piątek, 29 sierpnia 2014

Sunday, airport

Wiedziałam że to nadejdzie zaraz po tym jak dotarliśmy na miejsce. Chłopcy zabrali nasze bagaże, a potem wszyscy skierowaliśmy się do środka.
- Więc to jest to? - zapytał dziadek.
- Tak, to jest to. - potwierdził Michael.
- Jeśli zaraz nie zaczniecie płakać, uderzę was. - płakałam trzymając ramiona otwarte by przytulić każdego chłopaka z osobna. Wszyscy lekko onieśmieleni moim zachowaniem mnie przytulali. Czułam się jak papka, totalnie rozsypana. Pożegnania zdecydowanie nie są dla mnie.
- Nie smuć się. - pocieszał mnie Ashton.
- Właśnie, przecież niedługo znowu się zobaczymy. - dodał Calum.
- Dobrze. - wypuściłam ich z uścisku i odwróciłam się do dziadków.
- Mam zamiar przylecieć do was niebawem.  - zapewniłam.
- Och kochanie, nie martw się o nas. - dziadek pocałował mnie w czoło. Przytuliłam go z całych sił, a on gładził moje plecy.
- Martwię się, to takie trudne być tak daleko od was. - powiedziałam kierując się w stronę mojej mamy.
- Kochanie, nie płacz. - powiedziała niemal błagalnym tonem. - To jest w porządku, to nie jest pożegnanie na zawsze. - próbowała grać silną, ale to mogło być. Nigdy nie wiesz co się wydarzy.
- Kocham was. - powtarzałam ciągle.
- A my kochamy Ciebie. - odpowiedzieli na trzy cztery.
- Mama! - przytuliłam ją najmocniej jak umiałam. - Babcia! - płakałam na jej ramieniu. To trudne powiedzieć do widzenia komuś, do kogo nie masz dostępu 24/7, zwłaszcza gdy mieszka się po dwóch różnych stronach świata. Wróciłam do mamy, by przytulić ją po raz ostatni. - Kocham Cię tak bardzo. Nie potrafię wyrazić słowami ile dla mnie znaczysz. I jeśli kiedykolwiek postanowisz wyjść za mąż za Todda obiecaj mi, że nas zaprosisz.
- Będę zaszczycona. To ciężkie znaleźć kogoś kto byłby w stanie zająć miejsce Twojego ojca. Kocham Cię Rose, bardziej niż kogokolwiek na świecie. - pocałowała mnie w policzek i wypuściła z uścisku. Wiedziałyśmy że ta chwila nie może już dłużej trwać. Harry i Anne kończyli się żegnać z resztą kiedy ja odeszłam kilka metrów dalej, by móc patrzeć na najważniejszych ludzi w moim życiu jeszcze przez chwilę. Po chwili Harry podszedł do mnie, niedaleko za nim szła Anne. Przewiesił rękę przez moje ramie, całujac mnie w czubek mojej głowy.
- Dałaś mi najlepsze amerykańskie doświadczenie i dziękuję Ci za to. Muszę przyznać że jesteś najsilniejszą osobą jaką znam. I kocham Cię. - powiedział, po czym zatrzymał mnie. Złapał moją twarz w swoje duże dłonie i złożył na moich usta czuły pocałunek.
- Chodźcie papużki nierozłączki. - dokuczała nam Anne.
- Nadszedł czas by wrócić do domu...


KONIEC

PS. ZAPRASZAMY WAS JESZCZE RAZ NA BLOGA Z STAY 2 GDZIE MOŻECIE ZAPISYWAĆ SWOJE TWITTEROWE NICKI W ZAKŁADCE INFORMOWANI!

WIDZIMY SIĘ W PAŹDZIERNIKU, DO ZOBACZENIA KOCHANI, XO

2 komentarze: