sobota, 22 czerwca 2013

8-9

Rano Harry wyszedł z domu i jeszcze nie wrócił. Chodziłam po korytarzu tam i z powrotem. Próbowałam spać, chciałam coś zjeść, ale ze strachu nie byłam w stanie nic przełknąć. Dosłownie.
Była 1 w nocy, a jego nadal nie było. Godzinami siedziałam na blacie kuchennym. Zimno marmuru kontrastowało z ciepłem, które dawał mi koc spoczywający na moich nogach. Usłyszałam jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i cicho wchodzi do środka. Harry wszedł przez frontowe wejście do kuchni i zatrzymał się, gdy mnie zobaczył. Zeskoczyłam z blatu i rzuciłam się w jego ramiona.
- Martwiłam się o Ciebie, nie mogłam jeść, ani spać. Gdzie Ty do cholery byłeś?!  - zapytałam.
- Myślałem, że lepiej Ci będzie beze mnie. – szepnął, a jego ciepły oddech otulił moją szyję.
- Nie jestem w stanie zrobić czegokolwiek bez Ciebie. – mówiłam. Oderwałam się od jego szyi i popatrzyłam w jego zielone oczy. Położył dłonie na moich udach i spojrzał na mnie. Podniósł mnie i posadził na blacie. Jego siła wciąż mi imponowała. Oplotłam nogi wokół jego pasa, trzymając go kurczowo. Popatrzył na mnie i przycisnął swoje czoło do mojego. Miał zamknięte oczy, a jego lekko rozchylone usta pozwoliły, by jego oddech przedostał się do moich ust. Zachłysnęłam się nim, skupiając swój wzrok na jego zamkniętych oczodołach. Harry otworzył oczy i spojrzał na mnie. Przygryzł dolną wargę walcząc z pragnieniem. Przybliżyłam się do jego szyi. Szybko znalazłam jego słaby punkt i zaczęłam delikatnie ssać. Odchylił głowę z aprobatą. Westchnął głośno. Jego dłonie zaczęły zsuwać się po moich plecach coraz niżej. Przeniósł je na wewnętrzną stronę ud. Po chwili zdał sobie sprawę, że znajduje się w strefie zagrożenia, więc się zatrzymał. Pocałowałam zaczerwieniony punkt na jego szyi. Kolejne pocałunki składałam na linii prowadzącej od malinki do jego pięknych oczu i z powrotem. Jego duże szorstkie dłonie mocniej ścisnęły moje uda. Jedna z nich powędrowała przez mój tułów, aż do karku. Przyciągnął moją twarz do swojej szyi. Miał to coś w oczach. To było subtelne spojrzenie, ale wiedziałam że wkrótce będzie chciał rzucić mnie na łóżko i całować każdy centymetr mojego ciała tak jak to robił miesiąc temu. Gdy delikatnie przygryzł skórę na mojej szyi, opuszki jego palców kreśliły kółka na moich plecach. Jego dotyk z każdą chwilą coraz bardziej doprowadzał mnie do szaleństwa. Złapałam jego nadgarstki. Harry zatrzymał się i popatrzył na mnie.
- Co? – zapytał beztrosko.
-  Zostań… – zaczęłam. – Na zawsze. – dokończyłam z zamkniętymi oczami. Jego delikatne usta dotknęły moich, ale tylko na chwilę, bo zaraz wyszeptał.
- Oczywiście.

5 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest taki fyfygcfg. Inneho określenia nie mogę znaleźć. Dziękuję Ci, że tłumaczysz to opowiadanie i poświęcasz nam czas. jesteś wspaniała ♥ ~ see_the_smile

    OdpowiedzUsuń
  2. OMFG *-*
    te rozdziały są sisyekyebids *___* boże uwielbiam to ;3 jesteś świetna w tłumaczeniu. Oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja pierdziele !!! Ale CZADZIOR !!!!!!! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdziały...kocham to :-)

    OdpowiedzUsuń