Następny rozdział pojawi około poniedziałku/wtorku. Wszystko zależy od szkoły.
Spojrzałam w jego szeroko otwarte oczy, w którym mogłam zobaczyć przerażenie. Słyszałam jak jego mama postawiła coś w salonie i szybko zeszłam z lady, wydając przy tym cichy łomot, który spowodował jej sapnięcie w strachu. Pobiegłam w głąb mieszkania. Starałam się zamknąć drzwi jak najciszej umiałam, gdy adrenalina buzowała we mnie. Złapałam duży sweter i zarzuciłam go na siebie. Dosięgał do połowy ud, co przyjęłam z ulgą. Był idealny, gdy chciałam udawać że spałam.
Przycisnęłam ucho do zimnych, drewnianych drzwi i słuchałam ich rozmowy.
- Jak pomiędzy Tobą, a Rose?
- Wróciliśmy do siebie dopiero co. - odpowiedział dumnie, co sprawiło że się uśmiechnęłam.
- Naprawdę? Wciąż tu mieszka?
- Tak, ona... - starał się wymyślić jakieś kłamstwo i wtedy mój instynkt podpowiedział mi co powinnam zrobić.
- Harry? - krzyknęłam zaspanym głosem, jakbym dopiero co wstała z łóżka. - Coś się dzieje? Kto przyszedł kochanie? - starałam się brzmieć jak śpiąca i oszołomiona osoba, ale naprawdę brzmiałam jak w połowie martwym zombie.
- Idziemy skarbie. - odpowiedział szybko.
- Harry. - jego mama, Anne zawołała za nim - Skarbie, załóż koszulkę. - nalegała. Zajęło mu to więcej czasu niż samo wzięcie koszulki, żeby jeszcze schować moje ubrania pod łóżkiem z daleko od wzroku jego mamy. Jednak kiedy wrócił mogłam odczytać z jego twarzy podziękowanie gdy usiadł w nogach mojego łóżka.
- Więc witaj. - Anne uśmiechnęła się do mnie. Była kochana i właściwie piękna.
- Witaj Anne. - zeszłam z łóżka żeby ją przytulić. - Nie miałam pojęcia, że wpadniesz! - naprawdę nie miałam, bo gdybym wiedziała nie próbowałam bym przelecieć Twojego syna.
- Tak, to niespodzianka. I przyszłam z prezentami. - odwróciła się podekscytowana i wróciła do zachodniej część mieszkania. Ja i Harry spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się. Wyciągnęłam moją rękę, a on ją złapał, gdy szliśmy w stronę Anne. Usiedliśmy obok siebie, a ona wręczyła nam to, co przyniosła ze sobą.
- Wiem, że kochasz amerykańską politykę i byłam w księgarni, więc wybrałam ją dla Ciebie. - uśmiechnęła się wręczając mi politycznie ozdobioną książkę. Mój wewnętrzny kujon krzyknął podekscytowany.
- Tak bardzo Ci dziękuję. - uśmiechnęłam się szczerze. Przytaknęła i wręczyła Harry'emu prezent.
- To było Twojego ojca. - mruknęła. Jego ręce zacisnęły się dookoła małego pudełka z biało-złotą wstążką.
- Dlaczego?
- Przeglądałam stare rzeczy i...
- Dlaczego miałbym to chcieć?
- Pomimo wszystkiego, to wciąż Twój ojciec.
- Więc dlatego, że go kiedyś poślubiłaś jest wciąż Twoim mężem? - warknął. Jego mama spuściła wzrok i wycofała się. Harry był ostry gdy chodziło o jego tatę przez lata. Uważał że to było nie w porządku, że jego ojciec pozbierał się i żył dalej, a on nigdy nie miał go przy swoim boku. Jego ojciec, tak jakby, odszedł. Nie zostawił żadnego wyjaśnienia, nie pożegnał się i nigdy nie próbował mieć z nimi jakiegoś kontaktu. Jego mama poślubiła Robina i wszyscy go kochają, jednak on wciąż nie jest jak jego tata.
Harry podszedł do niej i zamknął w uścisku. Patrzyłam na nich, trzymających siebie nawzajem w ciszy.
- Zrobił to dla Ciebie po tym jak się urodziłeś. Jest tam twoja data urodzin i Gemmy. Gemma też ma takie. - powiedziała miękko, gdy się od siebie odsunęli.
- Dziękuję mamo. - mruknął. Otworzył pudełko i zaraz zamknął. Zanim mógł schować je przede mną, zdążyłam mu je zabrać. Otworzyłam je i wyjęłam bransoletkę. Uniosłam w kierunku światła żeby zobaczyć daty urodzin, jego i Gemmy. Spojrzałam na niego, czego nie zauważył. Razem z mamą byli już pochłonięci w rozmowie. Uśmiechnęłam się. Zamknęłam pudełko w chwili gdy się uśmiechnął i położyłam moją rękę na jego, która leżała na moim kolanie. Odwrócił na mnie wzrok i uśmiechnęłam się do niego, na co schylił się i pocałował moje czoło po czym wrócił do rozmowy z mamą.
Szybko pozyskałam zainteresowanie rozmową, gdy usłyszałam, że wspominają coś o wakacjach.
- Gdzie chcielibyście jechać? - spytała Anna siadając znów na krzesełku. Harry spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
- Przypuszczam, że chciałabyś odwiedzić mamę. - zasugerował. Moje uwaga szybko przeniosła się na niego. Uniósł brwi podekscytowany.
- Właściwie...
- Nie widziałam Felicity od wieków. - Anne tryskała entuzjazmem do mojej mamy.
- Jeśli wszyscy chcą. Ale to trochę długa wyprawa z Londynu do Luizjany. - przyznałam.
Moja mama przeprowadziła się do Ameryki żeby zająć się dziadkami gdy tylko stałam się niezależna i wyprowadziłam. Powiedziała, że powinnam przeprowadzić się do Ameryki z nią, ale lubiłam być tu.
- Tak. Ale myślę, że to byłaby całkiem fajne. - Harry zakwestionował moje słowa.
- Oczywiście. Nie jestem po prostu pewna czy wszyscy chcecie jechać tak daleko. - uśmiechnęłam się do nich. Oboje posłali mi spojrzenie w stylu "chyba żartujesz".
- Przestań martwić się o nas. - nalegała Anne.
- Więc, wygląda na to że lecimy do Ameryki! - Harry ścisnął moją nogę.
- Tak, przypuszczam że lecimy. - Anne uśmiechnęła się do nas i wstała. Zrobiliśmy to samo odprowadzając ją do drzwi. - Jak pewnie wiecie, urodziny Gemmy są blisko i chciałabym zrobić niespodziewany bal dla niej. Będzie w następną sobotę. Oczekuję was obojga tam. - mrugnęła, zanim zamknęła mnie a potem Harry'ego w uścisku. Pożegnaliśmy się i wyszła. Oboje staliśmy przed zamkniętymi drzwiami dopóki uśmiech nie wkradł się na nasze twarz i śmiech wypełnił mieszkanie.
Opadłam na kolana wciąż się śmiejąc a Harry usiadł ze skrzyżowanymi nogami naprzeciwko mnie. Mój śmiech umilkł i oboje patrzyliśmy się na siebie.
- Kocham cię. - uśmiechnął się, łapiąc moje ręce we własne.
- Też cię kocham, ale idę do łóżka biorąc pod uwagę że jest ósma wieczorem to był całkiem ciekawy dzień. - podniosłam się z podłogi. Harry też wstał i przyciągnął mnie do siebie łapiąc w tali.
- Możemy spać razem. - mruknął do mojego ucha.
- Własnie próbowaliśmy i twoja mama nas złapała. - zażartowałam kpiąc. Obdarzył mnie fałszywym chichotem i zgarnął w swoje ramiona niosąc do swojego łóżka. Rzucił mnie na nie i zdjął swoją koszulkę rzucając ją w drugą stronę.
Przyciągnął mnie bliżej i trzymał mocniej. Jęknęłam czując się dobrze, gdy jego ciepły oddech owionął moją szyję, a usta przycisnęły się do mojej zrastającej się rany.
- Dobranoc Rosebud. - wyszeptał a moje serce zatonęło, a emocje zmieniły się w stos soczystych, miłosnych myśli i jednorożców. Mówił tak do mnie każdej nocy zanim poszłam spać gdy się spotykaliśmy.
Przypuszczam, że jestem oficjalnie dziewczyną Harry'ego. Znów.
Świetne jak zawsze <3 Nie mogę się doczekać poniedziałku\wtorku :-) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńcudowny, boski, niesamowity! kocham <3
OdpowiedzUsuńUroczy... Już myślałam, że będzie coś pomiędzy nimi. Ale cuż jeszcze nie teraz. Kocham to to tłumaczenie. Pozdrawiam :p -Oliwia
OdpowiedzUsuńgenialny zsxdcvfgbhnj ♥ czekam na następny :)) x
OdpowiedzUsuńUroczy rozdział, bardzo mi się podoba i ufff już myślałam, że mama Hazzy ich przyłapie :D Mam nadzieję, że następny już niedługo :D
OdpowiedzUsuń___________________________________________________-
Zapraszam na swojego nowego bloga
http://stay-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/
Z rodzialu na rozdzial zatracam sie coraz bardziej! :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać 53 rozdziału!
Sliczny
OdpowiedzUsuń