środa, 23 lipca 2014

Friday morning

Ziewnęłam głośno, zaskakując mojego łóżkowego towarzysza i usiadłam. Siniaki pozostawione na jego twarzy wydawały się teraz bardziej widoczne. Czołganie się po nim było nie lada wyzwaniem, na szczęście zakończonym sukcesem. Zabrałam szlafrok i udałam się do kuchni.
- Dziadku... - zaczęłam siadając obok niego.
- Rosalie. - to nie było moje prawdziwe imię, ale lubił mnie tak drażnić.
- Jak dużo wiesz o Tannerze? - zapytałam, ponieważ wczoraj twarz Bennego wyglądała na najbardziej zmartwioną, co mnie strasznie nurtowało.
- Tanner? Jego ojciec jest burmistrzem. - odpowiedział. Szczęka mi opadła. Burmistrzem?
- Harry pokonał syn burmistrza? - powtórzyłam zdumiona.
- Nie martw się, po tym jak wy dwoje wróciliście do domu Benny wytłumaczył nam że to tylko nieporozumienie. Benny nie był przekonujący. Oczywiście nie rekompensuje to niczego czego doświadczyliście ubiegłej nocy. - wyjaśniał, kiwając głową.
- Przykro mi że musiałeś patrzyć na takiego Harrego.
- On tylko się bronił.
- Wydaje mi się, że robił o wiele więcej. - wymamrotałam.
Dziadek roześmiał się i poklepał mnie po ramieniu. - Bądź dobra dla niego. - zabrzmiało jak jedno z jego mądrości życiowych. Skinęłam tylko głową, po czym wstałam i wróciłam do pokoju.
- Kochanie. - jęknął Harry, siadając.
- Musisz odpoczywać. - naciskałam.
- Nic mi nie jest, naprawdę. - mówił o jego stanie fizycznym.
- Nie, to znaczy musisz uspokoić się do czasu naszego wyjazdu.
- Dlaczego?
- Tanner jest synem burmistrza i nie sądzę aby mogli dla Ciebie coś zrobić. Benny i moi dziadkowie nie dogadują się najlepiej.
- Naprawdę? - zamyślił się. - Gdyby burmistrz zechciał znać całą historię.
- Nie żartuję Harry. - powiedziałam rzucając mu poważne spojrzenie.
- Masz rację, przepraszam. - przeprosił. - Uspokoję się. - zgodził się.
- Dobrze, dziękuję. - odetchnęłam z ulgą.
- Więc jakie plany na dziś? - zapytał powoli. Spojrzałam na niego, jak stał przede mną. Przełknęłam ślinę pozbywając się negatywnych emocji i uśmiechnęłam się zanim mu odpowiedziałam.
 - Wychodzimy, spróbujemy nowych potraw. - objęłam go.
- Mówisz że chcesz jeść przez cały dzień?
- Oczywiście. - odpowiedziałam ucieszona. Harry pochylił się i pocałował mnie w nos.
- Wiedziałem że idealnie do siebie pasujemy! - bezczelnie mi dogryzał, na co go popchnęłam.
Poszłam pod prysznic mając nadzieje, że do końca naszego wyjazdu wszystko będzie dobrze, a najlepiej do końca naszego życia.
- Kochanie pospiesz się. - wołał Harry. Przewróciłam oczami po czym spłukałam włosy i wyszłam z kabiny prysznicowej. Postanowiłam że znowu założę luźną sukienkę.
- Nie poganiaj mnie Styles! Mam  już tego dość. - dokuczałam go, wbijając mu palec w tors.
- Teraz też? - zapytał agresywnie mnie całując.
- W rzeczy samej. - ubraliśmy się w ciszy, kiedy Harry był już po kąpieli. Miał na sobie szorty jeansowe, nie często widywałam go w takiej odmianie będąc w Anglii, i białą koszulkę. Natomiast ja założyłam luźną sukienkę w kolorze czarnym i narzuciłam na siebie. Mimo że ostatnie dni były ciepłe, to dziś wyjątkowo wiało chłodem. Zabrałam plecak jako moją torebkę na dziś i rzuciłam w Harrego jedną z jego bluz. Wychodziliśmy z domu kiedy nasi rodzice zatrzymali nas na chwilę.
- Gdzie dziś idziecie?
- Mamy zamiar trochę pozwiedzać i popróbować tutejszego jedzenia. - wyjaśniłam, wszyscy przyznali że to dobry pomysł.
- Świetnie, my też potem wychodzimy. - poinformował nas dziadek.
- Idziemy na zakupy w stylu vintage. - dokończyła mama.
- Super! - powiedziałam z udawanym podekscytowaniem. To nie tak że nie szanuję kultury ale jakoś nie przepadam za tego typu zakupami. Sama myśl że to mogło być kogoś, że mogło być dla niego bardzo ważne, a teraz być sprzedane za jakieśgo funta i pięćdziesiąt pensów łamie mi serce...
- Więc bawcie się dobrze. - powiedziała moja mama.
- Wy też. - uścisnęłam dłoń Harrego i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.

8 komentarzy: