Przełożyła swoje, teraz proste, włosy na bok, trzymając je w górze żeby nie zostały ochlapane przez wodę gdy myła zęby. Podszedłem do niej i klapnąłem w tyłek, a ona powoli przeniosła swoją praktycznie nagą nogę pomiędzy moje. Zgiąłem się do przodu i wyszeptałem do jej ucha - Prosisz się o to. - Odwróciła się i pocałowała mnie. Lekko miętowy posmak pokrył moje usta gdy odsunęła się, ale nie miałem w zasadzie nic przeciwko. Usiadłem na końcu łóżka przyglądają się jej, chodzącej po pokoju w ultra krótkich spodenkach do ćwiczeń i bluzie. Przerzuciła swoje włosy do tyłu i schyliła się, zakładając swoje Keds'y. Odwróciła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Co? - spytała ze śmiechem.
- Po prostu, bardzo Cię kocham. - przyznałem.
- To zobowiązujące. - powiedziała, przewracając oczami.
- Chodź tu. - powiedziałem. Pokręciła głową i odwróciła się, chcąc odejść. Złapałem ją w talii i przyciągnąłem bliżej siebie.
- Przestań! Sprawiasz, że jestem zdenerwowana gdy to robisz.
- Robię co? - spytałem kierując moje dłonie do jej nóg. Złapałem tylną część jej ud i ścisnąłem je w moich dłoniach, na co ona ułożyła swoje dłonie na moich.
- To! - zwróciła mi uwagę.
- Jesteś taka niepewna siebie mimo, że nie masz ku temu powodu.
- Mam swoje powody Styles. - wyrwała się z mojego uścisku.
- I jakie one są? - podążyłem za nią do garderoby, kiedy otworzyła futerał z okularami.
- Nie wiem. To po prostu moja piętnastoletnia ja. - wymamrotała, wsuwając na nos swoje prostokątne okulary.
- Nie. - przysunąłem jej twarz na przeciwko mojej. - To był dla Ciebie straszny czas. Teraz jesteś o wiele zdrowsza. - obiecałem.
- Ale byłam tak...
- Chora, byłaś chora. - wyszeptałem do jej ucha. Spojrzała na własne odbicie. Jej ładny brzuch i idealne uda, które ocierały o siebie gdy szła, dokładnie tak jak lubiłem. Jej w pełni uformowana i wysportowana klatka piersiowa oraz widoczny, choć nie aż tak, obojczyk. Wyglądała zdrowo. Gdy miała piętnaście lat była anorektyczką. Często myślała o tamtej dziewczynie, jakby była wtedy lepsza.
- To właśnie dlatego jesteś moich ulubionym. - zatrzymała się na chwilę. - Jesteś szczerze we mnie zakochany.
- I we wszystkich małych rzeczach. - pocałowała mnie lekko, przesuwając swoje ręce w dół mojego torsu i splątując nasze palce razem.
***
- Rose. - zawołałem ją. Podeszła do mnie i usiadła na moich kolanach. Wciąż miała na sobie szorty i bluzę, co szczerze mówiąc mi się podobało.
- Tak.
- Czas już iść. To niedaleko. Pomyślałem, że możemy się przejść. - zaproponowałem. Dziś wieczorem szliśmy do domu mojego przyjaciela na ognisko. Technicznie rzecz biorąc to dom dziewczyny mojego przyjaciela, ale to nie ważne.
- Chodźmy. - zeskoczyła z moich kolan i złapała moją dłoń. Idąc do drzwi, uściskała moją mamę i pocałowała ją w policzek zanim wyszła. Stałem w miejscu patrząc na moją mamę, która uśmiechała się szeroko.
- Wiesz synu, masz kogoś, kto się Tobą zaopiekuje. - moja mama zaczęłam mówić. Przestała na dłuższą chwilę, zanim odwróciła się w moich kierunku i dokończyła. - Bądź ostrożny, dobrze?
- Nie stracę jej znów. Przeszliśmy przez zbyt wiele rzeczy żebym tak po prostu pozwolił jej odejść. - przytaknąłem. Mama pocałowała mnie w policzek, przytakując i uśmiechając się, zanim przytuliła mnie.
- Wyrosłeś na dobrego człowieka skarbie. - popchnęła mnie w kierunku drzwi.
- To Ty mnie tak wychowałaś. - powiedziałem do samego siebie, otwierając drzwi i goniąc Rose idąca już ulicą.
***
Rose siedziała na moich kolanach gdy wszyscy słuchaliśmy historii Perrie.
- Wtedy powiedziałam ,,Co masz na myśli?" Na co on odpowiedział ,,Myślę że tworzylibyśmy bardzo atrakcyjną parę." - wybuchnęliśmy śmiechem. Zayn przewrócił oczami. Znałem Zayn'a przez większą część mojego życia i poza jego wyglądem niczym z okładki Vogue jest całkiem nieśmiały i zażenowany. Gdy już pokonasz jego mur jest dobrym chłopakiem.
- To takie urocze. - Rose westchnęła.
- Dziękuję laska. Jak wy dwoje się poznaliście? - Perrie spytała zagłębiając się bardziej w swoim siedzeniu.
- Więc...
- Poznaliśmy się na imprezie. Stała pod jemiołą i wtedy wykonałem swój ruch. Odwróciła się, a ja ją pocałowałem. To było takie magiczne, tak niespodziewanie piękne. Od tamtego momentu byłem już jej. - czułem, że jej serce przyspieszyło gdy spojrzała na mnie.
- Jak to wyglądało z Twojej strony? - Perrie spytała Rose, gdy ta przysunęła się bliżej mnie.
- Rozmawiałam z kimś i zauważyłam, że wciąż spoglądają na coś za mną, więc odwróciłam się i wtedy mnie pocałował. - ścisnąłem jej udo. - Pamiętam patrzenie na ten jego uśmieszek, który zawsze nosi na ustach. A potem pocałował mnie po raz kolejny. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że ktoś może mnie pocałować pod jemiołą... - przerwała, spoglądając na mnie a potem znów na Perrie i Zayn'a - Ale to była jedna z najpiękniejszych chwil w życiu. - skinęła w ich kierunku.
- Cholera Zayn, czemu nigdy nie pocałowałeś mnie pod jemiołą! - odepchnęła go lekko. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Niektórzy dotarli dopiero w połowie historii. Eleanor i Louis pojawili się, ciesząc się towarzystwem reszty, siedząc po prawej stronie mnie i Rose. Dziewczyna o imieniu Danielle, którą spotkałem tylko raz, z jej chłopakiem Liam'em. Ten dzieciak, którego prawie zabiłem, Niall, był tu. Kilku innych, których poznałem przez noc i co najważniejsze polubiłem. Chociaż nikomu o tym nie wspominałem Wymieniłem zalotne spojrzenie z Rose. Uśmiechnęła się jakby chciała powiedzieć ,,Za lepszą, nową przyszłość."
Wstała, łapiąc moją dłoń i ciągnąc mnie do spiżarni. Gdy tylko się odwróciła, moje dłonie znalazły się na jej pośladkach, przyciągając ją bliżej mnie. Sapnęła, upuszczając piwo gdy nasze usta się ze sobą złączyły. Gdy pogłębiliśmy pocałunek, w ogródku dało się usłyszeć duże boom i tęcza kolorów rozjaśniła niebo. Fajerwerki.
Odsunęliśmy się od siebie uśmiechając.
- Więc, rozumiem przez to, że zostajesz ze mną? - wyszeptała w moje usta. Jej skóra drażniła moją własną.
- Oczywiście Rose, że zostanę. - obiecałem.
- Harry! - ktoś mnie zawołał. Spojrzałem za mnie i zrobiłem krok w kierunku tego głosu. Poczułem coś, ciągnącego mnie do tyłu.