niedziela, 30 marca 2014

57

Na wstępie chciałam Was przeprosić za to, że tyle musieliście czekać. Miałam tydzień - kiler na uczelni, co oznaczało zero czasu na cokolwiek. Ale jest weekend, a w ramach rekompensaty kolejny rozdział pojawi się już JUTRO. Tak dobrze widzicie! :) Także bądźcie czujni.
Enjoy, xx.

*Harry*

Wszedłem do mieszkania i zobaczyłem Rose leżącą na kanapie. Książka, którą trzymała widocznie ją bardzo pochłonęła, ponieważ nie wyciągała głowy zza niej. Postawiłem pudełko z pizzą na stole i przygotowałem kurczaka. Następnie wróciłem do salonu stawiając na stole 2 tuziny kwiatów.
- Rose... - zamilkłem na chwilę. Spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Dobrze wyglądasz w snapback'u. - odniosła się do czapki, która przykrywała moje loki. Zaśmiałem się unosząc jej nogi i układając je na moich kolanach. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem jak jej wzrok utkwił na kwiatach. Westchnęła.
- Harry. - powiedziała uśmiechając się szeroko. Następnie wgramoliła się na moje kolana i złączyła nasze usta w czułym pocałunku. Odwzajemniłem pocałunek trzymając jej drobną twarz w dłoniach.
- Kocham Cię, Rose.
- Kocham Cię... - przerwałem jej całując ją tym razem mniej zachłannie, by poczuć jej cudowne usta. Były doskonale dopasowane do moich. Jej palec wędrował po moim ramieniu ku szyi. Złapała mnie za nią, przyciągając do siebie. Uśmiechnęła się w naszym pocałunku, co sprawiło, że moje serce przestało bić. Odsunęła nasze czoła, nie odrywając rąk od mojego karku.
- Harry. - zachichotała mi prosto w oczy.
- Rose. - odpowiedziałem. Spojrzała na stół zaciągając się powietrzem, chcąc poczuć zapach kwiatów.
- Jesteś tak..
- Piękna. - przyciągnąłem jej twarz do swojej. Zarumieniła się nieśmiało jak zawsze to robiła kiedy ktoś jej prawił komplementy.
- Tak, jesteś. - powiedziała.
- Nie, Ty jesteś. - szepnąłem zatracając się w jej brązowych oczach.
Siedzieliśmy przez chwili w ciszy wpatrując się w siebie, kiedy Rose nagle zerwała się z kanapy, wyrywając mnie tym samym z transu.
- Masz pizzę! - zeskoczyła z kanapy jak dziecko. Uśmiechnąłem się szeroko. Otworzyła pudełko i łapiąc pierwszy lepszy kawałek pizzy, wzięła wielkiego gryza. Jej oczy rozszerzyły się. Popatrzyła na mnie z przerażeniem. Wypluła kawałek pizzy, próbując złagodzić pieczeni. - Jest za gorąca! - popatrzyła ze smutkiem w oczach.
- Pozwólmy się jej ostudzić. - ostrzegłem.
- Dzięki za powiedzenie mi tego dopiero teraz, dupku. - wymamrotała.
- Co?! - zapytałem.
- Nic. Przełóż kurczaka. - zmieniła temat. Popchnąłem kurczaka w jej stronę, otworzyła pudełko i popatrzyła na mnie.
- Zemszczę się. - zagroziłem.
- Nie mogę się doczekać. - uśmiechnęła się bezczelnie, wkładając oderwany kawałek kurczaka do ust.
Jedliśmy w milczeniu, byliśmy zbyt pochłonięci jedzeniem, jak dzieci.
- Po tym jak zerwaliśmy... - Rose zaczęła. - Nie próbowałeś znaleźć sobie kogoś innego? - spytała biorąc łyk wody.
- Kogoś do randkowania? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Tak. - skinęła głową.
- Nie. - zamilkłem na chwilę. - Jestem oczywiście winny naszemu zerwaniu, ale Rose, wiem że jesteś tą jedyną dla mnie. - słowa wyszły z moich ust z taką łatwością jakby chciały jej wynagrodzić moje wcześniejsze milczenie. Zebrała się, żeby coś powiedzieć, ale jednak zamknęłam buzię. - Jesteś najbardziej perfekcyjną dziewczyną na całym świecie. Zabawna i inteligentna. Studiujesz politykę dla zabawy. Przeszłaś naprawdę dużo. Rozpoczynając od śmierci Twojego ojca, kiedy miałaś 10 lat. Ty i Twoja mama troszczyłyście się o siebie nawzajem jak to jest w każdej prawdziwej rodzinie. Przechodząc dalej wszystkie związki jakie miałaś. Sama przez to przeszłaś, bez niczyjej pomocy. Jesteś niesamowicie uparta i niezależna. Robisz się nieśmiała, kiedy ktoś Cię podziwia. Czasem zachowujesz się jak dzieciak, ale uwielbiam to w Tobie. Jesteś też naprawdę bardzo piękna. Wybaczyłaś mi. Jakaś część Ciebie to zrobiła, zanim się pogodziliśmy. Nigdy nie kochałem nikogo tak bardzo jak kocham Ciebie. I jestem więcej niż pewny, że już nigdy nie będę nikogo tak kochał jak Ciebie. - obiecałem, kiedy Rose otarła kilka łez. Podeszła do mnie stając przede mną.
- Ja też Cię kocham. - przytuliła mnie. Przez resztę wieczoru nie rozmawialiśmy za wiele. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem, leżąc wtuleni w siebie. Zasnęła o 20.30 w moich ramionach. Zamiast przenosić ją do łóżka, wykorzystałem tą piękną chwilę. Przytuliłem ją mocniej trzymając przez całą noc w ramionach.

14 komentarzy:

  1. Przepiękny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwww <3 cudowny rozdział tak cudownie jest między nimi, i tak się pewnie coś spierdoli ;x

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww jak slodko no cudny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie urocze *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej ♡ jakie to piękne. Płaczę c':

    OdpowiedzUsuń
  6. Dajcie mi taki życie bo to jest piękne kocham kocham kocham i zapraszam do mnie zaczynam pisać kolejny rozdział www.zycie-nie-ma-granic.blogspot.com /Światło '' )

    OdpowiedzUsuń
  7. Oo <3 piękne :) czekam na dalszą część już JUTRO! :o mrrrrrr :*

    OdpowiedzUsuń
  8. O mamciu! Jak ja uwielbiam to ze on ja tak bardzo kocha! Ciesze sie ze rozdzial pojawi sie ddzisiaj <3 nie moge sie juz doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uroczy :* Bardzo fajny rozdział :)
    -Olivia

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział zejebisty czekam na nn najlepsza końcówka kocham ten blog ❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń