czwartek, 15 maja 2014

67

*Harry*

Przełożyła swoje, teraz proste, włosy na bok, trzymając je w górze żeby nie zostały ochlapane przez wodę gdy myła zęby. Podszedłem do niej i klapnąłem w tyłek, a ona powoli przeniosła swoją praktycznie nagą nogę pomiędzy moje. Zgiąłem się do przodu i wyszeptałem do jej ucha - Prosisz się o to. - Odwróciła się i pocałowała mnie. Lekko miętowy posmak pokrył moje usta gdy odsunęła się, ale nie miałem w zasadzie nic przeciwko. Usiadłem na końcu łóżka przyglądają się jej, chodzącej po pokoju w ultra krótkich spodenkach do ćwiczeń i bluzie. Przerzuciła swoje włosy do tyłu i schyliła się, zakładając swoje Keds'y. Odwróciła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Co? - spytała ze śmiechem.
- Po prostu, bardzo Cię kocham. - przyznałem.
- To zobowiązujące. - powiedziała, przewracając oczami.
- Chodź tu. - powiedziałem. Pokręciła głową i odwróciła się, chcąc odejść. Złapałem ją w talii i przyciągnąłem bliżej siebie.
- Przestań! Sprawiasz, że jestem zdenerwowana gdy to robisz.
- Robię co? - spytałem kierując moje dłonie do jej nóg. Złapałem tylną część jej ud i ścisnąłem je w moich dłoniach, na co ona ułożyła swoje dłonie na moich.
- To! - zwróciła mi uwagę.
- Jesteś taka niepewna siebie mimo, że nie masz ku temu powodu.
- Mam swoje powody Styles. - wyrwała się z mojego uścisku.
- I jakie one są? - podążyłem za nią do garderoby, kiedy otworzyła futerał z okularami.
- Nie wiem. To po prostu moja piętnastoletnia ja. - wymamrotała, wsuwając na nos swoje prostokątne okulary.
- Nie. - przysunąłem jej twarz na przeciwko mojej. - To był dla Ciebie straszny czas. Teraz jesteś o wiele zdrowsza. - obiecałem.
- Ale byłam tak...
- Chora, byłaś chora. - wyszeptałem do jej ucha. Spojrzała na własne odbicie. Jej ładny brzuch i idealne uda, które ocierały o siebie gdy szła, dokładnie tak jak lubiłem. Jej w pełni uformowana i wysportowana klatka piersiowa oraz widoczny, choć nie aż tak, obojczyk. Wyglądała zdrowo. Gdy miała piętnaście lat była anorektyczką. Często myślała o tamtej dziewczynie, jakby była wtedy lepsza.
- To właśnie dlatego jesteś moich ulubionym. - zatrzymała się na chwilę. - Jesteś szczerze we mnie zakochany.
- I we wszystkich małych rzeczach. - pocałowała mnie lekko, przesuwając swoje ręce w dół mojego torsu i splątując nasze palce razem.


***


- Rose. - zawołałem ją. Podeszła do mnie i usiadła na moich kolanach. Wciąż miała na sobie szorty i bluzę, co szczerze mówiąc mi się podobało. 
- Tak.
- Czas już iść. To niedaleko. Pomyślałem, że możemy się przejść. - zaproponowałem. Dziś wieczorem szliśmy do domu mojego przyjaciela na ognisko. Technicznie rzecz biorąc to dom dziewczyny mojego przyjaciela, ale to nie ważne.
- Chodźmy. - zeskoczyła z moich kolan i złapała moją dłoń. Idąc do drzwi, uściskała moją mamę i pocałowała ją w policzek zanim wyszła. Stałem w miejscu patrząc na moją mamę, która uśmiechała się szeroko.
- Wiesz synu, masz kogoś, kto się Tobą zaopiekuje. - moja mama zaczęłam mówić. Przestała na dłuższą chwilę, zanim odwróciła się w moich kierunku i dokończyła. - Bądź ostrożny, dobrze?
- Nie stracę jej znów. Przeszliśmy przez zbyt wiele rzeczy żebym tak po prostu pozwolił jej odejść. - przytaknąłem. Mama pocałowała mnie w policzek, przytakując i uśmiechając się, zanim przytuliła mnie.
- Wyrosłeś na dobrego człowieka skarbie. - popchnęła mnie w kierunku drzwi.
- To Ty mnie tak wychowałaś. - powiedziałem do samego siebie, otwierając drzwi i goniąc Rose idąca już ulicą.


***


Rose siedziała na moich kolanach gdy wszyscy słuchaliśmy historii Perrie.
- Wtedy powiedziałam ,,Co masz na myśli?" Na co on odpowiedział ,,Myślę że tworzylibyśmy bardzo atrakcyjną parę." - wybuchnęliśmy śmiechem. Zayn przewrócił oczami. Znałem Zayn'a przez większą część mojego życia i poza jego wyglądem niczym z okładki Vogue jest całkiem nieśmiały i zażenowany. Gdy już pokonasz jego mur jest dobrym chłopakiem.
- To takie urocze. - Rose westchnęła.
- Dziękuję laska. Jak wy dwoje się poznaliście? - Perrie spytała zagłębiając się bardziej w swoim siedzeniu. 
- Więc...
- Poznaliśmy się na imprezie. Stała pod jemiołą i wtedy wykonałem swój ruch. Odwróciła się, a ja ją pocałowałem. To było takie magiczne, tak niespodziewanie piękne. Od tamtego momentu byłem już jej. - czułem, że jej serce przyspieszyło gdy spojrzała na mnie.
- Jak to wyglądało z Twojej strony? - Perrie spytała Rose, gdy ta przysunęła się bliżej mnie.
- Rozmawiałam z kimś i zauważyłam, że wciąż spoglądają na coś za mną, więc odwróciłam się i wtedy mnie pocałował. - ścisnąłem jej udo. - Pamiętam patrzenie na ten jego uśmieszek, który zawsze nosi na ustach. A potem pocałował mnie po raz kolejny. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że ktoś może mnie pocałować pod jemiołą... - przerwała, spoglądając na mnie a potem znów na Perrie i Zayn'a - Ale to była jedna z najpiękniejszych chwil w życiu. - skinęła w ich kierunku.
- Cholera Zayn, czemu nigdy nie pocałowałeś mnie pod jemiołą! - odepchnęła go lekko. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Niektórzy dotarli dopiero w połowie historii. Eleanor i Louis pojawili się, ciesząc się towarzystwem reszty, siedząc po prawej stronie mnie i Rose. Dziewczyna o imieniu Danielle, którą spotkałem tylko raz, z jej chłopakiem Liam'em. Ten dzieciak, którego prawie zabiłem, Niall, był tu. Kilku innych, których poznałem przez noc i co najważniejsze polubiłem. Chociaż nikomu o tym nie wspominałem Wymieniłem zalotne spojrzenie z Rose. Uśmiechnęła się jakby chciała powiedzieć ,,Za lepszą, nową przyszłość."
Wstała, łapiąc moją dłoń i ciągnąc mnie do spiżarni. Gdy tylko się odwróciła, moje dłonie znalazły się na jej pośladkach, przyciągając ją bliżej mnie. Sapnęła, upuszczając piwo gdy nasze usta się ze sobą złączyły. Gdy pogłębiliśmy pocałunek, w ogródku dało się usłyszeć duże boom i tęcza kolorów rozjaśniła niebo. Fajerwerki.
Odsunęliśmy się od siebie uśmiechając. 
- Więc, rozumiem przez to, że zostajesz ze mną? - wyszeptała w moje usta. Jej skóra drażniła moją własną. 
- Oczywiście Rose, że zostanę. - obiecałem.
- Harry! - ktoś mnie zawołał. Spojrzałem za mnie i zrobiłem krok w kierunku tego głosu. Poczułem coś, ciągnącego mnie do tyłu. 
- Nie. Zostań. - moja twarz została przyciągnięta do kolejnego pocałunku, ale nie narzekałem.



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
WRACAMY DO WAS 1 CZERWCA!
BYE XOXO


niedziela, 11 maja 2014

66

Mamy PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ. Same nie możemy uwierzyć, że to tak zleciało, ale mamy dla Was kilka ważnych informacji.
1. Ostatni rozdział pojawi się 15/16.05
2. Po ostatnim rozdziale bierzemy urlop. Wrócimy do Was z MINI SERIĄ już 1 CZERWCA. Mini serię będziemy dodawać na tym blogu i poinformujemy Was o niej na TT.
3. STAY 2 będzie dodawany na innym blogu. Ale nie mamy jeszcze adresu, szablonu etc. Myślę, że blog będzie gotowy na 1 czerwca i wtedy Wam go podamy.

Zamrugałam kilka razy gdy światło zaczęło drażnić moje oczy. Zsunęłam rękę po delikatnym ciele Harrego, zanim w pełni otworzyłam oczy.
- Dzień dobry Harry. - powiedziałam zachrypniętym głosem, delikatnie się przeciągając.
- Kochanie. - wymamrotał, po czym złapał mnie za talie, kładąc z powrotem obok niego.
- Mam zamiar zdobyć dla nas coś ciepłego do picia. - obiecałam, wydostając się z jego mocnego uścisku.
Szłam korytarzem, próbując założyć na siebie zdecydowanie za duży szlafrok Harrego. Nie miałam na sobie nic poza koszulką Harrego. Weszłam do kuchni i zobaczyłam uśmiechniętą Annie. Rzuciła mi pytające spojrzenie.
- Gdzie zniknęliście wczoraj wieczorem? - spytała podając mi kubek.
- My...uch..wróciliśmy tu. - wydukałam. Byłam pewna że moje policzki przybrały kolor buraczany.
- Dlaczego? Wiele przegapiliście. - wydawała się być nieco rozczarowana.
- Cóż, zanim przyjechaliśmy tutaj, byliśmy na meksykańskim jedzeniu, przez co nie czułam się za dobrze, więc...- usiadłam na krześle. -...poprosiłam go, żeby zaprowadził mnie do pokoju. Gemma była zadowolona z prezentów?
- Och, ona pokochała je wszystkie. Była bardzo szczęśliwa, że miedzy Tobą i Harrym wszystko układa się dobrze. - Annie tryskała energią. Skinęłam głową, przejeżdżając palcem po brzegach kubka.
- To dobrze. - powiedziałam. Wrzuciłam saszetkę herbaty do kubka, zalewając ją gorącą wodą. Dodałam odrobiny mleka. Drugi kubek zapełniłam czarną kawą z dzbanka, który leżał na ladzie. Uśmiechnęłam się do Annie, gdy wychodziłam z kuchni kierując się do pokoju Harrego.
Otworzyłam drzwi popychając je biodrem. Harry od razu uchylił kołdrę, dzięki czemu bez większych przeszkód mogłam dostać się do łóżka nie rozlewając nic po drodze.
- Herbata dla Ciebie. - podałam mu kubek. - A kawa dla mnie. - uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wzięłam duży łyk ciepłej cieczy. - Życie jest trochę jak kawa. Jest zbyt słodkie, by osładzać je sobie tymi wszystkimi bzdurami, które mają tylko negatywny wpływ na nas. To gorzki i nieprzyjemny smak, który pozostaje w naszym życiu. Ale jeśli pozwalisz temu wpłynąć na ciebie zawiedziesz samą siebie. - wzięłam kolejny łyk i spojrzałam na niego.
- Jesteś taka inteligentna. - powiedział.
- Nauczyłam się tego wszystkiego od Ciebie. - pochyliłam się, złączając nasze usta w pocałunku, próbując tym samym nie wylać zawartości mojego kubka. Odłożyłam kubek na stolik i oparłam głowę na poduszce nie czując się jeszcze w pełni aktywna. Zaczął całować bok mojej szyi, pozostawiając po swoich pocałunkach gęsią skórkę na moim ciele. Położyłam rękę na jego karku, pociągając delikatnie za jego włosy. Jego zęby drasnęły moją skórę.
- To jest Twój sposób na mnie. - wymamrotał. Przewróciłam oczami i wtuliłam się w jego tors.

poniedziałek, 5 maja 2014

65

Na samym początku mała informacja. Zostały już tylko dwa rozdziały Stay. Ale uwaga, uwaga jest już druga część, która aktualnie mam 41 rozdziałów! Jak na razie większość z nich jest tak krótka, jak te na początku tej części, ale kto wie co będzie dalej? Dodatkowo, jest jeszcze mini seria, która łączy wydarzenia pomiędzy Stay, a Stay 2. Będziemy was tu na bieżąco informować odnośnie tego, ale zapewne po zakończeniu Stay zrobimy sobie krótki urlop, a potem ruszymy z mini serią i Stay 2.

*Harry*

Posadziłem ją na masce samochodu gdy zaczęła całować mnie agresywnie. Dookoła niej zawsze unosiła się ta tajemnicza aura. Intrygowała mnie tym zdecydowanie za bardzo. Praktycznie nie miałem momentów, w których wiedziałem, naprawdę wiedziałem, że mnie nie kocha. I niezależnie jak bardzo zmęczona była udawaniem tego, potrafiłem to wyczuć.
- Czy to się naprawdę dzieje? - zapytała, łapiąc oddech. Była wyraźnie podniecona tym co się dzieje.
- Oczywiście. - jęknąłem, przerzucając ją przez ramię. Dół jej sukienki podwinął się, ukazując jej tyłek.
- Pada? - pisnęła.
- Ugh.. - zauważyłem krople deszczu spadające dookoła nas. - Tak. - przyznałem. Otworzyłem tylne drzwi i posadziłem ją w środku. Zamknąłem je za sobą, gdy ona położyła się na plecach przyglądając mi.
Krople deszczu uderzające o dach samochodu wydawały się być piękne i rytmiczne sprawiając, że ta chwila była nie tylko podniecająca ale też niewinna.
Opadłem nad nią, ssąc skórę jej obojczyka, ale pamiętając o ranie. To niegrzeczne przypomnienie o tym, o czym nigdy nie pamiętasz. Uniosłem usta wyżej, do jej czułego punktu za uchem, który, na szczęście, zdrowiał bardzo dobrze.
Połączenie naszych ust było nieprzerwane. Poczułem przypływ energii, który sprawił, że wiedziałem, że to co się dzieję teraz jest w porządku. Gdy nasze usta wciąż były złączone, wślizgnąłem moją dłoń pod jej sukienkę, unosząc ją z jej bioder. Zacząłem zataczać koła w miejscu, gdzie powinny być jej kości biodrowe. Jęczała cicho i kręciła się pode mną. Usiadłem, gdy ona to zrobiła.
- Pomóż mi to zdjąć, proszę. - błagała. Odwróciła się, unosząc jej kręcone włosy z szyi, pozwalając mi odsunąć zamek. Zostawiłem ścieżkę pocałunków wzdłuż jej kręgosłupa. Na jej skórze od razu pojawiła się niewielka gęsia skórka, która zniknęła, gdy przejechałem po niej rękami.
- Kocham Cię. - wyszeptałem lekko. Jęknęła cicho. Uśmiechnąłem się podczas składania pocałunku na jej ramieniu. Zjeżdżałem nimi niżej, wzdłuż jej ramiona i ręki. Poczułem jak oddycha gdy mocno złączyła nasze klatki piersiowe. Zacząłem całować ją bardziej agresywnie, a potem zwalniałem, doprowadzając ją do szału na tylnym siedzeniu mojego samochodu.
Zjechałem ręką w dół jej nogi i odnalazłem puls. Mogłem wyczuć jak krew płynie szybciej pod jej skórą gdy zniżałem głowę do jej krocza. Droczyłem się z nią moim językiem, otrzymując w zamian jęknięcia i dyszenie wychodzące z jej ust.
- Harry, zrób to! - błagała. Zaśmiałem się.
- Pozwól mi to zrobić. - nalegałem. Składałem pocałunki od jej krocza do szyi, przyciskając ostatecznie moje usta do jej. Jej dłonie zaczęły odpinać guziki mojej koszuli, powoli i uwodzicielsko. Była wielozadaniowa. Moja koszula była rozpięta i zwisała po obu stronach mojego ciała. Jej ręce zaczęły pocierać przód moich jeansów. Teraz to ona się ze mną droczyła. Uśmiechnąłem się w jej usta, szczęśliwy że to się działo. Odpięła moje spodnie i pociągnęła w dół za krawędź, tak że moje biodra były przyciśnięta do jej.
Nasze pocałunki zmieniły się w delikatniejsze. Nie miałem nic przeciwko.
Ukląkłem i zacząłem zdejmować moją koszulę, nie przejmując się tym, że ktoś może nas zobaczyć. Uklękła przede mną i odepchnęła moje ręce od moich spodni. Spojrzałem na nią, gdy przygryzła wargę. Zaczęła zdejmować za mnie moje spodnie, jakbym był do tego niezdolny.
- Połóż się. - zażądała, odrzucając moje spodnie na przód samochodu. Zrobiłem jak powiedziała i położyłem się. Do tego momentu nie zauważyłem nawet, że nie miała na sobie stanika. Zdjęła z siebie majki i zaczęła siadać na moich biodrach. Otworzyłem moje oczy szeroko gdy się podniosła. Czekając aż coś się stanie i stało się. Zgięła się i zaczęła mnie całować. Akceptowałem wszystko co się działo nawet wysoką temperaturę panującą w samochodzie.
Opuściła moje bokserki do kostek i umieściła mnie w sobie.
Spojrzałem na nią. Wyglądała pięknie. Robiła to tak, jak ona chciała, przejmując kontrolę i zaczynając się na mnie poruszać. Jej loki falowały dookoła jej twarzy, skacząc dookoła. Zaczęła dyszeć i jęczeć.
- Powiedz moje imię. - zażądałem. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Nie, ja tu rządzę! Ty powiedz moje imię. - kontynuowała poruszanie się na mnie. Lubiłem tą jej kontrolę, która miała nade mną. Położyła jedną ze swoich dłoni z boku mojej głowy żeby utrzymać równowagę, a drugą złapała mój podbródek, sprawiając żebym na nią spojrzał. - Powiedz to. - nalegała.
- Rose.
- Głośniej. - wykrzyczała.
- Rose! - krzyknąłem. Mój głos był ciężki i skrzypiący, gdy zacisnęła się dookoła mnie.
Jęknęła, zagryzając wargę i obniżając się na mnie.
- St... - próbowała coś powiedzieć. Zaczęła poruszać się na mnie wolniej. Nasze klatki piersiowe były do siebie przyciśnięte gdy kontynuowała powolne poruszanie swoimi biodrami.
- Co? - spytałem. Kropelki potu zdobiły moje czoło i spływały w dół.
- Pozwól mi sprawić, że dojdziesz.
- Ugh..
Wyjęła mnie z siebie i przeniosła w dół mojego ciała. Spojrzała na mnie podczas gdy złapała mojego penisa, wkładając do swoich ust. Zamknęła oczy i włożyła go całego, poruszając się rytmicznie. Trzymałem głowę w górze przyglądając się jej, kładąc rękę na moich brzuchu. Samo patrzenie na nią sprawiało, że czułem motyle w brzuchu. Rose robiła to wcześniej, więc nie było dla niej to nic nowego. Ale wiedziałem, że to jest to czego ona chciała dla nas.
- Rose... - ostrzegłem ją. Spojrzała na mnie i mrugnęła. Zacząłem spuszczać się do jej ust. Robiła wszystko by zadowolić innych, od zawsze. Wiedziałem, że zamierzała to połknąć.
Zmieściła wszystko w swoich ustach, podczas gdy ja wziąłem ciężki oddech czując lekkie zawroty głowy ona przełknęła to i zbliżyła się do mojej twarzy. Pocałowała mnie lekko w usta, a potem w policzek.
Uspokoiła się po czym wzięła moją koszulę, zakładając ją i zapinając. Złapała moje spodnie i wyjęła z nich klucze, odpalając po chwili samochód.
- Potrzebuję prysznica. - zachichotała niewinnie przygryzając wargę. Skutecznie wyjechała z parkingu, gdy ja zmusiłem się do założenia moich bokserek. Zatrzymała się na czerwonym świetle. Odsunąłem włosy z jej szyi, przyciskając moje usta do jej skóry. Jęknęła, odsuwając głowę w drugą stronę. Pozwoliłem mojemu językowi przycisnąć się do jej skóry, zanim powiedziałem:
- Dla mnie jesteś idealna.

czwartek, 1 maja 2014

64

Wygładziłam aksamitny materiał sukienki, obserwując każdego kto przyszedł.
- Rose. - usłyszałam znajomy głos, kiedy stałam odwrócona.
- Louis. - przytuliłam go.
- Jak się masz? Wyglądasz oszałamiająco. - wypalił.
- Och, dziękuję. Mam się świetnie, a Ty? Eleanor jest tutaj?
- Naprawdę dobrze. Ach, tak. Rozmawia z kimś gdzieś tam. - wskazał palcem i od razu ją zobaczyłam. Jej wygląd zapierał dech w piersiach. Nie zmieniła się jakoś bardzo odkąd ją ostatni raz widziałam. Była ubrana w czarną sukienkę podobną do mojej, do tego biżuteria i ładne buty. Piękny widok.
- Gdzie jest Harry? - zapytał Louis.
- Tańczy. - odparłam wskazując na niego tańczącego z Caylą, swoją chrześnicą. Cayla miała cudowne długie brązowe włosy, które opadały jej na ramiona, podczas gdy ona tańczyła w swojej luźnej fioletowej sukience.
- Wygląda na to, że masz konkurencje. - tyrpnął mnie Louis.
Uśmiechnęłam się lekko od razu kierując swoje spojrzenie na Jennę. Wyglądała wspaniale tego wieczoru. Miała na sobie sukienkę w kolorze głębokiej zieleni, która idealnie współgrała się  z jej pomarańczowymi włosami.
- Komu się tak przyglądasz? - zapytał Louis, przykuwając moją uwagę. Westchnął ciężko i spojrzał na mnie. - Jennie?
- Och, to jest jej imię? - rżnęłam głupa udając zdezorientowaną.
- Rose, wiem co się stało. - szepnął mi do ucha.
- Ona jest taka piękna. - wymamrotałam.
- Więc dziękuję słonko. Sama też jesteś powalająca. - Eleanor stanęła nagle przede mną.
- Eleanor! - rzuciłam się jej na szyję. Pachniała słodko, chyba owocami. Zapach pasował do jej osobowości. Była taka przyjazna, bardzo łatwo stała się jedną z moich bliższych koleżanek.
- Co tam u Ciebie, mój kwiatuszku? - zapytała. Eleanor miała w zwyczaju mówić do mnie zwrotami związanymi z kwiatami.
- Wszystko świetnie, a jak Twoje życie, studenciku? - wyśmiałam ją lekko. Tak naprawdę byłam bardzo z niej dumna i jej wszystkich osiągnięć.
- Jestem tylko profesjonalistką, mądralo! - trąciła mnie lekko.
Wszyscy popatrzyliśmy na Harrego, który trzymał Caylę przewieszoną przez jego biodro.
- Cześć piękna. - Harry pochylił się przyciskając swoje usta do moich. Stałam tam obojętnie i jednocześnie bardzo zadowolona, że mogę poczuć jego słodkie usta.
- Cayla, kochana. - przytuliłam ją. Z jakiegoś powodu czułam niesamowitą bliskość z Caylą. Jej ojciec zostawił ją. Ale ja kocham ją jak siostrę. Kiedyś ja i Harry byliśmy jej opiekunami miewała koszmary. Kładłam się wtedy przy niej i śpiewałam piosenkę Train - Drops Of Jupiter. Śpiewała ze mną te części, które sama znała. I dopiero wtedy zasypiała. Harry wrócił wtedy około 22 i dołączył do nas. Chciał się z nami poprzytulać, ale nas obudził więc poszłyśmy zrobić naleśniki i śpiewałyśmy swoje ulubione piosenki.
Now that she's back in the atmosphere. - moją uwagę przykuła mała dziewczynka.
With drops of Jupiter in her hair, hey, hey. - pocałowałam ją w czoło i uwolniłam z uścisku.
Cayla rozejrzała się dokoła i zauważyła Louisa z Eleanor kierujących się w stronę parkietu. Harry zbliżył się do mnie, kładąc swoje duże dłonie na moich biodrach.
- Kochanie. - nasze czoła załączone razem, kiedy wpatrywałam się w jego klatkę piersiową starając się nie łapać z nim kontaktu wzrokowego. - Przestań. - błagał.
- Przestań, co? - wzruszyłam ramionami. Harry zrobił krok w tył i spojrzał na mnie.
- Przestań zachowywać się jakbyś się nie przejmowała.
- Może tak jest.
- Rose. - warknął. W tej chwili podszedł do nas jego rok młodszy kuzyn Matt, trzymając ręce w kieszeniach.
- Cześć Matt. - uśmiechnęłam się do niego ładnie.
- Hej Rose, hej Harry. - przywitał się z nami.
- Matt, nie teraz.
- Harry bądź miły. Co jest Matt?
- Zatańczysz ze mną Rose?
- Nie, ona...
- Z przyjemnością. - chwyciłam go za rękę ciągnąc w stronę parkietu.
Gdy nasze stopy dotknęły parkietu piosenka się skończyła i weszła Troublemaker - Olly'ego Murs'a. Zawiesiłam ręce na jego szyi starając się utrzymać równowagę gdy tańczyliśmy jak szaleni. Czułam jak dziecko wychodzi ze mnie i po prostu czuje radość z tańca. Starszy chłopak zachowywał się podobnie, uśmiechając się szeroku i podnieśliśmy nasze ręcę do góry, machając nimi jakbyśmy chcieli powiedzieć cześć do kogoś na księżycu.
- Jak się masz? - Matt starał się przekrzyczeć muzykę.
- Dobrze, a Ty?
- Też. Nie widziałem Cię od dłuższego czasu. - wypalił. To była prawda. Ostatni raz widzieliśmy się kiedy ja z Harrym byliśmy razem. Mam na myśli za pierwszym razem.
- W rzeczy samej. - skinęłam głową.
- Anne powiedziała mi, że wybieracie się do Luizjany.
- Tak, jedziemy odwiedzić moją mamę. - skinęłam. Złapał mnie za rękę i obrócił, co sprawiło że zaczęłam się śmiać.
- Brzmi jak dobra zabawa. - dodał. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Piosenka się skończyła. Schodząc z parkietu ciągle rozmawialiśmy.
- Dalej, nasza kolej. - Harry złapał moją rękę i wyciągnął na parkiet. Ten jego stanowczy głos. Zazdrosny głos.
- Jesteś zazdrosnym idiotą. - wymamrotałam, czego dzięki Bogu nie usłyszał.
Piosenka, którą i ja i Harry kochaliśmy zabrzmiała w pomieszczeniu. Use Somebody od Kings Of Leon. To był nasz ulubiony kawałek do gotowania razem. Harry zawsze zaczynał to śpiewać, ja z czasem dołączałam do niego. To kończyło się tak, że jedno z nas śpiewało na kolanach z takim zaangażowaniem i pasją, z łopatką jako mikrofonem przed wyimaginowaną publicznością, a drugi z nas na blacie, grając na niewidocznej gitarze.
Jego wielkie ręce owinięte wokół mojej talii. Moje palce delikatnie dotykały jego karku, tuż przy linii włosów. Słyszałam jego gardłowe jęki na każdy mój dotyk. Nasze biodra były ściśnięte coraz mocniej z każda sekundą.Oparłam głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w bicie jego serca. Eleanor spojrzała na mnie ze swojego miejsca na parkiecie. Mrugnęłam do niej, na co w odpowiedzi dostałam oczko z bezczelnym uśmiechem.
- Proszę wszystkich o uwagę. - głos Anne przerwał muzykę. Nasze ciała rozluźniły się znacznie. - Chcemy aby urocza solenizantka Gemma przyszła tutaj. - nalegała. Wszyscy stali, klaskając i wiwatując. Gemma udała się do miejsca dla DJ'a. Uśmiechnęła się szeroko do wszystkich.
- Dobrze, więc... - zaczęła Gemma przejmując mikrofon. - Jesteście tacy bezczelni! - roześmiała się. - Nie mogę uwierzyć, że udało się Wam to utrzymać w tajemnicy. - wszyscy śmiali się, nagle czując się utalentowanymi. - Mamo, Twoje zdrowie. Dziękuję Ci, że to dla mnie zrobiłaś. Dziękuję wam wszystkim za to, że przyszliście i mam nadzieję, że świetnie się bawicie. Teraz mam prośbę od małej dziewczynki, aby DJ puścił piosenkę Pom Poms - Jonas Brothers. Zapraszam wszystkich na parkiet! Tańczymy! - nalegała charyzmatycznie. Harry pociągnął mnie w stronę wyjścia. Uśmiechałam się do wszystkich, by nie wyczuli, że coś jest nie tak. 
Dotarliśmy na parking, stojąc na przeciwko siebie. Spojrzeliśmy na siebie.
 - Co? - zapytałam go. Uśmiechnął się głupkowato.
- Louis powiedział mi, że widziałaś Jennę.
- Ugh..
- To o to Ci chodzi?
- Ja...
- Rose, dlaczego muszę Ci to tłumaczyć? Gdybym Cię nie kochał, nie byłbym z Tobą. - stwierdził. Miał rację.
- Ciężko jest patrzeć na kogoś znacznie lepszego ode mnie.
- Ona nie jest lepsza. Jest puszczalska.
- To jest to czego chcesz, prawda?
- Oczywiście, że nie. Nie chcę żeby moja dziewczyna była puszczalska czy łatwa. Lubię wyzwania.
- Nie wiesz czego chcesz. I w tym tkwi problem. Wiesz że Cię kocham, ale ja nie wiem jak to kiedykolwiek ma się udać.
- Wiem! A Ty potrzebujesz zapomnieć o przeszłości! Nie bez przyczyny nazywa się to PRZESZŁOŚCIĄ. - powiedział. Jego wysokość sprawiła, że wyglądał jak anioł. Zabrał opadający lok na moje czoło i zarzucił do tyłu. - Jesteś taka piękna, Rose!
Spojrzałam na niego, a potem spuściłam wzrok. - Gdzie zaparkowałeś? - zapytałam pokornie.