wtorek, 1 kwietnia 2014

58

Następny rozdział w piątek. Enjoy, xx.


Zebrałam włosy i związałam je w koka na środku głowy. Popatrzyłam na stół. Trzy pudła leżały od wczoraj w tym samym miejscu. Nikt nie potrafił wyrzucić ich do kosza. Znowu.
- Ugh. - powiedziałam do siebie. Zabrałam pudła, by je wyrzucić. Gdy szłam po schodach zobaczyłam Nialla. Szedł powoli, jakby chciał uniknąć naszego spotkania. - Niall, kochanie. - krzyknęłam, zwracając tym samym jego uwagę. Gdy zobaczyłam siniaka na jego twarzy moje źrenice mimowolnie się rozszerzyły. - Wszystko w porządku?
- Muszę iść. - naciskał przyspieszając kroku.
- Niall! - krzyknęłam, biegnąć za nim. Złapałam go za ramie, zanim rozejrzałam się wokół nas upewniając się, że nikt podejrzany koło nas się nie kręci. - Coś Ty narobił? - zapytałam, przykładając palce do siniaków.
- Nic, muszę iść.
- Niall, poczekaj! - ponownie złapałam za jego ramię.
- Nie, muszę...
- Kto Ci to zrobił? - zapytałam, zmuszając go tym samym do odpowiedzi.
- Ja...uch...
- Kto?! - zapytałam ponownie bardziej stanowczo.
- Po prostu...
- Powiedz mi, albo dzwonię na policję. - zagroziłam. Niall odchrząknął, rozglądając się i pochylił się nade mną.
- Nie chcesz chyba wydać Harrego policji, prawda? - powiedział, odchodząc. Stałam w szoku.
Myślałam, że te wszystkie walki mamy już za sobą. Wróciłam do budynku, gdzie znalazłam Marcusa. Stanęłam z nim twarzą w twarz. - Wrócę niebawem, być może. - powiedziałam i skierowałam się w stronę wyjścia tak szybko jak tylko mogłam.
Biegłam przez ulice. Zimne powietrze nie przeszkadzało mi nawet w najmniejszym stopniu, ponieważ złość rozgrzewała mnie, aż za bardzo. Krew pulsowała w moich żyłach bardziej niż zwykle. Podeszłam do okienka, by jak najszybciej skonfrontować się z Harrym.
- Czy Harry jest tutaj? - zapytałam.
- Uch... - przerwał. - Tak, na korytarzu. - wyjąkał, wyraźnie wahając się czy powinien mi mówić.
Przebiegłam przez korytarz i stanęłam w drzwiach do pokoju z założonymi rękami, patrząc na Harrego, pijącego wodę.
- Jeżeli nie jesteście Harrym to wynocha z pokoju, już! - powiedziałam pozbywając się kilku mężczyzn. Staliśmy na przeciwko siebie z Harrym na środku maty. Był zdezorientowany. Na czole miał kilka kropel potu. Zaczesał opadające na oczy loki do tyłu, przejeżdżając przez nie palcami.
- Co? - zapytał z uśmiechem.
- Pobiłeś Nialla?
- Co?! - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Dlaczego?
- To nie Twoja sprawa.
- Jeśli pomyślałeś, że to będzie pokaz Twojego uporu, pomyśl jeszcze raz. - powiedziałam oschle.
- Ja po prostu...
- Co po prostu?
- Chroniłem Cię! - powiedział tak jakby to była moja wina.
- Chroniłeś mnie? Przed kim?
- Przed nim!
- On nic nie zrobił. Pomógł mi nosić ciężkie pudła. Jak w ogóle się o tym dowiedziałeś? - zapytałam. Harry przyjrzał mi się uważnie, a potem wzruszył ramionami.
- Przyszedł na siłownie i mówił o Tobie.
- Ogarnij się. Nie umawiam się z nim. Nie możesz krzywdzić każdego chłopaka, który mówi o mnie. - zwróciłam mu uwagę.
- Robię to wszystko dla Ciebie!
- Harry jeśli chcesz mnie utrzymać przy sobie musisz przestać się tak o mnie martwić. - zażądałam. Szok wkradł się w powietrze. Staliśmy tam tempo wpatrzeni w siebie. Nie mogę uwierzyć, że ani ja ani on nic nie powiedzieliśmy.
- Tak teraz będzie? - zapytał, krzyżując swoje muskularne ręce na klatce piersiowej. Jego mięśnie nieco napęczniały. Opuściłam wzrok na ziemie, lecz chwilę później spojrzałam ponownie na niego.
- Tak po prostu nie może dalej być. - westchnęłam. Harry podszedł bliżej kładąc swoją dłoń na moim policzku, gdy nasze oczy się spotkały.
- Nie bądź taka. - próbował mnie zmiękczyć. Moje serce zupełnie zatrzymało się gdy mój umysł wrócił do mojej ostatniej randki z Jamie'm. Powiedział wtedy dokładnie to samo. - Rose? - urwał, czekając na moją reakcje.
- Słuchaj, musisz go przeprosić. - zażądałam. Wyśmiał mnie tak, jakbym nie miała prawa mu niczego narzucać.
- Ja nie...
- Cholera Harry, właśnie spłaciłam mój dług za Twoje głupie walki i teraz wciąż tego nie kończysz! - krzyknęłam wkurwiona. Stał tam jakby zamrożony z lekko rozchylonymi ustami, ale nie mogłam usłyszeć jego oddechu. Podszedł bliżej łapiąc mnie za ramiona. Uwolniłam się z jego uścisku jak kolejne wspomnienia wracały do mnie.
- Że co? - powiedział w końcu.
- Idź i go przeproś. - powtórzyłam.
- Ty...
- Idź. - powiedziałam pokornie. Skinął delikatnie głową. Odwróciłam się odprowadzając go wzrokiem do wyjścia. Harry złapał za klamkę i popatrzył na mnie.
- Kocham Cię. - powiedział bezgłośnie.
Skinęłam głową delikatnie się uśmiechając. Nacisnął klamkę i wyszedł. Usiadłam na macie. Do pokoju wszedł Damon i usiadł obok mnie. Przyglądał się mi przez chwilę.
- Jak tam mała wojowniczko? - pchnął mnie żartobliwie na bok.
- Sfrustrowana. - powiedziałam szczerze. Damon położył rękę na moim ramieniu i przyciągnął mnie do siebie.
- Wiem, ale Harry chciał dobrze. - Damon ujął moją brodę i podniósł wyżej bym spojrzała na niego. - Obiecuje. - jego oddech owiał moją twarz. Popatrzyłam w jego oczy. - To nie mój biznes Rose, ale dlaczego byłaś tamtej nocy w tej restauracji z Jamie'm? - zapytał cicho.
- Wierzę Ci, Damon. - szepnęłam. - Teraz Ty musisz uwierzyć mi. - poprosiłam. - Obiecałam Jamie'mu coś w zamian za to, że zostawi Harrego w spokoju. Nie powiedziałam Harremu, bo to jest moja odpowiedzialność, ale czuję się z tym okropnie.
- Dlaczego?
- Sprzeczaliśmy się o to. Pozwoliłam, żeby to się stało. - powiedziałam niemal bezgłośnie. Damon zamknął oczy i ponownie otworzył powoli.
- On nie powiedział na to nic?
- Nie.
- Nie martw się tym. - zatrzymał zamykając mnie w jego uścisku. - Ale myślę, że oboje musicie się przeprosić. Macie sporo do wyjaśnienia sobie nawzajem. - zachęcił mnie. Miał racje. Nie chciałam tego przyznać, ale ja też wiszę Harremu przeprosiny.
- Dzięki Damon. - mruknęłam do jego klatki piersiowej.
- Teraz pokaż mi swoją bliznę. - uwolnił mnie z uścisku, a ja odwróciłam się. - Cholera, wyglądasz jak Rambo. - zażartował, na co wywróciłam oczami. - Rambo w damskiej wersji. - pchnął mnie żartobliwie.
- Śmieszne. - popchnęłam Damona w kierunku wyjścia, uświadamiając sobie jak szybko polubiliśmy się ze sobą, jak łatwo do polubienia osobą on jest.
- Rose. - odwróciłam się, aby zobaczyć biegnącego Damona. - Pilnuj Harrego. Ty jesteś wszystkim czego on potrzebuje.
- Po to tu jestem. - przyznałam.

9 komentarzy:

  1. oooooo uwielbiam jak jest wkurwiona <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie świetne zajebiste cudowne i wgl jbfiusbdiuvbqisubuiqhi <333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper kocham i czekam na next i w wolnym czasie zapraszam do mnie www.zycie-nie-ma-granic.blogspot.com /Światło '')

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty ♡
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mega najlepsze zdanie damona Ty jesteś wszystkim czego on potrzebuje

    OdpowiedzUsuń
  6. "po to tu jestem" fxgnjhkbvbtchjn <3 genialny ten rozdział ♥ nie mogę się doczekać piątku *-*

    OdpowiedzUsuń