Tym razem nie będzie limitu komentarzy. Rozdział dodajemy dziś, ale musimy wziąć tydzień wolnego. Natalia ma sesje, ja też mam kilka spraw do załatwienia w najbliższym tygodniu i po prostu nie chcemy obiecywać że dodamy nowy rozdział, wiedząc że raczej nie będzie to możliwe. W związku z tym, ciąg dalszy Stay'a pojawi się w najbliższy weekend.. Dziękujemy też bardzo, za wszystkie komentarze. Nie macie pojęcia jakie to cudowne móc je czytać. Mała prośba do anonimów: może moglibyście się podpisywać?
A teraz zgodnie z obietnicą, kolejny rozdział. :D
_____________________________________________________________________________________________
Kazali mi siedzieć w pokoju, gdzie bawiłam się kciukami na moich kolanach. Moje ciało grzało się od swetra, a moje palce poruszały się po materiale dżinsów gdy czekałam cierpliwie.
- Proszę pani. - moje zainteresowanie przeniosło się na wysokiego mężczyznę patrzącego na mnie. Wstałam i poprawiając koszulkę weszłam do pokoju.
Mężczyźni stali w linii za kratą patrząc na mnie. Zobaczyłam Harry'ego w tym rzędzie i moje serce opadło w mojej klatce piersiowej. Był rozczochrany, a na jego ustach widziałam krew z rozcięcia po lewej stronie. Przyłożyłam moje drżące palce do ust, gdy patrzyłam na jego niewzruszona postawę.
- Który z nich to on?
- Numer 10327. - Czułam jak moje oczy zachodzą łzami. Po tym jak przerwałam ciszę, wywołał Harry'ego. Moje ręce drżały gdy podchodził bliżej. Ruszyłam do przodu chcąc go dotknąć. Policjant złapał go silnie za ramię, ograniczając mój dotyk do minimum. Moje palce musnęły jego posiniaczone usta.
- Harry. - wychrypiałam. Spojrzał na mnie błagającym spojrzeniem. Ogarnęłam loki z jego czoła, trzymając jego policzki.
- Musimy zabrać go na przesłuchanie.
- Czekaj, czy mogę z nim przynajmniej porozmawiać?
- Dobrze. - Puścił go i wepchnął nas do poczekalni, w której wcześniej czekałam.
Usiedliśmy obok siebie na niewygodnych krzesełkach.
- Co się dzieje? - spytałam. Zamknął moje dłonie w swoich. Nawet pomimo tego jak źli oboje byliśmy, nie mogłam mu nie pomóc widząc go takiego.
- Ferg. - wymamrotał.
- Myślałam, że byłeś na siłowni?
- Byłem. Potem poszliśmy do baru, Ferg się pokazał i zaczął walkę.
- Ja pierdolę. - skwitowałam - Czemu nie ma tu jego głupiego tyłka?
- Uciekł, a ja nie.
- Pójdziesz przez to do więzienia?
- Nie wydaję mi się. - przyznał. Skinęłam głową na jego przypuszczenia.
To cztery dni temu otrzymałam tamtą wiadomość i Harry wyglądał jak zombie. Obdarty i dotknięty. Po raz kolejny pomyślałam o obietnicy złożonej Jamie'mu i wyglądała na dobrą decyzję, biorąc pod uwagę to co się teraz stało.
- Dobra, czas na przesłuchanie. - Policjant wszedł do pokoju i popatrzył się na nas. Oboje wstaliśmy i złapałam jego duże, szorstkie dłonie w moje i uniosłam do moich ust, przyciskając je do jego miękkiej skóry. Zamknęłam oczy pozwalając mu zapomnieć, ale potem wypuściłam go i patrzyłam jak wychodzi z wielkim mężczyzną. Usiadłam i czekałam, aż wróci do mnie.
Minęła godzina, podczas gdy ja siedziałam w pustym pokoju. Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą mojej torebki albo czegoś, żeby zabić nudę narastającą w tym pokoju. Zajęłam się splataniem i rozplataniem mojego warkocza żeby utrzymać mój mózg zajęty czymś. Czekałam na to, aż ktoś wejdzie do pokoju i powie mi, że Harry może być zabrany do domu.
- Ty jesteś Rose? - mężczyzna otworzył drzwi witając mnie pytaniem.
- Tak. - przytaknęłam, gdy motylki niebezpiecznie zatrzepotały w moim żołądku.
- Możesz zabrać go do domu. - wepchnął Harry'ego do pokoju i wyszedł. Harry patrzył na drzwi które się zatrzasnęły, po czym odwrócił się do mnie.
Stałam tam, tak samo jak i on. Mrugnęłam dwukrotnie, zanim kompletnie przekonałam się do wyjścia. Komisariat był bardzo chłodnym miejscem i kiedy znalazłam się na zewnątrz mroźna pogoda, była całkiem przyjemna. Jazda taksówką była cicha. Siedziałam jak najdalej od Harry'ego. Nie mogłam uwierzyć, że wdał się w bójkę! I Ferg! Nie ma żadnej możliwości, która pozwoli mi nie zrobić tego co Jamie chce.