Rano Harry wyszedł z domu i jeszcze nie wrócił. Chodziłam po
korytarzu tam i z powrotem. Próbowałam spać, chciałam coś zjeść, ale ze strachu
nie byłam w stanie nic przełknąć. Dosłownie.
Była 1 w nocy, a jego nadal nie było. Godzinami siedziałam
na blacie kuchennym. Zimno marmuru kontrastowało z ciepłem, które dawał mi koc
spoczywający na moich nogach. Usłyszałam jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i
cicho wchodzi do środka. Harry wszedł przez frontowe wejście do kuchni i
zatrzymał się, gdy mnie zobaczył. Zeskoczyłam z blatu i rzuciłam się w jego
ramiona.
- Martwiłam się o Ciebie, nie mogłam jeść, ani spać. Gdzie
Ty do cholery byłeś?! - zapytałam.
- Myślałem, że lepiej Ci będzie beze mnie. – szepnął, a jego
ciepły oddech otulił moją szyję.
- Nie jestem w stanie zrobić czegokolwiek bez Ciebie. –
mówiłam. Oderwałam się od jego szyi i popatrzyłam w jego zielone oczy. Położył
dłonie na moich udach i spojrzał na mnie. Podniósł mnie i posadził na blacie.
Jego siła wciąż mi imponowała. Oplotłam nogi wokół jego pasa, trzymając go
kurczowo. Popatrzył na mnie i przycisnął swoje czoło do mojego. Miał zamknięte
oczy, a jego lekko rozchylone usta pozwoliły, by jego oddech przedostał się do
moich ust. Zachłysnęłam się nim, skupiając swój wzrok na jego zamkniętych
oczodołach. Harry otworzył oczy i spojrzał na mnie. Przygryzł dolną wargę
walcząc z pragnieniem. Przybliżyłam się do jego szyi. Szybko znalazłam jego
słaby punkt i zaczęłam delikatnie ssać. Odchylił głowę z aprobatą. Westchnął
głośno. Jego dłonie zaczęły zsuwać się po moich plecach coraz niżej. Przeniósł
je na wewnętrzną stronę ud. Po chwili zdał sobie sprawę, że znajduje się w
strefie zagrożenia, więc się zatrzymał. Pocałowałam zaczerwieniony punkt na
jego szyi. Kolejne pocałunki składałam na linii prowadzącej od malinki do jego
pięknych oczu i z powrotem. Jego duże szorstkie dłonie mocniej ścisnęły moje
uda. Jedna z nich powędrowała przez mój tułów, aż do karku. Przyciągnął moją
twarz do swojej szyi. Miał to coś w oczach. To było subtelne spojrzenie, ale
wiedziałam że wkrótce będzie chciał rzucić mnie na łóżko i całować każdy
centymetr mojego ciała tak jak to robił miesiąc temu. Gdy delikatnie przygryzł
skórę na mojej szyi, opuszki jego palców kreśliły kółka na moich plecach. Jego
dotyk z każdą chwilą coraz bardziej doprowadzał mnie do szaleństwa. Złapałam
jego nadgarstki. Harry zatrzymał się i popatrzył na mnie.
- Co? – zapytał beztrosko.
- Zostań… – zaczęłam.
– Na zawsze. – dokończyłam z zamkniętymi oczami. Jego delikatne usta dotknęły
moich, ale tylko na chwilę, bo zaraz wyszeptał.
- Oczywiście.
Ten rozdział jest taki fyfygcfg. Inneho określenia nie mogę znaleźć. Dziękuję Ci, że tłumaczysz to opowiadanie i poświęcasz nam czas. jesteś wspaniała ♥ ~ see_the_smile
OdpowiedzUsuńOMFG *-*
OdpowiedzUsuńte rozdziały są sisyekyebids *___* boże uwielbiam to ;3 jesteś świetna w tłumaczeniu. Oby tak dalej ;*
Kocham!
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele !!! Ale CZADZIOR !!!!!!! :D <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdziały...kocham to :-)
OdpowiedzUsuń