy w domu sprawiły, że potrzebowałem trochę męskiego czasu. Damon nalegał, że siłownia i kilka drinków pozwolą wyrzucić ją z moich myśli.
Siedzieliśmy w pubie, po tym jak poszliśmy na siłownię. Po naszych wysokich szklankach od piwa kapał pot, spływając w dół po gładkim szkle. Podczas ciszy jaka nastąpiła w przerwie od rozmowy przyglądałem się wodzie wytyczające ścieżki w dół, ku mojej rozrywce.
- Jak Rose?
- Rose? - moje serce zatrzymało się na wspomnienie jej imienia. Jej twarz pojawiła się w mojej głowie. Tak samo jak jej siniaki i blizny.
- Yeah. - wziął łyk kiwając głową.
- Ona.. - przerywałem, zanim zacząłem mówić dalej - Pokłóciliśmy się trochę. - przyznałem przykładając szklankę do moich ust. Chłodny napój spływał w dół mojego gardła.
- O co?
Zastanawiałem się czy powinienem powiedzieć Damon'owi. Może mógłby pomóc mi z sytuacją w której się znalazłem i ufałem mu ze wszystkim, ale nie mogłem zabić myśli, że to nie może być naprawione w żaden inny sposób.
- Nic. - w końcu odpowiedziałem.
Damon kontynuował naszą rozmowę, mówiąc mi że on i jakaś dziewczyna kręcą ze sobą i zdecydowanie mu się to podoba. Chciałbym móc powiedzieć, że nie byłem zszokowany. Nie żeby Damon nie był atrakcyjny, ale jeśli chodzi o dziewczyny był bardzo wybredny. Nie miał kłopotów, ale miał swoje standardy, którymi się kierował w takich przypadkach.
Skończyliśmy ostatniego drinka i obaj spojrzeliśmy na siebie, wiedząc że na dziś to już koniec. Wstaliśmy i ruszyliśmy do tylnych drzwi, których zazwyczaj używaliśmy.
Jak tylko drzwi się otworzyły jeden ze starych kolegów Damon'a złapał go i zaczęli rozmawiać. Stałem z tyłu czekając na niego, gdy zimne powietrze dotknęło mojej skóry pozostawiając gęsią skórkę. Potarłem dłońmi moje ramiona w nadziei, że to może mi się rozgrzać.
- Loczku. - usłyszałem czyjś głos. Odwróciłem się i spotkałem ze spojrzeniem Ferg'a. Mrugnąłem próbując się upewnić, że alkohol nie przejmie nade mną kontroli. 
- Ferg? - wykrztusiłem.
- Miałem nadzieję, że spotkam tu Ciebie i Twoją małą Rose. - warknął. Jego głos wypowiadający jej imię, sprawił że moje mięśnie się spięły.
- Co? - wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Jeśli myślał, że odpuszczę mu łatwo po tym, musiał liczyć się z czymś innym. 
- Wiesz, jest coś winna mojemu bratu. - uderzył swoją pięścią w dłoń, jak gdyby był ojcem chrzestnym.
- Rose nic nie jest winna żadnemu z was, dupków. - wyrzuciłem ze zwężonymi oczami.
- Jak mnie nazwałeś? - krzyknął, gdy jego pięść spotkała się z moją wargą. Poczułem jak moje zęby przecinają wargę. Skrzywiłem się w bólu. Przyłożyłem palce do moich ust, czując krew na opuszkach. Rzuciłem się do przodu, przyciskając go po ziemi i uderzając. Moja zakrwawiona pięść uderzyła w jego nos. Uspokoiłem się słysząc syrenę i zatrzymujący się radiowóz. Odwróciłem się i zobaczyłem broń wymierzoną we mnie i mężczyznę krzyczącego:
- Nie ruszaj się! - posłuchałem, a on zaczął podchodzić - Ręce za głowę. - kolejne słowa padły z jego ust. Położyłem ręce za głową umieszczając je na moich włosach. Pociągnął mnie do góry umieszczając kajdanki na moich nadgarstkach i prowadząc w kierunku radiowozu. Cały czas przesyłał drogą radiową wiadomość o przysłaniu karetki w to miejsce. Zająłem miejsce na tylnym siedzeniu samochodu czując porażkę i zawstydzenie. Nie mogę uwierzyć, że idę do więzienia.

wtorek, 21 stycznia 2014

38

Piszę na początku, żebyście wszyscy przeczytali. Razem z Patrycją postanowiłyśmy, że skoro rozdziały są takie 'krótkie' to sami będziecie decydować kiedy dodamy kolejny. Jest Was tu dużo, co strasznie nas cieszy, więc bierzcie sprawy w swoje ręce. Warunek jest jeden, dotyczy komentarzy. Na dobry początek:

10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

A teraz łapcie nowy rozdział, kisski.
                                                                                                                                                                   

*Harry*

Od: Jamie
Zrobię wszystko, by znaleźć Harrego i skończyć z nim. Chyba, że się ze mną prześpisz. To jedyne moje wymagania. Teraz Rose nie bądź głupią ciotą i po prostu to zrób. Jeśli nie, możesz pożegnać się ze swoim chłoptasiem.

Do: Jamie
Zrobię to. Tylko obiecaj mi, że jak to zrobię to nie skrzywdzisz Harrego.

Spojrzałem na telefon, patrząc z takim obrzydzeniem i nienawiścią do osoby, która to napisała. Jego zastraszenia musiały naprawdę ją przerazić. Usłyszałem, że coś lub ktoś uderzył o stół. Odwróciłem się i zobaczyłem Rose. Stała i patrzyła się na mnie. Zdała sobie sprawę z tego, że widziałem co napisała. Wstałem przytulając ją do siebie. Nic jej nie powiedziałem ani nie wyjaśniałem. Po prostu trzymałem ją blisko siebie. Poczułem jak zacieśnia uścisk, chcąc dodać mi otuchy.
Odsunąłem nasze ciała od siebie i spojrzałem na nią. Wyraz jej twarzy pozostawał niewzruszony, tak jakby spokojny, jak patrzyła mi prosto w oczy. Przejechałem kciukiem po jej dolnej wardze, gdy spuściła wzrok.
- Nie mów, nic nie mów. - szepnęła. Jej ciepły oddech owiał mojego palca. Rose nie podniosła wzroku, po prostu stała przede mną.
- Nie musisz tego robić.
- Nie pozwolę, by coś Ci się stało.
- Nie martw się o mnie.
- Muszę, kocham Cię i zrobię wszystko, by upewnić się, że jesteś bezpieczny nawet jeśli...
- Ty nie chcesz kochać się nawet ze mną, myślisz że będzie cieszyć mnie to, że zrobisz to z tym kutasem? - mówiłem pokornie pod nosem, gdy Rose westchnęła.
- Harry, on Cię zabije. Nie mam żadnych wątpliwości, że mógłby to zrobić. I jeśli on chce seksu ze mną, zamierzam mu to dać, bo ostatnią rzeczą jakiej pragnę jest życie bez Ciebie. - powiedziała cicho. Przez jej głos przemawiał ból, jakiego jeszcze nigdy nie słyszałem. Złapałem jej dłoń i przyciągnąłem do swoich ust.
- Przestań się o mnie martwić.
- Harry jeśli to zrobię, nie będziemy mieli już nic wspólnego z nim, nigdy. Proszę pozwól mi..
- Nie! - wykrzyczałem.
- To nie jest Twoja decyzja. - Rose odepchnęła mnie.
- Rose.. - powiedziałem powoli. Do jej oczy zaczęły napływać łzy.Otarła je patrząc na mnie z wściekłością, jakiej nigdy wcześniej nie widziałem.
- Nie wtrącaj się! Nawet nie jesteś moim chłopakiem, więc dlaczego to Cię kurwa obchodzi? - mówiła głośno i krzyczała opierając się o ścianę. To prawda, że nie jestem jej chłopakiem. I ze wszystkich rzeczy jakie mi powiedziała, to zraniło mnie najbardziej.
- Zależy mi, bo Cię kocham! Jesteś pierwszą dziewczyną, którą pokochałem. I jeśli bym Cię stracił...Ja chciałbym, chciałbym...
- Nie Harry! - zagroziła. Wycofałem się.
- Wystarczy być ostrożnym. - westchnąłem.
- Taa.. - wybiegła trzaskając drzwiami.
Wróciła po cichu zabierając jej telefon z kanapy. Jej usta były zaciśnięte, tworząc prostą linie. Rzuciła mi śmiertelne spojrzenie. Moja skóra zadrżała, jak Rose zatrzasnęła drzwi. Usiadłem na kanapie w ciszy, wiedząc, że poniosłem porażkę.

czwartek, 16 stycznia 2014

37

Całą drogę od dworca kolejowego milczeliśmy. Położyłam głowę na ramieniu Harrego, wtulając się w niego. Objął moją talię, trzymając mnie kurczowo.
Wysiedliśmy z taksówki i udaliśmy się do mieszkania. Moje nerwy odeszły w niepamięć i poczułam się znacznie lepiej wchodząc do pomieszczenia, które tak dobrze znałam. Ściągnęłam biustonosz, majtki i udałam się do łazienki pod prysznic, by pozbyć się wszystkiego, co wydarzyło się w Manchesterze. Po wejściu do kabiny strumień wody uderzający o moje ciało delikatnie mnie paraliżował. Ciepła woda sprawiła, że czułam jakby nic się nie stało. Szorowałam moje ciało i dokładnie umyłam włosy, by pozbyć się wspomnień z Manchesteru.
Raz spojrzałam w dół. Zobaczyłam sweter i czystą bieliznę. Harry musiał ją tu położyć. Zawinęłam włosy w ręcznik, starając pozbyć się wilgoci. Wciągnęłam na siebie skąpe majtki, następnie zakładając sweter przez głowę. Wytarłam zaparowane lustro i spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam na zmęczoną i zaniedbaną. Zbadałam bliznę, która była umiejscowiona na mojej szyi. Przejechałam palcami po zranionej skórze. Poczułam napływające łzy do oczu. Odwróciłam głowę w drugą stronę i spojrzałam na siniaka. Był on trzy razy większy niż myślałam. Fioletowe zabarwienie przerodziło się w ciemnoniebieskie w ciągu kilku dni. Przysięgam. Moje palce musnęły skórę i zaraz po tym zaczęłam szlochać. Wyglądałam jak szmaciana lalka. Zauważyłam na moich ramionach siniaki od mocnych ucisków, podczas sytuacji w Manchesterze. Ciepłe łzy spływały po mojej twarzy, będąc moimi jedynymi emocjami. Spojrzałam na siebie z niechęcią.
- Rose, kochanie. - Harry podszedł i spojrzał na mnie. Moje ciało zaczęło osuwać się na podłogę, ale Harry przytrzymał mnie. Staliśmy na mokrej macie. - Co jest?
- Widzisz mnie?
- Tak. Jesteś piękna.- pocałował mnie w głowę, starając się pocieszyć.
- Przestań, przecież wyglądam jak szmaciana lalka. Jestem zaniedbana i brzydka. Ja...Nie chcę widzieć przeszłości, mojej przeszłości.
- Co? - zapytał Harry, patrząc na mnie.
- Te blizny przypominają mi kurwa wszystko, czego nie chcę pamiętać. Ale to nigdy nie zniknie.
- Nie bądź taka ostra dla siebie. Jesteś piękna. Wewnątrz i na zewnątrz. - pocałował moją wilgotną głowę. Przyłożyłam swoją dłoń do jego i mocno przytuliłam do siebie. Harry pochylił się i pocałował mnie w czoło. Wstał poprawiając sobie spodenki koszykarskie i pochylony do przodu, wyciągnął dłoń w moją stronę. Przyciągnął mnie do siebie i podniósł tak, by nasze ciała były na równi. Owinęłam nogi wokół jego talii, przekrzywiłam głowę na bok, bym mogła przytulić się do zagłębienia w jego szyi. Polizałam miejsce, gdzie były umiejscowione moje usta. Harry zaśmiał się z moich bezpośrednich działań. Weszliśmy do jego sypialni. Harry położył mnie na materacu. Położyłam się na kupce poduszek, pozwalając mu usiąść na mnie. Wziął moją nogę i zaczął masować stopę. Przesunął się w górę i przyciągnął mnie do siebie. Leżałam z rozłożonymi nogami, więc jego ciało mogło spocząć między nimi. Pochylił się złączając nasze usta w pocałunku. Nasza pozycja była dziwna i pozornie niewygodna. Usiadłam na jego kolanach, układając nogi za jego plecami. Zaplotłam ręce na jego szyi. Jego ręce błądziły po moich plecach, gdy dawał mi bezczelne ukąszenia miłości. Wiedziałam, że próbuje mnie rozśmieszyć. Czułam jego mięśnie, gdy dotykał mnie. Popatrzyłam na niego. Harry zamknął oczy blokując mnie i wszystko co nas otaczało. Spróbowałam ześlizgnąć się z jego kolan, ale w tym czasie otworzył oczy i skupił całą swoją uwagę na mnie. Jego ręka spoczywała na moim niezranionym udzie. Uśmiechnęłam się do niego. Zobaczyłam jak po obu stronach jego ust zaczęły pojawiać się dołeczki. - Pocałuj mnie. - szepnął i uśmiechnął się szeroko. Złapałam jego policzka i przysunęłam do mojej twarzy. Pocałowałam go namiętnie. Byłam zadowolona z tego co się dzieje. Nie jestem pewna czym nasz związek istniał, ale nie miałam nic przeciwko. Po prostu chciałam go, czy był moim chłopakiem czy nie. - Kocham Cię, Rose. - wyszeptał prosto w moje usta.
- Ja Ciebie też. - pocałowałam go w policzek. Po tym udałam się do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Gdy tak leżałam, myśląc o Harrym zauważyłam, ze mój telefon był w drugim pokoju. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam Harrego trzymającego mój telefon w ręku. Stał zszokowany i zdegustowany. Gdy natknęłam się na stolik przerzucił swój wzrok na mnie. Złapałam mój telefon i przyciągnęłam go do siebie. Harry objął mnie, trzymając nasze ciała bardzo blisko siebie. Nic nie powiedział. Oboje wiedzieliśmy czemu zapanowała taka cisza. Pocałował mnie w czoło, nie zakłócając ciszy panującej wokół nas. Pogłębiłam ucisk, mając nadzieje że to polepszy zaistniałą sytuacje, ale wiedziałam że zobaczył wiadomość i poczuł się zraniony.

piątek, 10 stycznia 2014

36

*Harry*

Wziąłem telefon i zrobiłem Rose zdjęcie, kiedy nieświadomie patrzyła na wszystkich wokół nas. Gdy zauważyła co robię uśmiechnęła się, a potem zaczerwieniła. Otworzyła szeroko oczy, gdy pokazałem jej zrobione zdjęcie. Próbowała złapać mój telefon, ale trzymałem go poza zasięgiem jej ręki. Wywróciła oczami i wydęła wargę w geście porażki.
- Usuń to, proszę. - zasugerowała. Uśmiechnąłem się do jej zawziętości.
- Nie. - upiłem łyk kawy. Rose ponownie wywróciła oczami, po czym napiła się gorącej czekolady.
- Nienawidzę Cię, - wymamrotała.
- Że co? - sięgnąłem ręką pod stół, chwytając jej nogę.
- Nie rób tego. - próbowała powstrzymać śmiech.
- Czy mogę Cię pocałować? - zapytałem nagle.
- Nie.
- Dlaczego nie? - wzruszyłem ramionami.
-  Bo robisz mi zdjęcia bez mojej zgody.
- Ała. - chwyciłem swoją pierś w dramatyczny sposób.
- Przestań! - zachichotała lekko, odgarniając jej szalenie kręcone włosy z twarzy.
- Dobrze. - skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, zaraz po tym jak uwolniłem jej kolano.
- Okej, Ty mój skwaszony kociaku.- zmarszczyła nos.
Podniosła kubek gorącej czekolady i wzięła duży łyk. Biały pas bitej śmietany przyozdobił jej górną wargę. Pochyliłem się nad stołem i pocałowałem ją zanim pozwoliłem swojemu językowi prześlizgnąć się łatwo po jej górnej wardze. Rose przetarła usta, usuwając resztki bitej śmietany. Uśmiechnęła się do mnie, zanim całą uwagę poświęciła swojemu telefonowi. Jej twarz zdominowała frustracja. Wrzuciła telefon do torebki i przetarła oczy.
- Musimy iść. - zażądała.
- Ale..
- Musimy wracać do Londynu.
- Rose.
- Harry, proszę. - błagała.
- Dobra, wrócimy. - wziąłem kolejny duży łyk napoju, a następnie pozwoliłem opaść moim rękom na stół.
- Nie! Teraz! - wstała, zakładając torbę na ramie i czekała na mnie.
- Co? - zapytałem.
- Harry wstawaj. Musimy jechać. - złapała mnie za rękę, ciągnąc do wyjścia. Rozejrzała się nerwowo, dysząc głośno. Gwałtowanie pociągnęła mnie, kierując się w prawo. Szła bardzo szybko, a jej włosy rozwiewał wiatr. Pociągnęła mnie za rękę przysuwając moje ciało do jej, kiedy mocno opierała się o mur. Jej gorący oddech owiał moją twarz. Rose mocno zacisnęła dłonie na tyle mojej koszuli.
- Co się dzieje?
- Musimy złapać taksówkę i wracać. - jej głos był lekko paranoiczny.
- Dobrze, pozwól, że załatwię nam taksówkę. - pochyliłem się, całując ją w czoło. Uśmiechnęła się, a następnie ponownie ścisnęła moją koszulę.

sobota, 4 stycznia 2014

35

Rozejrzałam się po sklepie z odzieżą używaną, tak samo jak Harry. Wzięłam kilka rzeczy chcąc je przymierzyć. Złapałam Harry'ego za rękę ciągnąc go za sobą w kierunku przymierzalni.
Gdy byłam w środku zrzuciłam moje ubrania i schyliłam się aby wziąć pierwszą z rzeczy, które chciałam przymierzyć. Gdy się odwróciłam Harry przycisnął mnie do lustra całując agresywnie. Uśmiechnęłam się na jego zachowanie i bawiłam dalej. Bawiłam się brzegiem jego koszulki, czekając aż pozwoli mi zdjąć ją z niego. Jego pocałunki stawały się bardziej potrzebujące i zdesperowane, aż zaczął schodzić w dół mojego ciała. Polizał ciepły pasek w górę mojego brzucha, gdy ja zachichotałam. Dmuchnął zimnym powietrzem na to miejsce, wysyłając dreszcze w dół mojego kręgosłupa. Wygięłam moją głowę w tył, trzymając jego loki w moich rękach. Rozszerzył moje nogi, ukazując przy tym moje majtki i zaczął całować mnie w dół uda. Przyciągnęłam jego twarz do mojej, martwiąc się o to co chciał zrobić. Uniósł mnie do góry, a ja zaplotłam moje nogi dookoła jego tali. Moje plecy zostały przyciśnięte do ściany za mną. Ssał moją szyję gdy ciche jęki wydostawały się z moich ust. Podniósł swoją dużą rękę żeby zakryć moje usta. Jego zęby przygryzały moją skórę gdy moje nogi zacisnęły się mocniej wokół niego. Moje oczy zamknęły się ciasno czując jak pragnienie się zbliża. Odwróciłam moją głowę na bok i zachowywałam się jakby to wcale się nie działo. Po jakiś 3 sekundach jego duże usta znalazły drogę do mojego słabego punktu, zaraz za moim uchem. Jego język przejeżdżał po mojej skórze, gdy ja zagryzłam moją wargę. Jego druga ręka bawiła się górną krawędzią moich majtek.
- Nie będziemy uprawiać seksu w sklepie z odzieżą używaną. - wyszeptałam gdy jego palce stawały się bardziej natarczywe.
Umieścił mój palec wskazujący w swoich ustach i kręcił językiem dookoła niego. Zachichotałam gdy mrugnął do mnie. Jego delikatny język dotykający mojej skóry sprawił że chciałam go właśnie teraz. Wbiłam moje paznokcie w jego plecy, gdy obie jego dłonie trzymały mój brzuch. Jego usta były teraz na mojej szyi trzymając mnie w zadowoleniu.
- Przepraszam. Czy wszystko w porządku? - usłyszałam panią pytającą z drugiej strony. Położyłam moją dłoń na ustach Harry'ego prosząc go aby pozostał cicho. Przytaknął chowając swoją twarz w mojej szyi.
- Wszystko w porządku. - zająknęłam się podczas śmiechu.
- Jesteś pewna? - dopytywała się.
- Całkowicie. - uśmiechnęłam się, mimo iż nie mogła mnie zobaczyć.
- Dobrze. - wymruczała odchodząc. Zaśmiałam się w ramię Harry'ego czując jak jego tors wibruje naprzeciwko mnie.
- Koch.. - przycisnął swoje usta do moich. Pozostały tam dopóki nie oderwał się ode mnie, nie odsuwając się jednak daleko.
- Ja też cię kocham. - jego usta ledwo dotknęły moich zanim się odsunął. Jego palce wślizgnęły się jeszcze do moich majtek zanim założył swoją koszulkę i zostawił mnie, żebym posprzątała bałagan z ubrań rozrzuconych po całej przymierzalni.